Uniosłem brwi.
- Myślałem, że jest zaklęcie ukrywające czyjąś obecność - powiedziałem. - Dzięki temu pani Samanta mogłaby się nie zorientować o twojej obecności.
- Jest i zaklęcie i eliksir - odparła Rose. - Ale ściślej mówiąc to jest eliksir znikania... Użyłam czaru, jednak pani Sam jest czarodziejką... i go...
- Wykryła?
Rose skinęła głową.
- Szczerze mówiąc nie widziałem nikogo przypominającego centaury czy fauny od powrotu.
- W takim razie masz okazję. Jeden tu idzie.
Rosallie wskazała ruchem głowy idącego centaura, który bacznie się rozglądał.
- Wstańmy.
Unieśliśmy się i wyszliśmy z krzaków. Szybko weszliśmy na chodnik jak gdyby nigdy nic i szliśmy przez dziedziniec. Gdy mijaliśmy mityczne stworzenie skinęliśmy sobie nawzajem głowami.
<Rose?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz