Od Thomasa - CD Julii

poniedziałek, 30 czerwca 2014
Widziałem że Julia lekko spochmurniała ale miałem nadzieję że to poprawi jej nastrój. Wybraliśmy się do miasta. Gdy spotkałem Julię czytała książkę więc pomyślałem że zabiorę ją do księgarni. Zauważyłem lekki uśmieszek na twarzy Julii gdy wchodziliśmy do środka. Pachniało tam starymi książkami a atmosfera była bardzo przyjemna.
-Pięknie tu-wyszeptała Julia.
-Wybierzemy coś i będziesz mi mogła poczytać - uśmiechnąłem się krzywo.
-Myślę że sam dasz sobie rade.
Zignorowałem ją podnosząc jakąś książkę.
-A ta ? Gwiazd naszych wina. Czytałaś?
-Chyba tak.
Przeczytałem opis książki z tyłu. - Ta książka musi być strasznie przygnębiająca.
-Ale jest piękna...
Julia wyvrała dwie nowe książki i gdy poprosiłem by poszła na zewnątrz dokupiłem jeszcze książkę, którą wcześniej zobaczyłem. Gdy wyszedłem Julia wyglądała na szczęśliwą.
-Teraz ja cię gdzieś zabiorę Tommy .

Julio? Możesz się wykazać

Nieobecność

Od dziś do dnia 12/13 lipca Susane Hill jest nieobecna.

Od Mandy

Byłam zła, ale nie zamierzam się poddać. To, że Anabella mnie odrzuca, to nie znaczy, że wszyscy tacy są. Rozpakowałam się i postanowiłam się rozejrzeć.Nagle spotkałam jakąś paczkę.Postanowiłam, że do nich zagadam.
-Hej!
-Cześć - odpowiada chłopak.-Nowa?
-Tak.Mandy Laxert. Wampir.
-Rosallie Manson.Czarodziej-odpowiada brunetka.
-Cassandra Stann.Wilkołak-odpowiada druga dziewczyna.
-Len Kagamine.Szaman - odpowiada jedyny chłopak w paczce.


~Len, Rosallie, Cassandra? ~

Od Argony-Do Leilene

Idę samotnie przez las. Ciemny, cichy i ponury las. Las jest cichy... więc czemu to słyszę? Ten... śpiew? gwizd? nawoływanie? muzykę? Dźwięk przychodzi na myśl zarazem smutek i radość, gniew i spokój, rozpacz i pocieszenie, nienawiść i miłość, odwagę i lęk... Podążam za nim, sama nie wiem czemu... Przede mną, zza drzew wyłania się jakiś olbrzymi gmach. Czy to z niego dobiega ten dźwięk?
Stanęłam przed masywnymi wrotami. Dźwięk ucichł. Lekki powiew wiatru owiał mi twarz. Drzwi się otworzyły. Stała w nich czarnowłosa dziewczyna o dziwnych, fiołkowych oczach w szkolnym mundurku. Czy to ona mnie tu sprowadziła?
Jej słowa, które padły chwilę potem rozwiały moje przypuszczenia. Mówiła o Akademii dla niezwykłych istot...

(...) Pokój był niewielki i całkiem biały. Nie na leżał do miejsc, w których chętnie przebywałam. Westchnęłam. Chyba będę musiała tu wytrzymać. Mój pokój był położony na najwyższym piętrze. Nade mną był już tylko dach. Postanowiłam rozejrzeć się po szkole. Wyszłam z pomieszczenia na pusty korytarz. No tak, prócz mnie na IV piętrze mieszkało jeszcze tylko jakiś dwóch chłopców. Przynajmniej pod tym względem będę miała spokój. Doszłam do końca korytarza. Otwarte okno na las wyglądało zachęcająco. Mogłam przez nie wejść na dach.
Wskoczyłam na parapet i zwinnie podciągnęłam się na czerwone dachówki. Stanęłam wyprostowana na spadzistej powierzchni i ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam jeszcze dwóch uczniów: wilkołaczkę i jakiegoś chłopaka.
Na dźwięk moich kroków dziewczyna podniosła łeb.
(Leilene?)

Od Flory-CD Dzień drugi

A zatem, kiedy złapałam Alabastra, który znowu mi uciekł, poszliśmy do biblioteki. Poprosiłam o historię zamku. Czytałam przez chwilę, ale niewiele to dało.
- Masz coś?- spytał Kuro.
- W sumie piszą tu tyle, ile my już wiemy; że w szkole działy się dziwne rzeczy, musieli zamknąć, a później byłe uczennice przejęły zamek i otworzyły szkołę na nowo. Moment... Nie wiedzieliśmy, że nadprzyrodzeni nastraszyli pierwszego właściciela. Ze skutkiem śmiertelnym. Ups, zdarza się. No a ty coś znalazłeś?
- Wiedziałaś, że hipogryfy karmi się fretkami?
- To literacki nonsens. Hipogryfy pozdychałyby, gdyby polowały tylko na fretki. Muszą mieć zróżnicowaną dietę.
- No ale Rowling...
- Sza! Jak to mawiał pan Holmes, genialny umysł powinien zdobywać tylko wiedzę niezbędną do pracy, a jak zacznie zapamiętywać co innego, to wyrzuci z pamięci te niezbędne informacje.
- Ty nie jesteś Holmesem.
Spojrzałam na zegarek.
- Zaraz będzie lekcja. Ojej! Muszę odnieść Alabastra!
Popędziłam ile sił w nogach, zostawiłam zwierzaka i pobiegłam z powrotem, prosto pod salę. Akurat mieliśmy pierwszą samokontrolę na widok wampira.
*Kuruke? Jakiś pomysł, co się stanie na tej lekcji?*

Od Leilene-do Anabel

Znudzona siedziałam w parku, przyglądając się ludziom. Tu pojawiali się uczuciowi ludzie. Albo spotykali się z kimś, albo pragnęli spokoju, chcąc pogrążyć się w smutku. Ja ich obserwowałam. Zmrużyłam oczy. Czułam ciepło słońca, zimno metalu, noży i pistoletów, które miałam przy sobie, lekki wiatr. Czyli jeszcze potrafiłam czuć. Od lat byłam wredną zdzir★ pozbawioną uczuć i litości. Wróciłam do oceniania ludzi. W końcu znudziłam się i wstałam powoli i leniwie, jednak w każdej chwili mogłam wystrzelić z morderczą prędkością i zaatakować bądź zrobić unik. Moje oczy błysnęły i czarne tęczówki na sekundę stały się mlecznobiałe. Zamrugałam i ruszyłam brzegiem alei. Nagle zobaczyłam czarownicę. Stała i gapiła się na chłopaka. Zatarłam ręcę. No, czas powkurzać ludzi. Podeszłam błyskawicznie i wymruczałam dość głośno, by usłyszała:
-Zero wdzięku. Zaraz Ci ślina poleci.
Dziewczyna popatrzyła na mnie groźnie. Dziwne, że jakoś się nie wystraszyłam.
-Oszczędź sobie te grymasy, bo na starość będziesz miała zmarszczki - prychnęłam, powstrzymując się od dodaniem ,,O ile dożyjesz'', ale przecież jej nie groziłam, tylko irytowałam
-Daj mi spokój - warknęła - Gøwno o mnie wiesz
-Biedactwo - powiedziałam przesłodzonym tonem - Biedna, pokrzywdzona dziewczyna, którą życie mocno skrzywdziło. Czyż nie?
-Wiesz coś o mnie? - zmarszczyła brwi
Ha! Trafiłam w dziesiątkę!
-Co druga osoba na tym chølernym świecie, jest pokrzywdzona przez życie. W każdym razie w swoim mniemaniu - moja twarz przybrała litościwy i współczujący wyraz, wiedząc, że to ją zirytuje
Dziewczyna miała dość zagadkową minę. Gdyby zaatakowała, wygrałabym. Nie miałam wątpliwości. Trenowałam od urodzenia, plus byłam wilkołaczycą równało się temu, że czarownica jedynie zaklęciem mogła mnie zaatakować, nie umierając od razu. Ale nim dziewczyna by coś zrobiła, ja już mogłabym ją zabić, czy unieruchomić. Gdyby czarownica walczyła ze mną na słowa lub, by odeszła, uniknęłaby siniaków i poważniejszych urazów. Ciężko było mnie przegadać, zwłaszcza, że byłam na wygranej pozycji. Wycofanie się było najlepszym pomysłem. Dziewczyna jakby walczyła ze sobą, decydując co zrobić. Jeżeli postanowi walczyć ze mną na słowa lub fizycznie - jest twarda, ale głupia. Jeśli wybierze drugą opcję to tchórz i dam jej spokój, bo niemogłabym liczyć na coś ciekawego z jej strony.
Anabel?

Od Julii - CD Thomasa

Kurde, i co ja mam zrobić?
Z jednej strony od tak wielu lat nie miałam z kim po prostu porozmawiać, nie wiedziałam jak to jest mieć przyjaciela, czy nawet kolegę. Ale z drugiej jeżeli nie będę się pilnować, to stanie się coś gorszego niż przed chwilą, a ja nie chcę przeżywać tego samego jeszcze raz...
Więc byłam w kropce i nie wiedząc co powiedzieć po prostu się na niego patrzyłam.Nie wiem dlaczego, ale nie czułam się jakoś niezręcznie. Wręcz przeciwnie dość... swobodnie, a, proszę mi wierzyć, to się bardzo rzadko zdarza. Po prostu... zapatrzyłam się w te jego śliczne, błękitne oczy...
Stop.
Julia, co się z tobą dzieje?, pytam siebie w myślach.
- To co...? - nie wiem czy mi się to przywidziało czy nie, ale w oczach Tommy'ego pojawiły się dziwne iskierki. Tak tylko na sekundę.
- No... - popatrzyłam na jego proszącą minę i... po prostu nie potrafiłam mu odmówić. - Ech... no dobrze. - spróbowałam się uśmiechnąć, ale moja twarz pozostała w takim wyrazie, w jakim była. Thomas uśmiechnął się podekscytowany, a mnie aż serce się ścisnęło, że takie małe coś sprawiło mu tyle radości. Zapewne nie długo potrwa ta radość z mojego powodu.
- To super. Chcę ci pokazać takie jedno miejsce. - wyciągnął rękę, by mnie chwycić, ale w ostatniej chwili się opamiętał i cofnął dłoń.
A to bolało bardziej, niż cokolwiek innego.

<<Tommy ;p Coś mam teraz wenę twórczą xd>>

Od Thomasa - CD Julii

Gdy Julia odbiegła pobiegłem za nią. Stanęła na chwile by złapać trochę tchu.
-Julio ? -powiedziałem z lekką troską w głosie.
- Proszę... nie podchodź, bo zrobię ci coś gorszego. - szepnęła i odwróciła wzrok.
- Posłuchaj sole, nie wiem co sie stało ale
-Uwierz mi że nie chcesz wiedzieć.
Złapałem ja delikatnie za ramię i poczułem straszny ból. Julia chciala sie odsunąć ale postawiłem na swoim.
- Nie dasz rady tak szybko mnie wystraszyć, cara. - uśmiechnąłem się lekko i puściłem jej ramie. Ręce miałem poparzone i strasznie piekły. Spojrzala sie na nią z poczuciem winy ale szybko odwróciła wzrok. Ręka już sie goiła.
-Ja nie chce zrobić ci krzywdy Tommy.
- To jest mój wybór więc uśmiechnij się i chodź.
-Gdzie ?
- Na obiecany spacer - wykrzywiłem usta w krzywy uśmieszek.

Julio? Ja pisać długo nie umiem,cara

Od Sary - CD Nowy Etap

niedziela, 29 czerwca 2014
Kuruke zaprowadzil mnie na nowy oddzial leczniczy. Lekarz, ktory sie mna zajmowal powiedzial, ze na cale szczescie szklo ani odlamki nie przeciely tentnicy bo bylo by juz po mnie. Rana byla dosc gleboka wiec nieobylo sie bez szycia. Zalozono mi piec szwow i opatrunek. Musialam sie oszedzac przez pewien czas, bo bylam niezle po obijana, kiedy lekarz wreszcie mnie wypusicil, zauwazylam jak z sasiedniej sali wychodzil Kuruke. Mial zalozony bandaz, na wysokosc klatki piersiowej.Usmiechnal sie i podszedl do mnie.
- I jak?-Zapytal.
- Piec szwow, a ty?
- Zlamane cztery zebra.-Powiedzial
- Wracamy?- Zapytalam.
- Tak, to byla dluga noc.
Ruszylismy w strone mojego pokoju, kiedy tam weszlismy przypomialam sobie, ze jest totalnie zniszczony.
- I co teraz?- Zapytalam.
Do pokoju weszla pani Tetto i powiedziala, ze ....

Kuruke

Od Julii - CD Thomasa

Prychnęłam w odpowiedzi.
- A więc, skoro już wiem, co to słowo znaczy, jak na razie uprzejmie proszę, abyś mnie tak nie nazywał, bo jak mnie wkur.wisz to popamiętasz. - powiedziałam ze wzrokiem, który gdyby mógł, zabijałby na prawo i lewo.
- No, no no... - cmoknął z zadowoleniem. - Wyrafinowane słownictwo, J u l i o. - podkreślił ostatnie słowo na znak, że na imieniu się nie skończy.
Chol.era
- Och, dziękuję ci bardzo. - dygnęłam jak jakaś panna ze średniowiecza. - A tak poza tym, pozwoli mi pan poznać swoje imię?
- Zwę się Thomas, milady. - dalej odgrywając tą banalną scenkę ukłonił się nisko i spojrzał na mnie z uśmiechem. - Dobra, mam tego dość. Może przejdziesz się ze mną na mały spacerek? - zaproponował nadstawiając ramię. - ogarnęło mnie zmieszanie i przerażenie. Nie miałam ochoty na takie bzdety jak spacerek ale... kurde przecież on nie może mnie dotknąć, nie? Jak ja mu to powiem? ,,Aha Thomas, jeszcze jedno. Poza tym, że jestem wilkołakiem, jak ty zresztą to mój dotyk zabiją. Nie wiem dlaczego. Tak po prostu jak byłam młodsza to zabiłam małego chłopczyka, trafiłam do psychiatryka i z niego uciekłam. No więc, wara ode mnie, masz mnie nie dotykać. To co, idziemy?''
Żałosne.
Tak jak ja.
- Nie dziękuję ja...
- dam ci minutę na zastanowienie się. Albo pójdziesz ze mną dobrowolnie, albo cię zaniosę. Jak wolisz. - wzruszył ramionami, jakby to nic nie znaczyło. I dla niego pewnie nie znaczy.
Dla mnie wręcz przeciwnie.
- Thomas, proszę...
- A więc mała przejażdżka. - zatarł dłonie i w sekundę straciłam grunt pod nogami.
Nie.
Nie, nie, nie, nie, nie,
N I E.
Nie minęła minuta, a chłopak wypuścił mnie z objęć a sam upadł na ziemię zwijając się w konwulsjach.
- Boże, Thomas... - doskoczyłam do niego, lecz niemal natychmiastowo ponownie się cofnęłam. Jeszcze zrobię mu większą krzywdę. Nie wiedząc co mam zrobić zaczęłam krążyć w tą i z powrotem.
Jezu, nie. Proszę, nie. Dopiero co go poznałam, a już go tracę.
,,Błagam, niech wyjdzie z tego cało'' modliłam się w duchu.
Po kilku chwilach, które dłużyły się niemiłosiernie Thomas się poruszył. Nie jestem pewna, czy to było przywidzenie, czy on na prawdę ż y j e.
-Thomas? - szepnęłam z nadzieją. Chłopak przekręcił się na plecy i spojrzał na mnie przerażony.
- Co to, do chol.ery było ?! - nie wiem co było silniejsze. Radość, że on jednak żyje, czy ból, z powodu tego strachu w jego oczach.
- Ja... - podjęłam próbę, lecz głos uwiązł mi w gardle. - Ja... - w końcu nie wytrzymałam i
uciekłam.
Znowu. Nie wiem co jest gorsze. To, że posiadam ten pieprzony dar czy to, że nie umiem nad nim zapanować.
Biegłam przed siebie, aż moje płuca się zacisnęły odmawiając przyjęcia tlenu. Przystanęłam i oparłam ręce na udach, łapczywie łapiąc powietrze.
- Julio? - usłyszałam jego głos za sobą. Odwróciłam się gwałtownie, a gdy go ujrzałam zaczęłam się powoli cofać.
- Proszę... nie podchodź, bo zrobię ci coś gorszego. - szepnęłam i odwróciłam wzrok.

<<Thomas? ;D Sorki, że tak długo, ale wiesz koniec roku, wakacje i ten teges xd>>

Od Anabelli

Westchnęłam z ulgą.
Miałam dość ludzi. Nie umiałam żyć w społeczeństwie.
Jest druga po południu a ja nie mam co ze sobą zrobić. Postanowiłam wyjść na miasto.
Miałam kawałek drogi do samego Londynu więc wezwałam taksówkę. Po 20 minutowej przejażdżce zapłaciłam kierowcy i wyszłam mając nadzieje na znalezienie jakiejś księgarni. Nie myliłam się znalazłam ją już po chwili. Zdecydowałam się na "Ostatnią piosenkę" Sparksa i ruszyłam do tutejszego parku.
*******
Już po półtora godzinnej schadzce poczułam się zmęczona i zaczęłam kroczyć w stronę postoju. Zauważyłam wolną lawetę więc podbiegłam. W tym samym czasie pewien chłopak zatrzymał się koło pojazdu zamierzając wsiąść.
Ktoś, coś?? ^^

Formularz-mała zmiana

Razem z administratorksmi bloga, uznalyśmy,że trzeba dodać dodatkoey formularz dla wampira. W końcu wpadłyśmy na pomysł-Specjalna umiejętność. Więcej w zakładce "formularz".
Prosimy wszystkie wampiry, aby pomyślały, czy chcą specjalną umiejętność. Jeśli tak, to napisz do opiekunki jaką.
Jeśli teraz nie chcesz, to możesz się zdecydować później. Wystarczy napisać opowiadanie, jak ją odkryłeś/aś

Pozdrawiam
uja2000

Od Anabelli-CD Mandy

-Anabell Warner. Czarodziej. Ale mów mi Bell.- odpowiedziałam- Nowa?
-Nowa nowa..
- Ja też- oznajmiłam i zaraz udałyśmy się do szkoły. Przez cały czas milczałam. Nie miałam chęci cokolwiek mówić. Może ona też by sobie pomyślała, że jestem nie wiadomo kim? Bałam się odrzucenia... Nie miałam zamiaru taplać się w przyjaźnie wiedząc, że prędzej czy później i tak się zawiodę.
-Jesteśmy na miejscu.- Wskazałam jej pokój i zaraz szybkim krokiem ruszyłam do swojego.
-Halo! Poczekaj!- usłyszałam ale było już za późno ponieważ moja dłoń spoczywała na klamce własnego lokum.

Anabel Warner

Imię: Anabell
Przezwisko: Ani, Bell
Nazwisko: Warner
Płeć: Kobieta
Rasa: czarodziej
Rok: pierwszy
Pokój: piętro IV
Urodziny: 4 lipca
Charakter: Bell, choć nie daje tego po sobie poznać, jest wrażliwą i inteligentną dziewczyną. Na co dzień nieufna, stanowcza i groźna. Lecz, gdy jest sama, zrozpaczona nastolatka. Rodzice gdy się dowiedzieli, że jest czarodziejem porzucili ją. Pozostawili na pastwę losu… Ani potrafi być twoim najgorszym koszmarem jak i twoim największym marzeniem. Mimo, że posiada te dwie moce preferuje raczej drugą z kolei. Umie także przewidzieć zbliżające się katastrofy jak na przykład zawalenie się mostu w środku ruchu drogowego czy też rozpoczęcie się wojny. Najgorsze jest to, iż nie mogła tego nikomu powiedzieć ani nic emu zaradzić. Aż do teraz. Gdy ktoś w końcu potrafi jej pomóc…
Aparycja/wygląd: Gdy w końcu skończyłam się czesać spojrzałam w swoje odbicie. Nie z próżności lecz ciekawości.
Odbicie pokazało wąską twarz, duże okrągłe oczka i lekko zadarty nos- wciąż wyglądam jak mała dziewczynka, chociaż niedługo w ciągu miesiąca kończę 16 lat.
Historia:
Gdyby ktoś mi powiedział, że całe moje życie zmieni się między jednym uderzeniem serca a drugim, parsknęłabym śmiechem. Od słodkiego dzieciństwa do brudnej krwi nastolatki od niewinności do potomka diabła…
Ale tyle wystarczyło. Jedno uderzenie serca. Mgnienie oka, oddech, sekunda- i wszystko co znałam i kochałam umarło..
Tamtej nocy, kiedy ukończyłam 16 lat straciłam matkę, ojca i brata którego uwielbiałam. Do tego uderzenia serca, gdy cały mój świat się zawalił a ja stałam się brudnej krwi czarodziejem… zwykła Szlamą…
Zainteresowania: śpiew, czytanie, gra na fortepianie
GłosHe Is We - All About Us ft. Owl City
Zwierzątko: na razie brak
Opiekun: uja2000
Upomnienia/Pochwały:
Sterujący: HP4ever
Różdżka: 11 cali, włos jednorożca, wiśnie, idealnie giętka LINK

Od Mandy

-Co?! Znowu zapisałeś mnie do innej szkoły?!-pytam ze złością Harrego.
-Po tamtym incydencie, musiałem cię z niej wypisać.
No tak incydent...Kiedy byłam z przyjaciółką-Lisą w toalecie, Sandy-chyba jedyna osoba, której nie lubię (z resztą jak cała szkoła wraz z gronem pedagogicznym), zaczęła zaczepiać pierwszaka.Nie wytrzymałam i rzuciłam się na nią.W tedy nie wytrzymałam....Prawie zbiłam dziewczynę na miejscu.Oczywiście wypiłam trochę jej krwi...ale się powstrzymałam.
-A do jakiej szkoły mnie zapisałeś?-pytam.
-Do Szkoły Nadprzyrodzonych-mówi.
-Szkoła Nadprzyrodzonych? -pytam z zaciekawieniem.
-W tej szkole są tacy, jak ty.Poznasz też inne rasy....
-Jakie?-pytam z zaciekawieniem.
-Poza wampirami są czarodzieje, wilkołaki i szamani.
*
Drzwi od naszego samochodu się zamknęły 
-Tylko często dzwoń - mówi przybrany ojciec.
-Ok - mówię.
Weszłam do szkoły
-Akademiki na 1 piętrze....
-Szukasz czegoś?-pyta za mną jakiś uczeń.
-Akademiku.
-Piętro? -pyta.
-Pierwsze.
-Chodź za mną-mówi pokazując gestem.
-Jestem Mandy Laxert. Wampir.Jak masz na imię?

Ktoś?

Nieobecność

Od dzisiaj [29 czerwca] Katheriene Ines Price będzie nieobecna do 10 lipca. W tym czasie może nie pisać opowiadań. Proszę w tym czasie ograniczyć liczbę opowiadań do Katheriene do minimum, by po powrocie nie miała z nimi problemów.
Inu

Od Kuruke - CD Dzień drugi

- Zapewne stoczyła się na nim nie jedna walka - stwierdziłem patrząc na wmurowane kamienie. Były rzeczywiście liczne wyżłobienia - mniejsze i większe.
- Nie mogę - powiedziałem. - Był smok. Wielki smok pokryty rudym futrem. Nie wiemy czy był za czasów kiedy szkoła działała czy później. Te wyżłobienia zrobiły pazury - tak sądzę - ale nie smoka... Za wiele niewiadomych!
- Poszperajmy w bibliotece! - zaproponowała Flora. - Na pewno coś tam znajdziemy.
<Flo? Moja wena przepadła T_T>

Od Kuruke - CD Nowy Etap

Trafiliśmy do czarnego ceglanego tunelu. Gdy przejście się zamknęło pochodnie umieszczone w ścianach samoczynnie się zapaliły. Ułożyłem Sarę na dużym kamieniu by mogła odpocząć.
- Gdzie jesteśmy? - spytałem nauczycieli.
- W tunelach. Są umieszczone w murach zamku jak i pod nim.
- Wiedzą panie jak stąd wyjść? - spytała Sara.
- Zadaniem Tetto było zbadać tunele - powiedziała nauczycielka-czarodziejka. - Ona powinna wiedzieć gdzie jesteśmy.
- I owszem, wiem - stwierdziła pani Kuromi.
Wyszła przed grupę i ruszyła ciemnymi korytarzami. Podciągnąłem Sarę i pomogłem jej iść.
Szliśmy - jak mi się zdawało - dosyć długo. W końcu natrafiliśmy na ścianę, Pani Tetto nacisnęła kolejno kilka różnych cegiełek i po chwili byliśmy na zewnątrz. Szybko zaprowadziliśmy Sarę do nowego działu leczniczego, gdzie się nią zajęto. Zajęto się również mną i rentgen wykazał, że mam złamane 4 żebra. Lekarka kazała mi ograniczyć ruchy by mój stan się nie pogorszył. Co jak co, jednak nie zakłada się gipsu na klatkę piersiową.
<Sara?>

Od Yumi CD Hiny

sobota, 28 czerwca 2014
Podchodząc do Hiny uśmiechnęłam się. Nauczycielka powiedziała że możemy już pójść do szatni.
- Pamiętaj Reita, że zostajesz tu. Pilnujcie go. - Poprosiłam lisy. Zdjęłam z siebie strój na treningi i ubrałam się w czarną bluzkę bokserkę i czarne rybaczki.
- Szkoda że Reita nie potrafi dokładnie kontrolować swoich umiejętności i prawie sfajczył ci ubranie. - Spojrzałam na już ubraną Hinę. Zarzuciłam plecak na jedno ramię. Wyszłyśmy z szatni i zauważyłam że Reita siedzi po turecku i gada z Aka i Atsu. Ciekawe o czym gadali.
- Hina co teraz mamy? - Spytałam koleżankę. Spojrzała na plan lekcji.
- Sztuki walki przez dwie lekcje. - Odpowiedziała spokojnie.
- To może pójdziesz po nową bluzkę? - Zaproponowałam Hinie, która od razu się zgodziła. Weszłyśmy do jej pokoju. Usiadłam na łóżku.
- Skąd Reita potrafi kontrolować ogień? Aka i Atsu używają w ostateczności wody, ognia bądź ziemi, bu mnie ocalić. W większości duchy zwierząt umieją coś takiego.


Hina?

Mandy Laxert

  
Imię:Mandy
Przezwisko:-
Nazwisko: Laxert
Płeć: kobieta
Rasa: wampir
Rok: I
Pokój: piętro I
Urodziny: 1 kwietnia
Charakter: Sandy jest bardzo szaloną i gadatliwą osobą.Jest duszą towarzystwa i wszędzie jej pełno. Nie da się o niej  tak łatwo zapomnieć.Potrafi się przyznać do błędów.Oddana i mimo wszystko potrafi być poważna (oczywiście przychodzi jej to z trudem) .Jest jednak niedojrzała i dziecinna.Mimo to jest dobrą przyjaciółką.
Wygląd:Mandy Laxert jest blądynką o niebieskich oczach,na których się skupiać co do makijażu.Końcówki zawsze farbuje na niebiesko,bo to jej ulubiony kolor.Mandy co do ubrań nie lubi się wyróżniać.Nosi to,co jest modne,bo moda to jej zainteresowanie.
Historia: Mandy urodziła się w Manchesterze.Jej rodzice nie wiedzieli,że istnieje coś takiego jak wampiry,ponieważ byli naukowcami.Kiedyś w nocy wracała do domu od przyjaciółki.Napotkała na "dresów".Dotkliwie ją pobili,bo nie chciała oddać im pieniędzy.Jakiś wampir się nad nią zlitował i wstrzyknął jej jad.Po bolesnej przemianie,stała się tym,czym jest-krwiożerczą bestią.Postanowiła zemścić się na tych,przez których stała się wampirem.Zabiła ich.Wampir,który ją zmienił-Harry,postanowił,że wychowa Mand,jak swoją córkę-jak wampira.Powiedział jej byłym rodzicom,że ich córka nie żyję, i wraz z Mandy wyprowadził się do Londynu.Wysłał ją do Szkoły Nadprzyrodzonych.
Zainteresowania:Jej zainteresowania to:
*moda
*imprezy
*książki
*gotowanie
*piłka nożna i bieganie
Głos:Margaret - Thank You Very Much
ZwierzątkoPolly
Opiekun: uja2000
Upomnienia/Pochwały:0/0
Sterujący: Bednarkova

Od Cody'ego-cd Savanny

Odwróciła wzrok. Widziałem, że łzy powoli spływały jej po policzkach. Podszedłem do niej i tak jak wtedy w lesie spojrzałem jej w oczy.
-Nie płacz, proszę.-powiedziałem- A co do tej całej sytuacji...zresztą nie ważne. Żadne z nas nie zginęło więc i tak mamy szczęście.
-Mogło być gorzej, prawda?-zapytała dziewczyna
-Nawet dużo gorzej....w końcu Alfa to jednak silny okaz, a ten był wyjątkowo dobry.-odparłem
Zapadła cisza. Dziewczyna otarła łzy.
-Więc..moze gdzieś pójdziemy?-zapytałem- Spokojnie..nie mówię tutaj o polowaniach lub lesie.

<Savanna?>

Od Savanny-CD Cody'ego

Po tych słowach z lasu momentalnie wyszło dwóch dorosłych mężczyzn. Byli strasznie owłosieni. Mówiąc strasznie mam namyśli że cali byli obrośnieci włosami. Jeden był starszy i lepiej zbudowany.
-Co wy tu robicie - warknął.
-Moglibyśmy spytać o to samo - odpowiedział Cody.
Mężczyzna zaczął się śmiać.
-Nie wiesz kim jestem?
-Dupkiem który zamordował tego faceta - powiedziałam głośno.
-Nie wiesz do kogo mówisz ty krwiopijco ! - krzyknął młodszy.
Wtedy szarpnął się lecz drugi mężczyzna go przytrzymał.
-Uspokój się Scott. Oni nie wiedzą z kim mają doczynienia. Jestem Derek. Alfa pobliskich lasów. Ten mężczyzna który nie żyje sprzeciwił mi się. Został ukarany. Nie miał umierać tylko cierpieć. Ty ukróciłaś jego cierpienie więc teraz ty pocierpisz za niego. - uśmiechnął się i przemienił swoją postać. Ku mnie ruszyły dwa dorosłe wilkołaki. Gdy już miał wtopić swoje kły we mnie zrobiłam szybki unik lecz zapomniałam o drugim wilkołaku. Zamachnął się pazurami i zrobił mi głeboką ranę po prawej stronie pleców. Zamiast czerwonej krwi płynęła czarna, co było złym znakiem. Gdy wilkołak chciał zaatakować po raz drugi przedemną pojawił się Cody. Gdy odwracał odemnie uwagę pobiegłam w kierunku drugiego mężczyzny. Był silny ale powolny. Udało mi się wbić kły parę razy w jego ciało lecz on od razu się regenerował. Cody wygrał już z młodszym wilkołakiem i biegł w stronę mnie by pomóc.
-Dam sobie radę!
-Jesteś ranna. Pomogę ci!
Już chciałam odkrzyknąć gdy wilkołak zaatakował. Wbił mi kły w ranę. Czułam straszny ból. Upadłam na ziemię nieprzytomna...
***
Gdy obudziłam się pierwsze co poczułam to ból po prawej stronie. Tym razem rana była obwinięta bandażem. Byłam u szkolnej pielęgniarki. Szybko wstałam i wyszłam mimo strasznego bólu. Nie lubię szpitali ani małych pomieszczeń. Wyszłam na dwór gdzie stał Cody. Obrzucił mnie krótkim spojrzeniem ale potem odwrócił wzrok.
-Już wyzdrowiałaś?
-Czemu chciałeś mi pomóc? Dałabym radę.
-To teraz tak dziękuję sie za pomoc?
-Przepraszam ale czasami po prostu chciałabym zobaczyć na ile mnie stać. Nie lubię czuć się bezsilnie.
-A myślisz że jak się czułem zanosząc cię do pielęgniarki? Nie mogłem nic zrobić. Byłaś nieprzytomna.
-To więcej się nie powtórzy - odwróciłam wzrok a po policzku spłynęła mi łza.

Cody?

Od Flory-CD Kuruke

Przypomniałam sobie tamto popołudnie.
- Było wtedy lato- powiedziałam.- Szłam sobie jak zwykle do miasta, kiedy nagle jakieś wielkie zwierzę mnie zaatakowało. Psisko poszarpało mi sukienkę i boleśnie poraniło. Zabiłoby mnie, gdyby pani Hannah nie stanęła w mojej obronie.
- Pytanie- przerwał mi Kuruke.- Dlaczego sama się nie obroniłaś, przemieniając w wilkołaka?
- Ten pies był wielki, a ślepa chęć mordu tylko dawałaby mu przewagę w walce. Poza tym... nie mogłam. Tam, gdzie mieszkam, żyją zwykli ludzie.
- Fakt. A więc...?
Westchnęłam i rzekłam:
- To tylko moje i mojej mamy przypuszczenia, ale to mógł być mój dziadek. Rzekomo zginął w tym całym pożarze, ale wiesz... Mama opowiadała mi, że wśród dymiących zgliszczy widziała sylwetkę psa. Przez ułamek sekundy, ale wystarczyło. Możliwe, że ktoś z szemranego towarzystwa ojca przyszedł i to wszystko wywołał, a zmienionemu dziadkowi zaczęło zależeć tylko za zemście. Na naszej rodzinie. Skąd mógł wiedzieć, że mój ojciec nie miał z tym nic wspólnego?
- W sumie znikąd. Przykre, że akurat ty...
- Wiesz, raz się żyje, a ja mam przynajmniej cudną bliznę!- Podwinęłam nogawkę i wskazałam blade ślady na łydce.- A tak poza tym, widziałeś, jaki ten bruk poharatany?
- Owszem.
Zamilkłam i z braku wątku zaczęłam głaskać Alabastra.
*Kuruke? Wybaczam ci to spóźnienie, drogi Watsonie *

Od Susane-CD Savanny

Skinęłam głową. Przygladałam się przez chwilę owej książce.
-Ciekawie wygląda. - uśmiechnęłam się lekko.
-Jest jeszcze bardziej ciekawa. - wyszczerzyła zęby. - A teraz przepraszam... Muszę na chwile wyjść. - powiedziała po czym wstała i wyszła z pokoju.
Wzruszyłam ramionami i wyciągłam z torby moją MP3. Włożyłam jedną ze słuchawek do ucha. Po chwili coś wskoczyło mi na kolana. Była to moja kotka- Arya. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam delikatnie ją głaskać.
Po chwili ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Wstałam powoli i podeszłam do drzwi. - Kto tam..? - spytałam.
Ktoś dokończy?

Od Katheriene - CD Thomasa

piątek, 27 czerwca 2014
- Czemu tak myślisz? Przecież zawsze słyszy się że jeśli wrzucisz monetę do fontanny to spotka cię coś miłego- mówiłam trochę dziwnym głosem, on tylko w reakcji wzruszył ramionami.
No cóż, bywa i tak. Zostawiliśmy fontannę i bulgoczącą wodę. Kontynuowaliśmy zwiedzanie szkoły. Była taka wielka a nas tylko dwoje. Jednak nie mogliśmy długo zwiedzać. Lekcje się zaczęły. Wzięliśmy z pokoi potrzebne rzeczy i biegiem do klasy. Zdążyliśmy tuż przed dzwonkiem. Jako iż nie było zbytnio z kim usiąść byliśmy na siebie skazani. Lekcja jak to lekcja, u mnie czasami ciekawa i interesująca, czasami tak nudna że aż chce się spać. Ta była z tych fajniejszych. Minęło 45 minut i koniec. Kiedy szłam z moim towarzyszem do pokoju, zahaczyłam o jakiegoś chłopaka, wampira.
- Patrz jak idziesz- syknął błyskając kłami
- Tobie też by nie zaszkodziło gdybyś patrzył. Chyba że gdzieś zgubiłeś okulary- westchnęłam niewzruszona
- Co ty powiedziałaś?!- ryknął i ruszył w moją stronę.
Kiedy biegł przesunęłam się w bok i podstawiłam mu nogę. Wampir runął jak długi, a uczniowie będący akurat na korytarzu patrzyli ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- A teraz dobrze mnie posłuchaj. Jeśli jeszcze raz ze mną zadrzesz to marny twój los chłopczyku. Wiele osób pożałowało już że ze mną zadarło, więc lepiej uważaj- mruknęłam nachylając się nad nim.
Kiedy skończyłam poszłam z Thomas 'em na chwilę do mojego pokoju.

<Thomas?>

Od Sary - CD Nowy Etap

Leżeliśmy na kamiennej podłodze w ruinach oddziału szpitalnego. Podbiegła do nas pani Tetto, spojrzała na nas i oderwała ze swojej bluzki kawałek materiału i obwiązała mi nogę. Syknęłam z bólu, a pani Tetto spojrzała na nas i odeszła na chwile po czym wróciła z szczypcami, bandażami, spirytusem, poduszką, skalpelem i środkiem znieczulającym. Nasza wychowawczymi wytłumaczyła mi ze trzeba jak najszybciej usunąć ten kawalek szkla, bo jest bardzo blisko tentnicy I kazdy moj ruch moze grozc przecienciem jej.
- Kuruke trzymaj ja.- Zarzadzila pani Tetto, a chlopak przysunal sie do mnie I zlapal mnie. Pani Tetto dala mi poduszke zebym ja zagryzla. Najpierw polala rane spirytusem, co bylo nie do zniesienia. Nastempnie wskrzyknela srodek znieczulajacy I przystapila do roboty. Niechcialam na to patrzec odwrocilam glowe I spojrzalam na chlopaka, ktory ze wspolczuciem patrzyl na mnie. Bol odwzorowany na mojej twarzy pewnie odwzorowywal wszystko. Wreszcie pani Tetto skonczyla. Wyplulam poduszke I odetchnelam z ulga. Wychowawczyni zajela sie Kuruke, zabandazowala mu klatke piersiowa.
- To jeszcze nie koniec, musimy sie teraz jakos stad wydostac.-Powiedziala pani Tetto
- Glowne wyjscie jest zasypane, tak samo jak dojscie do okien.-Powiedzial Kuruke.
- Jak bylam tu ostatnio to widzialam dziwne slady znikajace w scianie.-Powiedzialam I sprobowalam wstac. Pani Tetto mi pomogla wstac. Zaczelam kustykac w strone sciany. Po chwili musialam odpoczac, oparlam sie o sterte gruzu. Uslyszalam, ten sam dzwiek, ktory oznaczal ze musimy sie stad szybko wynosc. Wstalam, a Kuruke do mnie podszedl I pomogl mi dokustykac do sciany. Szykalam jakiegos wlacznika, ktory uruchomil by to wszystko. Po chwili pociagnelam za pochodnie, ktora byla ozdoba pomieszczenia I to byl strzal w dziesiatke. Sciana sie podniosla a my szybko tam weszlismy. Wtrakcie kiedy przejscie sie zamykalo sufit runal.

Kuruke

Od Biodrga - CD Umbry

- Ale jak to zostać... Przyjaciółmi? – Zapytałem Umbre. Dla mnie to było za wcześnie. Dopiero co się poznaliśmy, wymówiliśmy tylko parę zdań.
- No po prostu! Nie wiesz jak t osie robi? – Spytała mnie dziewczyna.
- Ah, wiem jak to się robi! Ale czy to nie za wcześnie?! – Oznajmiłem. Nie chce takich znajomości.
- Wybacz, Biodrku….
- Nie przepraszaj, taki masz charakterek – uśmiechnąłem się do dziewczyny i…. Pocałowałem w policzek. Nie wiem, czemu to zrobiłem, ale nie przeprosiłem dziewczyny.

Umbra?

Od Hiny cd. Yumi

Zamurowało mnie, kiedy nauczycielka wypowiedziała moje imię. Jednak wbrew pozorom nie byłam taka słaba, jaką mogłam się wydawać. Ja po prostu nie byłam zmotywowana, aby w ogóle uczyć się w tej szkole.
Reita położył swoją "rękę" na moim ramieniu, aż mnie ciarki przeszły po plecach jak stado mrówek, a trwało to dosłownie chwilę.
- Będzie dobrze - powiedział, dodając mi otuchy.
Przyjęłam postawę gotowości do biegu. Spojrzałam jeszcze na swojego ducha.
- Daj z siebie wszystko - wyszeptałam.
- Ty też - odparł.
Nagle zadrżał głos nauczycielki, krzyczący "start!". Zaczęłam szybkim biegiem i na dzień dobry stała przede mną ściana wspinaczkowa. Reita mógł od razu przez nią przeniknąć, ale tego nie robił. Dobry duszek.
Zaczęłam wspinać się w górę, a Reita pilnował moich dołów. Zeskoczyłam ze ścianki, robiąc potrójne salto w powietrzu i lądując zgrabnie na podłodze. Biegłam dalej. Moje włosy rozwiały się na każdą stronę.
Następna przeszkoda: druty, po których trzeba było się czołgać.
Nie miałam z tym problemu. Wynalazłam swoją taktykę, dzięki której dość szybko przedostałam się na drugą stronę. Przypominało mi to trochę uciekanie przed marynarzami statku z USA do Wielkiej Brytanii.
- Dobrze! - wykrzyczał Reita, biegnąc za mną.
Po drodze było jeszcze kilka pułapek. Końcowa związała mnie linami i musiałam się jakoś wydostać. Reita nie przyglądał się, ale próbował mi pomóc. Wydobył z siebie silny ogień, który spalił doszczętnie liny, nie raniąc mego ciała, jednak moja bluzka lekko się przypaliła, odkrywając mój dekolt, ale resztki materiału, na szczęście, trzymały się. Nie biegłam w samym staniku.
- Powinieneś nad tym jeszcze trochę popracować, Reita - powiedziałam do niego w biegu.
W końcu przebiegliśmy cały tor, wróciliśmy się powrotną ścieżką i stanęliśmy zdyszani przed nauczycielką.
- A co ci się stało? - zapytała nauczycielka, patrząc na nasz czas.
Wskazałam na swojego ducha.
- Reita nie potrafi jeszcze korzystać dobrze ze swojej umiejętności płomieni i spalił mi ubranie, ale jednocześnie uratował mnie - powiedziałam.
Nauczycielka pokazała mi wynik i zauważyła, że mój wynik był taki sam jak Yumi. Dziewczyna podeszła do mnie i uśmiechnęła się.

<Yumi?>

Od Yumi CD Nikolaja

czwartek, 26 czerwca 2014
- Nie pijam piwa. - Odmówiłam propozycji Nikona. Wzruszył ramionami i pociągnął ostatniego łyka po którym odłożył butelkę do lodówki. Zmęczona przeciągłam się. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu gdzie ujrzałam godzinę drugą. Dokończyłam szaszłyka i wstałam od stolika. Obok mnie pojawiły się bliźniaki.
- Musisz się wyspać Yumi. - Z troską w głosie powiedział Aka.
- Ja się zbieram, więc możesz mnie odprowadzić. - Mówiąc to puściłam oko do Nikolaja. Wyszliśmy razem ze stołówki i ruszyliśmy do akademika. Na pożegnanie pocałowałam Nikona w policzek i weszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i usnęłam. Dopiero budzik o siódmej mnie zbudził. Wychodząc z pokoju zobaczyłam Nikolaja.


Nikolaj?

Od Yumi CD Hiny

Rozciągałam się przed przejściem toru przeszkód. Po minie Hiny było widać że jest niezadowolona.
- Kto chce przejść pierwszy tor? - Spytała nas łagodnie pani Koryoi. Leniwie podniosłam rękę. Pokazałam moim duchom żeby poszły pierwsze i pomogły mi.
- Witamy chętną dziewczynę. Jak ci na imię?
- Yumi Aida albo po prostu  Lisica. - Nauczycielka wskazała zapraszającym gestem na tor.
- Pomożecie mi, co nie? - Spojrzałam na lisy, które skinęły głowami i ruszyły do przodu. Współpracowaliśmy razem. Po około piętnastu minutach byłam z powrotem.
- Bardzo dobrze, teraz ty Hina i twój duch stróż. - Pochwaliła mnie nauczycielka i kazała iść teraz Hinie.
- Dasz radę.


Hina?

Od Hiny cd. Yumi

- No właściwie... chciałem zobaczyć czy jesteście gotowe...
- Kłamca, my już wiemy, co chciał zrobić! - wykrzyczał jeden lisek.
Miałam dosyć rozmowy z namolnymi duchami, zakończyłam dialog, wychodząc z zamkniętego pomieszczenia i udając się na zewnątrz, gdzie miał pojawić się pierwszy trening. Yumi była cały czas ze mną, a nasze duchy wlokły się za nami, kłócąc cały czas.
Zaczęła się pierwsza lekcja w tej szkole, a mianowicie trening. Całe 45 minut fizycznej pracy nad własnym ciałem.
Na zbiórce pojawili się wszystkie osoby, które uznają się za rasę szamanów. Właściwie według mnie szamani to nie rasa, tylko zwyczajni ludzie, którzy potrafią widywać duchy i, co ważniejsze, z nimi normalnie rozmawiać.
- Witajcie, moi mili, jestem Anabel Koyroi i będę codziennie was widywać na treningach. Pamiętajcie: nie obijać się i do roboty, dobrze? - powiedziała to w sposób nietypowo łagodny.
Wszyscy pokiwali lekko głową, a nasze duchy stały obok nas. Widziałam wszystkie duchy wszystkich szamanów. Niektóre były naprawdę świetne, a niektóre niczym szczególnym się nie wyróżniały. Reita stał i przyglądał się każdemu, próbując jakoś nawiązać interakcje.
- Trening umożliwia wam także lepsze kontakty z waszymi duchami stróżami, dlatego "w zdrowym ciele zdrowy duch", no i oczywiście poza nim także będzie zdrowy - wytłumaczyłam, nie za zgrabnie dobierając słowa. - A teraz... tak na początek musicie przejść ten tor przeszkód.
Nauczycielka wskazała palcem na wielki, liczący około kilometr tor pełny różnych pułapek, ścianek wspinaczkowych czy cierni, przez które trzeba było się przedostać, pełzając pod nimi.
- Nie przyszłam do szkoły wojskowej... - powiedziałam pod nosem.
Pani Koyroi podeszła do mnie i nadstawiła swoich uszów.
- Słucham?! Coś mówiłaś, panno... - domagała się, abym wypowiedziała swoje imię.
- Hina, Hina Katatsura - wypowiedziałam. - I nie, musiała się pani przesłyszeć - skłamałam.
- To dobrze! A teraz... przygotować się! - powiedziała surowo.
Wtedy moje pojękiwania były słuszne, tutaj jest strasznie, ja chcę do domu.

<Yumi?>

Od Kuruke - CD Nowy Etap

Odetchnąłem.
Cholerne żebra - pomyślałem. Spróbowałem się podnieść. Nie dość, że przez moją pierś przebiegł okropny ból to jeszcze moje nogi były przygniecione gruzem. Spojrzałem na prawo. Obok mnie leżała Sara, która próbowała spojrzeć chyba na swoją nogę.
- Dzięki - powiedziałem cicho. Wiedziałem, że gdyby nie ona najprawdopodobniej utonął bym pod tą toną gruzu...
Usłyszałem kilka słów, po czym kamienie zaczęły się unosić nade mną. Mimo bólu w klatce piersiowej szybko wysunąłem się spod gruzu. Spojrzałem na Sarę. Zacisnęła zęby gdy gruzy nad nią się podnosiły, po czym wyczołgała się spod kamieni. Podsunąłem się bliżej niej. Zauważyłem ranę na nodze dziewczyny.
- Boli? - spytałem.
- Łaskocze - powiedziała przez zaciśnięte zęby dziewczyna. Podbiegła do niej pani Tetto. Spojrzała na ranę, po czym oderwała od swojej bluzki pasek materiału, po czym obwiązała jej nogę. Sara zasyczała z bólu.
- Spokojnie - uspokoiła ją nasza wychowawczyni.
<Sara?>

Od Thomasa - CD Julii

Przechodząc się po lesie w oddali zobaczyłem dziewczynę czytającą jakąś książkę. Podszedłem blizej i jak przystało na faceta przedstawiłem się. Nie odpowiedziała. Usiadłem więc obok niej zaglądając przez ramię. Chciałem zobaczyć co takiego czytać. Chyba usiadłem za blisko bo dziewczyna momentalnie wstała. Nie chciałem by odeszła więc złapałem ją za ramię. Niestety odtrąciła moją rękę. "Dziewczyna z charakterem" pomyślałem. Gdy już miała odejść zastąpiłem jej drogę.
-A ty dokąd, cara?-spytałem z lekkim akcentem.
-Przed siebie - przekręciła oczami. - A ty zastępujesz mi drogę.
-Nie puszczę cię dopóki się nie przedstawisz.
-W takim razie znajdę inną drogę.
Odwróciła się ale ja momentalnie znalazłem sie po drugiej stronie.
-Nie odpuszczasz ,co?
-Nie - wygiąłem usta w lekki uśmiech
-Julia - odwzajemniła uśmiech.
-Teraz to już na pewno cię nie puszczę,cara.
-Cara?
-Jestem w połowie włochem.
-A co to znaczy?
-Ciekawi cię to?
-Czy gdyby mnie nie ciekawiło to bym spytała?
-Kochana...
-Co?!
-To znaczy kochana- uśmiechnąłem się.

Julia? ;D

Od Thomasa - CD Katheriene

Gdy Kat puściła moją rękę byłem lekko rozkojarzony.
-Co się tak patrzysz? - parsknęła po raz kolejny śmiechem.
-Nie wiem o co ci chodzi.
-Jeśli oboje jesteśmy nowi czas pozwiedzać - uśmiechnęła się lekko i znów mnie pociągnęła za rękę.
Stanęliśmy małej fontannie. Wyjąłem drobniak z kieszeni i wrzuciłem do środka.
-Naprawdę myślisz że to działa?
-Zawsze warto spróbować - uśmiechnąłem sie a woda zaczęła bulgodać.- Może lepiej już chodźmy.
-Nie chcesz zobaczyć co się stanie?
-Napewno nic dobrego.

Kat ?

Od Katheriene - CD Thomasa

Chciało mi się śmiać. Parsknęłam tylko sekundowym śmiechem i uśmiechnęłam się. Wzięłam go za rękę i zaczęłam iść w stronę wyjścia na dwór. Chłopak patrzył na mnie jakby nie rozumiejąc o co mi chodzi. Spacerowaliśmy teraz po czymś w stylu dziedzińca.

<Thomas? nie miałam za dużo czasu :/>

Od Nikolaja cd.o Yumi

środa, 25 czerwca 2014
Dziewczyna siedziała już przy stoliki i jadła szaszłyki
- Nikon? - zawołała
- Już, chwilka - szukałem czegoś... mocniejszego, wiedziałem że pracownicy stołówki trzymają tu jakiś alkohol, nie było to żadnym odkryciem znalazłem jedną lodówkę ale ta była z jedzeniem dla uczniów w kącie jednak była mniejsza i starsza trochę poniszczona, otworzyłem ją Bingo! W środku znajdowały się dwie butelki wyciągnąłem pierwszą była z brązowym płynem beż żadnych naklejek, z lodówki dla uczniów wziąłem stek i włożyłem go do ust. Poszedłem do stolika na którym siedziała Yumi na widok butelki prawie się zadławiła jedzeniem śmiejąc się
- Skąd to wziąłeś? - zapytała
- Zn..ala..zł..em - wymamrotałem trzymając w buzi kotleta, odgryzłem kawałek i rzuciłem go na tace, otworzyłem butelkę i pociągnąłem łyk, to chyba jakiś bimber domowej roboty było mocny - Chcesz? - skierowałem butelkę w stronę dziewczyny - Tylko nie wypij za dużo muszę to odnieść, żeby nie podpadło - zaśmiałem się gryząc stek.


<<Yumi?>>

Od Yumi CD Nikolaja

Zaśmiałam się z komentarza Nikolaja. Pocałowałam go w policzek i wstałam otrzepując się z kurzu.
- Gdzie idziesz? - Uśmiechnęłam się w jego stronę. Miałam pewien pomysł.
- Zgłodniałam, więc zamierzam wejść do stołówki i coś zjeść. - Z uśmiechem pokazałam mu ząbki.
- A jeśli jest zamknięta? - Machnęłam ręką i zeskoczyłam z dachu na ziemię. Nikolaj zrobił to samo.
- Wczoraj w nocy też tam byłam i nikt mi nic nie zrobił. - Pocałowałam go w usta i pociągłam za rękę. Biegliśmy szybko i bezszelestnie. Otworzyłam drzwi stołówki i weszliśmy do środka. Z kuchni zabrałam szaszłyki owocowe i mus truskawkowy. Usiadłam przy jednym ze stołów.
- Nikon? - Zawołałam chłopaka.


Nikolaj?

Od Nikolaja cd.o Yumi

- Nie przepraszaj dbają o ciebie i martwią się - powiedziałem przytulając ją mocniej
- Nie muszą jestem samodzielna - przewróciła oczami
- Ty to wiesz one pewnie też ale mimo to są twoimi stróżami muszą się Tobą opiekować, ale nie przejmuj się ja tez mogę przejąć kilka ich obowiązków - uśmiechnąłem się i spojrzałem na zegarek dochodziła druga
- Co musisz iść? - zapytała
- Nie ale trochę tu zimno no i niewygodnie może znajdziemy inne lokum? Co masz jutro na pierwszej lekcji?
- Trening a ty?
- Historię Wampirów, nudy - westchnąłem - Lekcje zaczynają się o ósmej masz daleko stąd pokój?
- Nie tylko...
- Nie musimy iść nie chcę cię narażać na niepotrzebne kłopoty
- Nie chodzi o to że mam współlokatorkę
- Aaam rozumiem..
- A ty? Nie masz? Mieszkasz sam?
- No mieszkam sam ale to duże ryzyko mój pokój jest w drugim skrzydle do tego piętro niżej. Możemy tu jeszcze posiedzieć - zaśmiałem się
- Co?
- Zachowujemy się jak para która może spotykać się tylko w nocy - powiedziałem z uśmiechem.



<<Yumi?>>

Od Jamesa - CD Rosallie

Skinąłem głową i rozejrzałem się. To miejsce powalało. Nie mogę się doczekać, aż rozejrzę się lepiej.
- Długo już tu jesteś?- spytałem, a dziewczyna przytaknęła.
- Jakiś czas. Chcesz żebym cię oprowadziła?
Milczałem chwilę. A co jeśli powtórzy się to, co... Zresztą, teraz to nieważne.
- Z wielką chęcią- odparłem. Rosalie uśmiechnęła się do mnie i poprowadziła w przeciwną stronę. Zaczęła pokazywać mi różne miejsca: gdzie jest pokój nauczycielski, stołówka, główne sale, klasy itd. W końcu doszliśmy do akademika dziewczyn.
- To chyba tyle, jak na razie. Lepiej idź odnieść rzeczy. Za dwadzieścia minut będzie obiad- zauważyła. Spojrzałem na rozkład zajęć. Miała rację.
- Dziękuję. Za oprowadzenie i dotrzymanie towarzystwa- powiedziałem, a ona zaśmiała się lekko.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia, James.
Pożegnałem się z dziewczyną i wróciłem do akademika chłopaków. Bez trudu znalazłem odpowiedni pokój. Rzuciłem torbę na łóżko i zacząłem się rozglądać. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Był to wysoki chłopak o brązowych włosach i zielonych oczach.
- Ehm, jesteś nowy?- spytał.
- Tak. James, a ty?
- Kuruke- powiedział. Przyglądał mi się chwilę, chyba chciał coś powiedzieć, ale wbiegła jakaś blondynka i pociągnęła go za sobą.
- Dooobra- mruknąłem sam do siebie.

***

Po obiedzie poszedłem na spacer, rozejrzeć się co jest na dworze. Ciekawość zawiodła mnie to niepozornie wyglądającego lasu. Napawałem się wonią drzew, śpiewem ptaków, szumem liści. Położyłem się na trawie i przymknąłem oczy. Jakąś minutę później usłyszałem szelest kroków. Zerwałem się na równe nogi i wytężyłem słuch. Jednak przede mną stał nikt inny jak Rosalie.
- Nie chciałam cię wystraszyć.
- W porządku- stwierdziłem.

<Rosalie? Wybacz, że tak długo>

Od Yumi CD Nikolaja

Nikolaj nagle mnie pocałował. Nie spodziewałam się tego, a więc ktoś jednak mnie kocha. po policzkach popłynęło mi kilka łez. Złapałam go za rękę.
- Nie martw się. Nie ucieknę. - Przytuliłam się do niego. Otarł mi łzy z policzków. Uśmiechnęłam się do niego. Zauważyłam bliźniaków którzy się na nas gapili.
- Tylko jej nie skrzywdź. - Rzucił prosto z mostu Atsu.
- Bo wiemy gdzie masz pokój. - Dokończył Aka. Oderwałam jedną dachówkę i rzuciłam w ich kierunku.
- Policzymy się później. - Pogroziłam im.
- Przepraszam za nich. - Wtuliłam się w Nikolaja.



Nikolaj?

Od Nikolaja cd.o Yumi

- Na pewno się spełni - skomentowałem
- Nie była bym tego taka pewna
- Trzeba wierzyć, kto wie może już się spełnia - uśmiechnąłem się do niej, nasz twarze była zaledwie kilka centymetrów od siebie
- A ty?
- Co ja?
- No nie udawaj głupiego, co sobie życzyłeś? - patrzyła mi w oczy
- Ja... - zwlekałem z odpowiedzią
- No ej ja ci powiedziałam - oburzyła się
- Zażyczyłem sobie abyś nie uciekła
- Uciekła? - spytała zdziwiona - Dlaczego?
W odpowiedzi nachyliłem się niżej i nasze usta się spotkały. Pocałowałem ją delikatnie.


<<Yumi? Krótko ale zwięźle ;p>>

Od Sary - CD Nowy Etap

Otworzyłam oczy, do których wpadły odrazy promienie światła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, które poznałam był to oddział lekarski. Niedaleko od łóżka na którym leżałam, było ciało wilkołaka. Pod filarem siedział Kuro. Usłyszałam jakieś trzaski czy coś w tym rodzaju. Rozejrzałam się ponownie po pomieszczeniu, i zobaczyłam, że na suficie są wielkie pęknięcia dokładnie wokół filaru przy którym siedział Kuruko. Dźwięk się nasilał, a ja domyśliłam się o co chodzi. Poderwałam się z łóżka i podbiegłam w stronę Kuruko. Chłopak uśmiechnął się gdy mnie zobaczył, ale zaraz spojrzał na sufit, bo dźwięk był na tyle głośny, że przez akademie przeszedł delikatny wstrząs. Odwróciłam oczy ku sufitowi i widziałam, wszystko jak w zwolnionym tempie. Sufit zaczął się walić, biegłam ile sił w nogach. Na głowę zaczęły spadać płaty farby. Rzuciłam się w stronę chłopaka. Przeturlaliśmy się parę metrów, a w tym czasie część sufitu roztrzaskała się o podłogę z głośnym hukiem. Leżałam na Kuruke. Otrzepałam się z kurzu i spróbowałam się podnieść, ale poczułam przeszywający ból od pasa w dół. Spojrzałam w stronę moich nóg. Zobaczyłam tylko gruzy, które przygniatały moje nogi. Rozejrzałam się po reszcie pomieszczenia, ale zbyt wiele nie zobaczyłam, bo w powietrzu unosiły się jeszcze tumany kurzu i większość pomieszczenia była pochłonięta pod gruzami. Spojrzałam na Kuro, widać było po nim, że ma trud z oddychaniem, bo pewnie miał złamane żebra, a na dodatek ja jeszcze na nim leżałam. Wiedziałam, że muszę z niego zejść. Oboje byliśmy przygnieceni od pasa w dół. Zaczęłam się przekręcać. Poczułam jak coś wbija mi się w nogę. Ból był nie do zniesienia. Krzyczałam wniebogłosy, aż w końcu ułatwiłam Kuro oddychanie i przestałam się przekręcać. To coś co było najprawdopodobniej kawałkiem szkła weszło w moją nogę na głębokość około siedmiu centymetrów. Czułam jak skóra wokół rozcięcia robi się ciepła od krwi która z niej wypływa. Spojrzałam na Kuruke, widać było, że o wiele łatwiej było mu oddychać. Uśmiechnęłam się do niego. Czułam się jakby z mojego ciała ktoś wypompował całą energie.

Kuruke

Od Yumi CD Nikolaja

Gdy Nikolaj usiadł obok objął mnie ramieniem. Nie przeszkadzało mi to. Przez dłuższy czas patrzyliśmy w gwiazdy. Zobaczyłam jak duchy stróże wskakują na dach i kładą się obok mnie. Jeden z nich miał flet poprzeczny. Wzięłam go od niego i zaczęłam grać.



Gdy skończyłam grać lisów już nie było, a Nikolaj mi się przyglądał.
- Tak czasami gram sobie. - Mówiąc to spojrzałam na las przed nami. Nikolaj mnie szturchął.
- Patrz spadająca gwiazda. - Spojrzałam w kierunku który wskazał. Pomyślałam życzenie.
- Co sobie zażyczyłaś? - Spytał mnie przyjaciel. Uśmiechnęłam się do niego.
- Żeby ktoś w końcu mnie pokochał. - Oparłam głowę o jego bark.


Nikolaj?

Od Kuruke - CD Dzień drugi

Podszedłem do dziewczyny. Była zasmucona...
- Nie musiałaś tego mówić - powiedziałem. - To sprawiło ci ból, prawda?
Flora nie odpowiedziała. Westchnąłem.
- Skoro ty mi się zwierzyłaś, ja też to zrobię. Mój ojciec wywodzi się z bogatego japońskiego rodu z wiecznymi tradycjami i długą historią. Jako, że ojciec nie był biedny nigdy mi niczego nie brakowało... Miałem służbę, pieniądze, wszystko co chciałem. W pewnym momencie zaczęły docierać do mnie zapachy, których inni nie czuli. Woń innych ludzi i przedmiotów. Ze słuchem było podobnie - słyszałem rozmowę prowadzoną normalnym tonem z drugiego końca domu - mój dom nie był taki znowu mały. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem wszystko matce. Ona się przestraszyła i powiedziała wszystko mojemu tacie. Tata bez ogródek, prosto z mostu powiedział, że tak jak stryj i dziadkowie jestem wilkołakiem... Po prostu się nim urodziłem.
- Stary wilkołaczy ród, hę? - zagadała jakby weselej Flora. Uśmiechnąłem się. Jednak po chwili coś mi przyszło do głowy.
- Twoi rodzice - powiedziałem. - Oboje byli wilkołakami... Ty też nim byłaś od urodzenia, a wspomniałaś o wielkim psie, który Cię pogryzł. O co chodziło?
<Flora? Sorki, że tak długo...>

Od Kuruke - CD Nowy Etap

- Kuruke! - usłyszałem z daleka wołanie.
- Kuruke! - głos był jakby bliżej...
- Kuruke Kuro Kazayu! - otworzyłem nagle oczy.
Nade mną pochylała się pani Tetto. Miała twarz i ramiona we krwi... Nie wiem czy w jej własnej, czy napastnika...
- A wiec żyjesz - odetchnęła opierając się o pobliską ścianę. Usiadłem.
Usłyszałem pękanie ściany i krótki krzyk.
- A więc potwora zalazła aż tutaj? - powiedziała wychowawczyni. - Trzeba będzie ją stąd wypłoszyć.
Nagle coś sobie przypomniałem.
- Sara! Gdzie Sara!
- Twoja koleżanka? Leży tam.
Pani Tetto wskazała ruchem głowy łóżko - było stare, zardzewiałe... Materac miał dziury. Na nim leżał nieruchomo wilkołaczka. Podbiegłem do łóżka. Miała niewielką ranę na głowie. Spojrzałem na wychowawczynię.
- Zapomniałyśmy dać czaru ochronnego na skrzydło lekarskie. Muszę przypomnieć o tym Samancie... Kuro! Pomożesz mi. Stań z drugiej strony tej ściany. Wskoczysz mu na grzbiet i spróbujesz unieruchomić.
Skinąłem lekko głową i podbiegłem do pękającej ściany. Przemieniłem się. Pani Tetto zrobiła to samo.
Po chwili ściana zawaliła się i przede mną zwalił się wilkołak. Skoczyłem na niego i szybko zacisnąłem mu zęby na szyi. Uspokoił się w obliczu śmierci.
- Expelliarmus! - usłyszałem, po czym w wilkołaka trafiła kula światła odrzucając do tyłu mnie i jego. Walnąłem w filar. Przy okazji pękło mi chyba kilka żeber...
- Smanta! Uważaj na ucznia! - usłyszałem uwagę pani Tetto. Przemieniłem się i obmacałem bolącą pierś... rzeczywiście 3 lub 4 żebra złamane...
Spojrzałem na potwora - było z nim znacznie gorzej... Cóż - prośniej: był martwy. Czar odrzucił go tak, że złamał mu kark; zginął na miejscu.
<Sara? Sorry, że tak długo... Mam nadzieję się polepszyć>

Od Nikolaja CD Yumi

Spałem, ale jak to w nowym miejscu bywa najmniejszy odgłos mnie obudził. Sprawcą był telefon który za wibrował mi pod poduszką tuż pod uchem. Spojrzałem na godzinę była pierwsza a Yumi już nie spała:
"Skoro już nie śpisz to jesteś niewyspana a ja nie chcę cię denerwować, czy nie zrzucisz mnie z dachu jak do Ciebie przyjdę?"
Wstałem i poszedłem do łazienki, obmyłem twarz zimną wodą aby trochę się orzeźwić, komórka zabrzęczała
"Nie obiecuję ale raczej nie zrobię teho  możesz bezpiecznie przyjść"
Uśmiechnąłem się pod nosem i wciągnąłem szare dresy i na podkoszulek wciągnąłem bluzę z kapturem. Ruszyłem na omówione miejsce.
Dziewczyna siedziała blisko krawędzi i patrzyła w niebo, ze względu na porę roku niebo przybrało szaro-granatową barwę.
- A myślałem że będziesz spała do rana - powiedziałem na przywitanie
- W sumie też tak myślałam ale jak widzisz zmieniłam plany - usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem, miałem nadzieje że go nie strąci.


<<Yumi?>>

OD Yumi CD Nikolaja

Zamknęłam drzwi za Nikolajem. Sav spała , więc po cichu poszłam się umyć. Gdy wyszłam z łazienki zauważyła że dostałam sms'a. Był od niego. Uśmiechnęłam się do siebie.
"Nie radzę mnie nękać w nocy, bo niewyspana jestem nie do zniesienia. Dobranoc."
Napisałam szybko wiadomość do niego i wysłałam. Położyłam się na łóżku i próbowałam usnąć. Obok mnie położył się Atsu, a zaraz za nim Aka.
- Co myślicie o tej szkole? - Spytałam o ich opinię.
- Jest to dobre miejsce dla ciebie. Tu masz przynajmniej przyjaciół. - Odpowiedział mi Aka. Atsu już spał zwinięty w kłębek. Spojrzałam na telefon. Na wyświetlaczu widniała 1:00. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Wskoczyłam n ach akademiku i usiadłam.
"Jeśli chcesz to możesz przyjść  na dach akademika."
Wysłałam Nikolajowi krótką wiadomość.



Nikolaj?

Od Nkikolaja CD Yumi

 To ja ci dziękuje, gdyby nie ty pewnie teraz pchałbym moje auto w stronę akademii - powiedziałem z uśmiechem na co dziewczyna się zaśmiała. Dziwnie się czułem, znałem ją zaledwie kilka godzin a miałem wrażenie że znam ją całe życie, jakbyśmy byli dobrymi ... przyjaciółmi. Polubiłem ją. Objąłem ją ramieniem i tak patrzyliśmy daleko na niebo na którym migotały gwiazdy, siedzieliśmy tak dobre dwie godziny, ale czy to ważne? Ta chwila była niesamowita i niech trwa jak najdłużej zanim któreś z nas się zorientuje że czas wracać do akademii.
- Chyba zrobiło się późno, nie powinniśmy wracać? - odezwała się Yumi, właśnie o to mi chodziło, podniosła głowę i spojrzała na mnie
- Pewnie tak lepiej już chodźmy - powiedziałem wstając.
Wróciliśmy do auta, włączyłem światło i odjechaliśmy w drogę powrotną. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i podałem go Yumi a ta spojrzała na mnie nic nie rozumiejąc
- Chcę mieć twój numer - uśmiechnąłem się
- Nie podaję numeru obcym - droczyła się
- Znamy się już jakieś...sześć godzin - prychnąłem a dziewczyna się zaśmiała, włączyła telefon i zapisała się po czym mi go zwróciła
- Tylko nie nękaj mnie w nocy - powiedziała po chwili
- Bój się - powiedziałem złowieszczym tonem.
Po godzinie dojechaliśmy na parking który całkiem zamarł, nie było tam żadnych uczniów a samochody pogrążyły się w bezruchu, wyłączyłem silnik i wysiadłem, okrążyłem samochód i otworzyłem Yumi drzwi. Dziewczyna nie śpiesznie wysiadła. Ruszyliśmy w stronę akademika, do ciszy zostało niecałe pół godziny więc nie powinniśmy mieć kłopotów, odprowadziłem dziewczynę na piętro na którym był jej pokój
- Dzięki - powtórzyła otwierając drzwi
- Nie ma za co - uśmiechnąłem się - Do zobaczenia... jutro? - spojrzałem na nią w oczekiwaniu
- Być może, pa - uśmiechnęła się i zamknęła drzwi. Ja wróciłem na swoje piętro i otworzyłem drzwi. Od razu skierowałem się do łazienki, zdjęłem z siebie ubrania i wrzuciłem je do kosza po czym wszedłem pod prysznic. Stojąc i czując gorącą wodę na plecach rozmyślałem o dzisiejszym dniu...
Dochodziła dwunasta, położyłem się na łóżku i wyciągnąłem telefon pisząc sms`a:
"No to zacznie się nękanie . Mam nadzieje że jeszcze nie śpisz. Dzisiejszy dzień był jak to nazwałaś "sugoi" musimy to kiedyś powtórzyć. Dziękuje za benzynę. Śpij dobrze :* "
Po czym wysłałem to do Yumi.



<<Yumi?>>

Od Cody'ego-CD Savanny

Popatrzyłem jak człowiek, który przed chwilą prawie krzyczał z bólu, upadł na ziemię. Zginął. Przypatrzyłem się mężczyźnie. Rana, którą ktoś mu zadał nie była wielka, jednak domyślam się, że bardzo bolała...to nie było zwykłe zadrapanie. Rozcięcie było zabrudzone i potworni krwawiło. Przy ranie było nieco sierści...albo wilk, albo wilkołak. Jeśli był to zmiennokształtny, musiał mieć powód żeby go zranić...nawet ja jako wampir muszę przyznać, że wilkołaki nie atakują pierwszej lepszej osoby, bynajmniej dobrze wychowane wilkołaki. Wtedy zauważyłem ogromne rozcięcie wystające spod nogawki mężczyzny. Rozejrzałem się dookoła.
-Radzę uważać.-powiedziałem
-Dlaczego?-zapytała Savanna
-Wilkołaki są gdzieś w pobliżu. Ten człowiek jest tak poraniony, że nie dałby rady duzo przejść.-poinformowałem

<Sav?>

Od Leilene-Do .....

Zeskoczyłam na ziemię i z całej siły zatrzasnęłam drzwi. Wściekle kopnęłam jakiś kamień i wlazłam na tylne siedzenie, sięgając po walizkę. Z hukiem wyciągnęłam ją i biodrem popchnęłam tylne drzwi. Niedowiary, że mnie przyłapali! Zabijałam od urodzenia w wilczej formie, a w ludzkiej od szóstego roku życia! Włamywałam się wszędzie! A złapali mnie w durnej siedzibie Microsoft'u, bo jakiś dozorca postanowił ich okraść! Prychnęłam rozdrażniona. Marzyłam teraz o zabiciu kogoś, wbiciu w niego nóż lub pazury, obserwowaniu spływającej krwi i przerażenia ofiary. Bez trudu podniosłam wielką walizkę i skierowałam się do szkoły. Z namysłem stwierdziłam, że nie znajdę tu chętnego do pożegnania się z życiem, więc uznałam, że zadowolę się treningiem, biegiem po lesie lub wejściu na jakiś wysoki obiekt. Zawsze w chwilach wściekłości, albo wspinałam się gdzieś wysoko, albo na kimś wyżywałam. Worek treningowy był dobrym zastępstwem, ale i tak wolałam walczyć z kimś, kto nie jest przedmiotem. Na progu ktoś czekał.
-Cześć - przywitała się dziewczyna, wilkołaczyca - Mam oprowadzić cię po szkolę i wyjaśnić najważniejsze szczegóły dotyczące przepisów.
-Jestem wilkołaczycą i bez trudu znajdę odpowiednie miejsca. Nie jestem niedorozwinięta i jestem w stanie zrozumieć regulamin, choć nie obiecuję, że będę go przestrzegać - uśmiechnęłam się drapieżnie i wyminęłam dziewczynę
Miałam podstawowe informacje o moim pokoju i znalazłam go bez trudu. Walnęłam walizkę w kąt szafy i sfrustrowana złapałam za kraty okna. Choć były tam kolce, raniące moje ręcę, wyrwałam kratę do połowy i weszłam na gzyms. Przechodząc po zewnętrznych parapetach dotarłam do końca, gdzie była rynna. Używając ją jako zabezpieczenia podciągnęłam się. Normalnie nie musiałabym jej użyć, ale kolce w kratownicy, z czegokolwiek były zrobione, nadwyrężyły moje dłonie. Jasne, to nie ból, w porównaniu do tortur jakie przeszłam, ale nie miałam nic lepszego do roboty, więc cackałam się ze sobą. Stanęłam na dachu, rozglądając się. Las... piękny, cudowny las.... Mnóstwo drzew, ciemnozielona gęstwina oddzielająca od świata. Usiadłam i zaczęłam się rozciągać. Po chwili byłam rozgrzana i wykonywałam ciosy, jednocześnie balansując na krawędzi dachu. W końcu wróciłam na miejsce obok komina, opierając się o niego. Nagle usłyszałam coś. Zerwałam siē i wyciągnęłam broń. No tak... Zapomniałam wspomnieć, że byłam uzbrojona od stóp po zęby, miałam m.in. jedenaście noży, w tym dwa długie, trzydziestocentymetrowe, trzy sztylety, dwa pistolety i bransolety wypchane igłami, oplatające moją ręke. W walizce miałam tego dużo więcej. Brakowało mi ciężaru łuku i kołczanu strzał, a także chciałam mieć przy sobie rapier i kilka shurikenów - Japońskich ,,gwiazd''. Nagle zobaczyłam kto tu jest. Jęknęłam i klapnęłam z powrotem na tyłek. Corrie, moja w połowie wilczyca, w połowie sukâ podeszła do mnie.
-Jak się tu do chølery dostałaś? - spytałam, nie licząc na odpowiedź
Nagle wyczułam kogoś jeszcze odwróciłam się, jednocześnie odskakując, gdyby we mnoe celowano.
-Skamlała aż jej pomogłem wejść - oznajmił chłopak, nie zadowolony z mojej obecności tutaj
Zmrużyłam oczy, ale to nie było wszystko. Chłopak bezwstydnie zapytał:
-Musisz tu siedzieć? Ciężko znaleźć własne miejsce?
-Gøwno mnie to obchodzi - wzruszyłam ramionami - Ale jeśli będziesz tu przesiadywał to przyzwyczaj się do mojej obecności. Zastrzegam, że będę nawiedzać też las i salę treningową - odwróciłam się i zignorowałam go
Po chwili zrzuciłam czarny podkoszulek i ciemne, obcisłe spodnie. Wraz z nimi zdjęłam glany. W samej, czarnej bieliźnie zaczęłam przemianę. Sekundę później stałam jako olbrzymia, czarna wilczyca i wyplątywałam się ze stanika. Zrzuciłam go, kręcąc łbem i położyłam się obok komina, gapiąc na las. Znudzona bezczynnością po chwili zaczęłam przechadzać się po dachu, skakać i balansować na jego krawędzi. W końcu pozbyłam się nadmiaru energii, pojawiającego się ze złością. Sapnęłam, nadal zła i uwaliłam się przy kominie.
?

Od Julii

wtorek, 24 czerwca 2014
No, to jestem. Kolejny dzień. Kolejna szkoła. Kolejna szansa. I pewnie jak zawsze wszystko spiep.rzę. Taka już jestem. Ja zdąrzyłam się przyzwyczaić, ale niestety wszyscy inni nie. W mojej naturze jest, że musze zawodzić ludzi. Rodzice, sąsiedzi, nauczyciele, koledzy... w zasadzie dzieciaki z przedszkola ale mniejsza z tym. Wiadomość o moim ,,przekleństwie'' szybko się rozniosła po mieście. Całe życie spedziłam w tym zapchlonym psychiatryku. Aż się we mnie gotuje na wspomnienie o tej ruderze... Głęboki wdech. Chyba nie chcesz kogoś zaatakowac już pierwszego dnia?, pytam siebie. Kolejny głeboki wdech i ruszam. Maybe delikatnie szturcha mnie w nogę, jakby wiedziała, o czym teraz myślę. Weszłyśmy do budynku i ruszyłyśmy do pokoju. Dzięki Bogu, że są jednoosobowe, bo raczej towarzystwa jakiejś gadulskiej dziewczynki bym nie zniosła. Rzuciłam walizkę na łóżko, wzięłam książkę, słuchawki i ponownie ruszyłam na dół. Uwielbiam samotne spacery. dzieki nim, niedostaję szału, na razie. Włączyłam sobie My Chemical Romance i ruszyłam... przed siebie, w zasadzie.Chłodny wiatr smagał moje policzki, dając ulgę przed dzisiejszym gorącem. W oko rzuciło mi sie jedno z pobliskich drzew i skierowałam się w jego stronę. Usiadłam opierając się o pień i wyjełam swoją lektuję. Tym razem jest to ,,Łowca snów'' S. Kinga. Wciągnęła mnie cała ta seria. Nawet nie wiedziałam, że można pisać tak zaje.... fajne książki. Poczułam czyiś mokry nosek na swoim policzku. - Maybe, przeszkadzasz mi. - powiedziałam rozbawiona. Pies, to jedyna istota, z którą rozmawiam. Nie mam zaufania do ludzi. Od... zawsze. - Hej. - usłyszałam męski głos nad sobą. Podniosłam wzrok i ujrzałam ciemnowłosego chłopaka, przyglądającego się mojej osobie. Zignorowałam jego powitanie i wróciłam do książki. Poczułam, jak siada koło mnie i zagląda mi przez ramię. Usiadł za blosko, pomyślałam. Jeżeli mnie dotknie, źle się to skończy. Wstałam więc podąrzając za uszcześliwiąną Maybe. Nagle czyjaś reka chwyciła mnie za ramię, a ja spanikowana wyrwałam się z uchwatu. Odwróciłam się do niego i spiorunowałam wzrokiem, mówiącym ,,Nie dotykaj mnie''. Chłopak nie był ani troche zniechęcony moim zachowaniem. ,,cholera, musiał mi się taki trafić'' pomyślałam załamana i ignorując jego osobę ruszyłam. Tym razem zastąpił mi drogę.
<Ktoś odpisze wrednej Julii? ;P>

Od Savanny-CD Cody'ego

W pewnym momencie odwróciłam wzrok w innym kierunku.
-Co się stało? - spytał Cody.
-Ktoś tam jest. Krwawi - powiedziałam. Cody chyba zrozumiał o co mi chodzi. Wzmocnieni pobiegliśmy szybciej niż poprzednio. Stał tam wysoki mężczyzna z wielkim zadrapaniem.
-O witajcie dzieci, pomożecie mi? Cholernie boli.
-Możemy ukrucić twoje cierpienie- zasugerowałam. W jego oczach dostrzegłam odrobinę strachu.
-Proszę. Zrób to.Spojrzałam na Cody'ego. Nie wiem czy byłam w stanie to zrobić. Zawachałam się ale ugryzłam mężczyznę. Runął na ziemię z uśmiechem na twarzy.
-Pomogłaś mu.
-Wiem ale i tak go zabiłam.

Cody?

Od Rosallie-CD Lena, Cassandry

Kiedy Cass powiedziała, co myśli, Lily wpadła w szałm.Rzuciła się na nią z nożem. Na szczęście Natasha znowu skutecznie ja obezwładniła.Zebrałam się na odwagę i powiedziałam
-A skąd wiesz, czy to on nie zabil twojej rodziny? Przecież pojawił się z nikąd w waszym domu...
-Poszukaj może zwlok rodziny a Rosallie sprawdxi, czyje odciski palców sa na nich-proponuje Len.
Dziewczynka szybko znalazła rodziców.Rzuciłam zaklecie rendgenu i sprawdzilam odcisk palca psychopaty.
-Te same.To on zabił twoich rodziców.....-mówię.


~Len, Cass^^~

Od Yumi CD Nikolaja

Usiadłam na kamieniu na polanie. Właśnie zachodziło słońce, więc niebo przybrało barwę czerwieni.
- Sugoi.- Wyrwało mi się słówko po japońsku. Nikolaj zrobił pytającą minę.
- Niesamowite w tłumaczeniu. - Uśmiechnęłam się w jego stronę i pokazałam żeby usiadł obok mnie. Cieszyłam się że mogę tu być i obserwować niebo które przybierało barwę czerwieni, a później głębokiej czerni upstrzonej gwiazdami. Kochałam noc za to że dawała schronienie wszystkim nadprzyrodzonym.
- Noc jest dla nas takim jakby schronieniem. - Powiedziałam przyjacielowi. Zmęczona oparłam głowę o ramię Nikolaja.
- Dzięki za ten dzień.


Nikolaj?

Od Yumi CD Hiny

- Dzięki za komplement. - Trochę zrobiło się niezręcznie. Szybko założyłam luźne czarne spodenki i białą bokserkę bluzkę. Uśmiechnęłam się lekko do Hiny.
- Wracając do kwestii treningów to dobrze że je mamy. Dla szamana ważne jest utrzymanie dobrej formy. - Wyjaśniłam dziewczynie. Wyszłyśmy z szatni i zauważyłam znokautowanego Reite na ziemi.
- Próbował podglądać, więc go unieruchomiliśmy. - Odpowiedzieli chórem bliźniacy.
- Wstawaj Reita. - Zawołała Hina.


Hina?

Od Nikolaj CD Yumi

Nie wiedziałem do ką możemy jechać. Więc pozwoliłem sobie nie zwracać uwagi gdzie skręcam , po prostu jechałem. Spoglądałem co jakiś czas na Yumi patrzyła na mnie i uśmiechał się. Muszę przyznać że nie miałem jeszcze okazji aby zaznajomić się z dziewczyną o azjatyckiej urodzie ale nie jestem zawiedziony wynikiem tego spotkania. Wręcz przeciwnie nie spodziewałem się tak nieskazitelnie urody. Na kolejnym zakręcie skręciłem w prawo i zatrzymanemu się w środku lasu. Musieliśmy i bez słowa poszliśmy przed siebie. Yumi zatrzymała się na jednej z polanek i usiadła na kamieni. Słońce powoli zachodziło . Piękny widok.

Yumi?

Od Hiny cd. Yumi

Reita zaczerwienił się, gdy dowiedział się o tym, że jednak Yumi wyczuła jego obecność. Ja doskonale wiedziałam, że jeszcze jakiś inny szaman to spostrzeże.
- Tak, chodźmy na ten trening - powiedziałam.
Poszłam wraz z dziewczyną dalej przed siebie, w stronę miejsca, gdzie odbywał się ten cały trening. Reita szedł obok dwóch lisów Yumi i najwyraźniej o czymś rozmawiali, a raczej kłócili się.
- Chyba muszę w imieniu tego idioty przeprosić za to... - powiedziałam, wysyłając Reicie krzywe spojrzenie.
- Nie szkodzi, ale następnym razem trzymaj go krócej - odparła.
- Postaram się - powiedziałam z lekkim uśmieszkiem.
Gdy tak szliśmy, w końcu natrafiliśmy na wyjście z akademika. Skierowaliśmy się do bloku sportowego.
- Zastanawiam się, dlaczego szamanom codziennie jakieś treningi... przecież to nie ma sensu... - powiedziałam dość pesymistycznie. - Ta szkoła w ogóle jest bez sensu.
- Nawet nie spędziłaś w niej całego, normalnego dnia...
- Ale i tak jej nie lubię - odparłam.
Weszliśmy do środka, gdzie rozkazano nam przebrać swoje ubrania. W tym celu poszliśmy do szatni.
- Reita, zostajesz, jasne? - przemówiłam do niego.
Duch kiwnął głową. Yumi zaś poleciła swoim duchom, aby one pilnowały mojego przed rzeczami nieodpowiednimi.
- Ale masz ładne ciało... - powiedziałam, przyglądając się przebierającej dziewczynie, podczas gdy ja już miałam na sobie jedynie stanik i miałam zamiar ubrać białą, czystą koszulkę na ramiączkach.

<Yumi?>

Od Cody'ego-CD Savanny

Staliśmy przez chwilę i patrzyliśmy sobie w oczy. Trochę dziwnie się poczułem. Jeszcze nikt poza siostrą nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego dłużej niż 10 sekund. Niektórzy bali się tego co widać było w moich oczach..pragnienie krwi, nie ludzkość, dzikość. Jednak teraz było inaczej. Savanna patrzyła mi prosto w oczy i ani razu nie odwróciła wzroku. Zresztą..ja robiłem to samo. Miała na prawdę ładne oczy..jednak trochę głupio mi było to przyznać. W pewnym momencie Sav..

<Savanna? >

Ankieta

Witam!
Taak. Dodałam ankietę. Jako administratorka zajmująca się wyglądem zalezy mi, by podobał Wam się wygląd stronki. Proszę o szczere odpowiedzi, gdyż pomoże mi to dopasować do klimatu historii.
Za każdy oddany głos serdeczne dzięki.
Administratorka
Inu

Od Thomasa - CD Katheriene

Obiecałem że przyjdę po Kat rano pod jej pokój. Jak zwykle się spóżniłem. Pobiegłem na drugie piętro. Zapukałem do drzwi. Otworzyła je i wyszła na zewnątrz.
-Spóżniłeś się - powiedziała cicho.
-No wiem- przyznałem
-I nie masz mi nic do powiedzenia?
-Może już chodźmy.
Ruszyliśmy przed siebie ale Katherine nie odzywała się przez cały ten czas. Wtedy się zatrzymałem
-Słuchaj nie jestem w tym dobrym i nie wiem o co chodzi. To przecież nic wielkiego. Przepraszam.
-Wystarczyłoby samo przepraszam - uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze. To wszystko.
-Co?
-Zgodziłem się cię oprowadzić bo wydajesz się miła tylko problem polega na tym że ja też jestem nowy i nie wiem co i jak.

Kat?

Od Yumi CD Hiny

Zderzyłam się z jakąś uczennicą. Próbowałam ją wyminąć, ale ona zrobiła ten sam ruch gdzie ja. Dziewczyna powiedziała że jest szamanką.
- Miło mi poznać. Jestem Yumi także szamanka, a to moje duchy stróże Atsu i Aka. - Wskazałam na duchy.
- Jestem Hina, a to Reita. - Spojrzałam na jej ducha stróża.
- A więc ten zboczeniec jest twoim duchem stróżem? Wczoraj zaglądał do pokoju gdy się przebierałam. - Wskazałam na jej ducha. Atsu i Aka zawarczały na niego.
- Lepiej żebyś się pilnował bo inaczej ja i mój brat cię dopadniemy. - Bliźniaki zagroziły Reicie.
- One potrafią mówić? - Spytała mnie Hina.
- Jak tylko im się chce. Idziemy na trening?



Hina?

Od Savanny-Do Cody'ego

Dzisiaj było bardzo upalnie więc udałam się do lasu. Usiadłam pod wysokim drzewem. Nademną rozciągały się jego konary. Zasnęłam na dłuższą chwilę. Gdy otworzyłam oczy ujżałam znajomą postać. Przy mnie siedział Cody.
-Spałaś.
-Co w tym dziwnego?
-Wampiry nie śpią.
-Zasnęłam tylko na chwilę. Jeszcze nie przyzwyczaiłam się do tego życia. - uśmiechnęłam się - Przepraszam że wczoraj poszłam. Po prostu ...
-Nie musisz nic mówić - uśmiechnął sie.
 -Dziękuję. Wiesz co to tak właściwie też chętnie bym zapolowała.
-O tej porze powinno być dużo saren koło wodospadu.
-Na co czekamy? - powiedzialam i zaczęłam biec. Na początku był to zwykły bieg lecz potem użyłam jednej ze zdolności wampira i przyśpieszyłam. Cody dotrzymywał mi kroku., Biegł koło mnie.Gdy dobiegliśmy do wodospadu ujrzałam trzy dorodne sarny.
-Czas zapolować - zaśmiał się lekko Cody.Szybko podbiegłam do sarny stojącej po drugiej stronie. Wgryzłam się jej w szyję. Dawno nie zasmakowałam prawdziwej krwi. W dodatku nie była to ludzka krew a jedynie zwierzęca, która nie zaspokajała głodu wampirom całkowicie. Mimo tego wszystkiego poczułam się lepiej. Czułam że cała siła mi wróciła. Cody w tym czasie pożywił się drugą sarną. Trzecia widocznie uciekła bo nigdzie jej nie było. Cody podszedł do mnie.
-Masz trochę krwi na ustach - wziął rękę i delikatnie otarł ja mi usta.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się spoglądając mu w oczy.


Cody?

Od Hiny

Mogło mi się wydawać, że ktoś zasłaniał mi słońce, ale jednak myliłam się. Spojrzałam na Reitę, który właśnie marszczył czoło i przyglądał się całej sytuacji.
- Przecież widziałeś... nie? - zapytałam zszokowana.
Reita odpowiedział krótko "tak" i pociągnął mnie za rękę. Poszłam za nim. Zatrzymał mnie przy drzewie, opierając mnie o pień.
- Nie pasujemy tutaj... - wypowiedział w końcu.
W końcu duch przejrzał na oczy. Widziałam to już dużo wcześniej.
- Ta, chyba masz rację - fuknęłam, składając ręce w koszyczek.
Zegar wybił godzinę dwudziestą, co oznaczało, że pora było wracać, ponieważ po zachodzie słońca nie wiadomo, co tutaj będzie na mnie polować. Pobiegłam, podskakując z niewiadomej radości, do akademiku. Unikałam wzroku każdego z przechodni, zasłaniając się pod koszulę. Przedostałam się do swojego pokoju i od razu padłam na łóżko twarzą w dół.
- Nienawidzę tej szkoły, już mi się nie podoba - powiedziałam do poduszki.
- Będzie dobrze, to tylko kilka lat nauki...
Rzuciłam w ducha poduszką.
- Kilka lat?! - krzyknęłam. - Ja tutaj nie chcę spędzić kilka lat!!! Ja chcę do domu!
- Jakiego domu? Ty przecież już nie masz domu...
Spojrzałam na Reitę sępim wzrokiem.
- Zamknij się, głupi duchu. Mogę być nawet jak te stare szamanki ukryte w starych chatkach w lesie...
- Nie chciałabyś - odrzekł, znikając przez ścianę. - Idę się rozejrzeć po pokojach innych dziewczyn.
- Zboczeniec - wypowiedziałam, ale go już nie było.
Ułożyłam się na łóżku brzuchem do przodu, rozpięłam koszulkę i zamknęłam oczy. Natychmiast zasnęłam.

Obudziłam się wraz ze wschodem słońca. Przeciągnęłam się i mocno ziewnęłam. Ściągnęłam koszulę, zostając na samym staniku, i szukałam w torbie innej. Nagle Reita mnie przestraszył, ale nie zasłoniłam swoich piersi.
- Raaany, przestraszyłeś mnie - powiedziałam.
Natychmiast wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulę i ubrałam ją. Ta była niebieska w kratę.
- Nie jesteś wstydliwa, co?
- Ty i tak już nie żyjesz, więc możesz napatrzyć się na kobiece piersi, proszę bardzo, ale pamiętaj, że tylko moje możesz oglądać.
Reita kiwnął głową.
Wzięłam z podłogi torbę z książkami i poszłam przed siebie. Zajęcia zaczynały się od treningu.
- No dobra - wyszeptałam do siebie.
Poszłam przed siebie z głową spuszczoną w dół. Nagle zauważyłam czyjeś stopy przede mną, a nasze ciała lekko zderzyły się. Podniosłam głowę do góry.
- Sorry - powiedziałam cichym głosem i chciałam się odsunąć, ale ta osoba odsunęła się w tą samą stronę, także chcąc przejść. - Przepraszam, ale śpieszę się na zajęcia... jestem szamanką na pierwszym roku i nazywam się Hina - powiedziałam dla jasności.

<A może teraz ktoś odpisze?>

Od Yumi CD Nikolaja

Na dźwięk jego słów uśmiechnęłam się. Ułożyłam grzywkę tak by nie zasłaniała oczu.
- Jesteś pierwszą osobą która powiedziała mi taki komplement. - Dokończyłam jeść frytki.
- A nie zasłaniasz grzywką oczu? - Pokręciłam przecząco głową.
- Nie zasłaniam jej dla ciebie. - Dokończyliśmy jeść fast foody i ruszyliśmy do samochodu.
- Gdzie teraz jedziemy? Mamy jeszcze dobre cztery godziny do ciszy nocnej. - Zapytałam Nikolaja.
- Zobaczymy. - Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy poza teren zabudowany.



Nikolaj?

Od Nikolaja cd.o Yumi

Zabolało, "martwa niczym wampir" czy to znaczy że uważała wampiry za martwe i pozbawione duszy istoty? Podniosłem wzrok starając zachowywać się tak jak przedtem, może dla innych oczy Yumi były straszne ale ja nie widziałem w nich nic strasznego. To prawda było wyjątkowo ciemne, widziałem już ciemne oczy u wampirów które żywią się ludzką krwią lecz one były ciemne i matowe nie lśniły tak jak oczy Yumi, moje oczy miały barwę złota gdyż staram się nie żywić ludzką krwią tylko zwierzęcą choć gdy robiłem się głodny oczy ciemniały.
- Są piękne - powiedziałem - Ludzie nie dostrzegają w nich piękna, widzą czerń która kojarzy im się źle, taki los czarnego koloru, wszyscy tak uważają, ale czarny dla mnie jest piękny to król wśród odcienie a twoje oczy są niczym perły wśród czerni.


<<Yumi?>>

Od Yumi CD Nikolaja

Pytanie Nikolaja mnie zaskoczyło. Uśmiechnęłam się niepewnie.
- Oczy zawsze przysłaniałam od przedszkola. Dzieciaki zawsze bały się moich oczu i mojego wzroku. Niektórzy mówili że nie mam duszy, albo że jestem martwa niczym wampir. - Posmutniałam. Spojrzałam na chłopaka. Lepiej żeby wiedział o co mi chodzi.
- Tylko nie mów że nie ostrzegałam. - Ułożyłam grzywkę żeby było widać czarne jak węgiel.


Nikolaj?

Od Nikolaja cd.o Yumi

- No to co, idziemy do bistro? - spytałem z uśmiechem, dziewczyna kiwnęła głową. Ruszyliśmy przed siebie zostawiając za nami restaurację przy okazji trochę pozwiedzaliśmy miasto. Zatrzymaliśmy się przy budce z szybkim jedzeniem, ja zamówiłem Hamburgera i frytki a Yumi kurczaka i frytki. Usiedliśmy na ławce i zaczęliśmy jeść, oboje byliśmy głodni
- No i to jest jedzenie - skomentowałem jedząc frytkę
- Tak i tym się można najeść - potwierdziła. Rozmowa się nie kleiła, nie wiedzieliśmy o czym rozmawiać.
- Czemu chowasz oczy pod grzywką? - spytałem przerywając ciszę - Ubrudziłaś się ketchupem - dodałem wskazując policzek
- Uhmm, dzięki - powiedziała
- Wracając do tematu, w ogóle ich nie widziałem, twoich oczu a wiesz oczy to jedna z głównych rzeczy na które zwraca się uwagę. Choć ich nie widzę pewnie i tak są tak samo piękne jak reszta - uniosłem kąciki ust.


<<Yumi?>>

Od Yumi CD Nikolaja

Spojrzałam na kartę dań. Nic nie było co mogła bym zjeść. Już miałam odłożyć kartę, gdy zauważyłam sałatkę cezar. Uśmiechnęłam się.
- Ja wezmę sałatkę i czerwone wino. - Zbytnio nie lubiłam restauracji. Po zjedzeniu sałatki wyszliśmy z Nikolajem z restauracji. Oparłam się o maskę jego samochodu. Nagle zaburczało mi w brzuchu. 
- Jesteś dalej głodna? - Z uśmiechem mnie zapytał.
- Wolę trochę inne jedzenie typu frytki. - Wyszczerzyłam do niego zęby.


Nikolaj?

Od Nikolaja CD Yumi

- Hmm.. zobaczmy co tu podają - powiedziałem sięgając po kartę dań, wszystkie potrawy były wykwintne i miały dziwne nazwy, zapewne były dobre lecz mój wzrok szukał czegoś jak frytki czy kurczak, na próżno - Czy ja wiem - powiedziałem z niesmakiem, piwa też nie mogłem znaleźć więc wybrałem wino czerwone wytrawne
- Tylko to? - zdziwiła się
- Tak wiesz jakoś wole normalne jedzenie - odrzekłem
- Mówiąc normalne masz na myśli frytki z kurczakiem ?
- Zgadłaś - posłałem jej jeden z moich uśmieszków - A ty co zamawiasz?


<<Yumi?>>

Od Savanny-CD Susane

Nie za bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. Byłam tu od niedawna ale nie byłam też jedną z nowszych uczennic.
-Moim zdaniem ta szkoła idealnie pasuje dla osób takich jak my. Na początku zawsze jest trudniej - uśmiechnęłam się lekko.
-Masz racje - odwzajemniła uśmiech. -Co takiego czytasz? - spytała spoglądając na moją książkę.
-Jedna z moich ulubionych. Sypie się i jest bardzo stara ale da się jeszcze z niej korzystać.

Sue? Przepraszam brak pomysłu ;/

Nowa administratorka!

Powitajmy nową administratorkę bloga-Usagi (na howrse Usagi289,na blogu Yumi)!Mam nadzieję,że miło ją przyjmiecie w naszych progach ^^.


główna administratorka bloga
uja2000

Od Yumi-CD Nikolaja

Nikolaj zaproponował przejażdżkę więc się zgodziłam. Niczym dżentelmen z dawnych czasów otworzył mi drzwi wozu. Po godzinie dojechaliśmy do miasta.
-Zapraszam cię na kolację w podziękowaniu za uratowanie życia mojemu skarbowi. - Uśmiechnęłam się do niego. Wysiadł z samochodu i otworzył mi drzwi.
- Dzięki za zaproszenie. - Podziękowałam mu i ruszyliśmy w stronę restauracji. Kelner zaprowadził nas do stolika. Wnętrze restauracji było wspaniałe. Na każdym stole stał wazon z różami. Siadając powąchałam je. Roztaczały wspaniały słodki zapach.
- Co zamawiasz? - Spytałam Nikolaja.


Nikolaj?

Od Cassandry-CD Lena,Rosallie

Szloch, który rozniósł się po pomieszczeniu był okropny...dziwnie się poczułam.Chciałam coś powiedzieć, jednak nie miałam pojęcia czy dziewczynka mnie usłyszy, i czy weźmie sobie to do serca, jednak zawsze warto spróbować.
-Emm...Lily...Nie płacz, proszę. Ten człowiek może i był twoim przyjacielem, w to nie ingeruję, jednak tak jak Len już wspomniał, on nie mógł ci pomóc. Był psychopatom, zabijał tylko dlatego, że chciał pomścić twoją rodzinę? Rozumiem, że bół i smutek po stracie kogoś bliskiego jest ogromny, jednak zemsta w niczym nie pomoże...ona tylko podsyca pragnienie czyjeś śmierci. Ten człowiek popadł w paranoję, zabił tak wielu ludzi, którzy chyba nie byli niczemu winni. Gdybyśmy go nie powstrzymali trupów byłoby coraz więcej. Jeśli mnie nie słszysz to trudno, musiałam to powiedzieć.- wypaliłam

<Len? Rosallie?>

Od Flory-CD Umbry

Zdezorientowana pozwoliłam sobie pomóc wstać. Panna przyglądała mi się z zainteresowaniem.
- Jestem Umbra- przedstawiła się, wciąż mając z czegoś ubaw.
- Ja jestem Flora.
Uścisnęłam jej dłoń. Nie byłam jeszcze gotowa na zawieranie znajomości, ale jak mus to mus- nie będę się wciąż zamykać na towarzystwo. Poza tym ta dziewczyna wyglądała przyjaźnie.
- Czemu się tak cieszysz?- spytałam.
- Wypadki chodzą po ludziach, a to była moja wina. To na swój sposób zabawne!- odparła wesoło. Gdy ukazała zęby w szerokim uśmiechu, przekonałam się, że nie była wampirem.- A jakiej rasy jesteś?- spytała zanim w ogóle otworzyłam usta, by spytać o to samo. Wciąż mi się przyglądała.
- Ja? Wilkołakiem.
- Serio? Nie wyglądasz na wilkołaka.
- Może dlatego, że zrośnięte brwi, lęk przed wodą i tym podobne cechy to mity.
Umbra chrząknęła nerwowo, na co ja parsknęłam śmiechem. Tamta też się zaśmiała.
- Ja jestem czarownicą.
- Ojej, naprawdę? Ale chyba nie zrobisz mi krzywdy tym patyczkiem?- Udałam, że się kulę ze strachu, wskazując na różdżkę za paskiem Umbry.
- Wiesz, to zależy...- Chwyciła różdżkę i nagle wysłała w moją stronę kolorową smugę. Chwyciłam się za serce i ze zbolałą miną upadłam na bruk.
Znowu zaczęłyśmy się śmiać.
*Umbra?*

Od Sue-CD Savanny

-No w sumie racja... - zaśmiałam się cicho i wstałam. Sav wyglądała na całkiem miłą osobę. Ciekawe jak z Yumi i Kat... Westchnęłam ledwo słyszalnie.
-Ostatnio bardzo dużo uczni tu dołącza.. Wszystko możliwe! - uśmiechnęła się.
Ja tylko skinęłam głową i wstałam z łóżka.
-Ja... Zapoznam się trochę z pokojem - na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Sav wzruszyła ramionami i zajęła się czytaniem jakiejś książki.
Tak jak powiedziałam, zaczęłam zapoznawać się z pokojem. Już od urodzenia taka byłam... Nie zajęło mi to zresztą dużo czasu. Pokój nie był zbyt duży, ale za to bardzo dobrze urządzony. Zajęłam się rozpakowywaniem walizek. Ubrania starannie ułożyłam w szafkach położonych obok mojego łóżka. Porozkładałam po nich różne, potrzebne mi rzeczy. Plan lekcji oraz książki położyłam na biurku, a torbę na krześle. Chwilę po tym, jak skończyłam się rozpakowywać, Sav skończyła czytać swoją książkę. Uniosłam głowę w jej stronę.
-Jesteś tutaj już od dłuższego czasu, nie? Podoba Ci się w tej szkole? Jak tutaj jest...? - spytałam cicho - Przepraszam, że o wszystko się tak wypytuję. Po prostu nie mogę się do tego wszystkiego jeszcze przyzwyczaić... - spuściłam głowę.
<Sav?>

Od Nikolaja-CD Yumi

Pokój był średniej wielkości, ale ładnie wykończony, choć te malunki na ścianach były dziwne. Mimo to szybko się rozpakowałem. Poszedłem do łazienki i wskoczyłem pod prysznic. Po dziesięciu minutach założyłem na siebie czarny t-shirt i dżinsy do kolan. Następnie stanąłem przed lustrem i wziąłem się za układanie włosów. Niestety dziś musiałem się uwinąć w piętnaście minut więc najlepiej nie wyszło. Założyłem buty i wyszedłem z pokoju. Nasunąłem oczywiście moje ciemne okulary i ruszyłem w stronę parkingu dla uczniów. Tak jak mówiła Yumi była przy motorze, uśmiechnąłem się na jej widok:
- No to co robimy? - zapytała
- Jest osiemnasta, do ciszy nocnej mamy spokojnie z jakieś pięć, sześć godzin. Co powiesz na małą przejażdżkę? Oczywiście teraz ja prowadzę i w moim autku
- Brzmi ciekawie, obyś tylko się nie rozbił po drodze
- Będę pamiętał aby tego nie robić - zaśmiałem się i otworzyłem jej drzwi auta, dziewczyna weszła po czym zatrzasnąłem drzwi i sam wszedłem od strony kierowcy. Wyjechałem z placu szkoły i ruszyłem przed siebie skrecajac przy pierwszym skrzyżowani w drogę która wskazywała miasto. Po drodze zatankowałem auto aby nie wydarzył się jakiś przykry numer. Po godzinie jazdy dotarliśmy do miasta, zatrzymałem się przy starej kamieniczce przebudowanej na restaurację
- Zapraszam cię na kolację w podziękowaniu za uratowanie życia mojemu skarbowi - poklepałem kierownicę auta.

~Yumi?~

Leilene Shireayres


Imię: Leilene 
Przezwisko: Shi, ew. Lilai, Lil 
Nazwisko: Shireayers
Płeć: Kobieta
Rasa: Wilkołak
Rok: Pierwszy
Pokój: III piętro
Urodziny: 12-sty grudzień
Charakter: Lil jest dość ekscentryncza, a nawet szalona. Jest gwałtowna, impulsywna i porywcza, jednak jej pewność siebie granicząca z arogancją sprawia, że wszystko co robi wydaje się przemyślane. Jest bezwzględna i bezlitosna, a zarazem zdeterminowana i uparta. Poza tym jest niezależna i nienawidzi być uległą, więc ma dość trudny charakter. Jest cyniczna, opryskliwa, sarkastyczna i arogancka do granic możliwości, ale szanuje ludzi, którzy są twardzi. Zawsze docenia przeciwnika i go nie lekceważy. Jest mądra i błyskotliwa, co dobrze ukrywa. Potrafi świetnie kłamać i nigdy nie okazuje uczuć. Ma dość realistyczne spojrzenie na świat, jednak zdarza się jej być pesymistką w ocenie ludzi. Jest przebiegła, sprytna, pamiętliwa i mściwa. Zazwyczaj nie atakuje pierwsza, nawet, gdy się ją wkurzy.
Aparycja: Lil jest wysoką i szczupłą dziewczyną. Ma ponad 1.80 m wzrostu. Większą część masy jej ciała stanowią mięśnie. Jest dobrze wyrzeźbiona. Ma ostre rysy twarzy, lekko zdradzające jej indiańskie korzenie. Jest brunetką; jej włosy sięgające za łopatki są naturalnie czarne. Ma czarne tęczówki, zlewające się ze źrenicami. Ma ładne krągłości i jest proporcjonalna. Nie ma żadnych defektów skóry, nie licząc licznych blizn na całym ciele.
Historia: Została porzucona jako dziecko, a właściwie szczenię. Urodziła się w formie wilka w niej spędziła pierwsze cztery lata życia. Jej matka, nie wiedząca o istnieniu wilkołaków i innych nadnaturalnych, chciała ją zabić, ale powstrzymał ją ojciec Lil, wilkołak. Zamiast tego została wyrzucona do lasu. Jakimś cudem przeżyła pierwsze lata i jako czterolatka po raz pierwszy zmieniła kształt. Przygarnęła ją staruszka, mieszkająca w lesie, w pustelni. Ta okazała się być morderczynią, chowającą się przed ludźmi próbującymi się zemścić. Zaczęła szkolić Lil na wojowniczkę i zabójcę. Jednak, gdy Lil miała sześć lat, została zabita na oczach dziewczynki. Lilai dalej radziła sobie sama. Przez kolejne sześć lat żyła w lesie, mając kontakt tylko z jednym człowiekiem, którego zabiła.Po jego śmierci zaczęła podróżować i uczyć się nie tylko walki. Nauczyła się prawie wszystkich języków świata i była prawie wszędzie. Choć żyła w miastach, wiele czasu spędzała w lesie. Dopiero jako szesnastolatka zamieszkała w mieście na stałe. Kradła i zabijała na zlecenie zarabiając na życie. Z czasem włamywanie się w różne miejsca stało się rozrywką. Podczas prawie tysięcznego włamania, tym razem do siedziby ważnej firmy, złapano ją i dano ultimatum - szkoła lub więzienie.
Zainteresowania: Sztuki walki, Sport każdego rodzaju, Motoryzacja, Tatuaże, Wszystko co związane z ryzykiem i adrenaliną, Pchanie się w kłopoty, Denerwowanie innych, Wścibianie nosa w nie swoje sprawy, Gra na gitarze, Gra na pianinie, Śpiew, Szkicowanie, Doprowadzanie ludzi do wściekłości, Bójki, Zastraszanie ludzi, Wszystko co złe
Zwierzak:Kisasi
Po przemianie:LINK
Opiekunka: uja2000
Upomnienia/Pochwały
Sterująca: Horse39

Od Sary - CD Umbry

poniedziałek, 23 czerwca 2014

- No.. dobra.- Powiedziała.
- Super. - Powiedziała, a ja skinieniem ręki kazałam jej iść za mną. Najpierw poszłyśmy pozwiedzać akademik dziewcząt. Rozmowa na temat moich zdolność mi się nie kleiła, no ale cóż raz kozie śmierć. Następnie poszłyśmy na oddział szpitalny i takie tam.
- Chcesz coś zobaczyć ?-Zapytałam.
- Tak jasne.- Powiedziała, a ja poszłam w stronę trzech sosen oddalonych trochę od szkoły, kiedy doszłyśmy przemieniłam się w wilka, a dziewczyna zrobiła wielkie oczy.
- Wow.-Powiedziała, a ja wróciłam do mojej pierwotnej postaci.


Umbra

Od Umbry - CD Biodrga

Spojrzałam na chłopaka, był uroczy jego nieśmiałość mnie oczarowała.
-Jestem Umbra, jednak możesz mi mówić Um.- zaśmiałam się i przyjrzałam się jego słodkiej buźce.
-Jaki ty jesteś uroczy.- zachwyciłam się, chyba się mnie przestraszył bo tylko odsunął się ode mnie.
-Nie spokojnie, nie jestem straszna! Jestem czarodziejką i dopiero co przybyłam.- teraz mój uśmiech był łagodniejszy by go nie odstraszyć.
-Może się zakolegujemy.- podałam mu rękę.
-Ymmm, gdzie twoje buty?- zapytał.
-Ja ich nie noszę, jestem wolnym duchem i od zawsze już tak mam.- zachichotałam i wzięłam go za rękę.
-Bio! Proszę bądź moim kolegą.- aż oczy mi zapłonęły.

<Biodreg?>

Od Umbry - CD Sary


-Naprawdę?- spojrzałam na nią cała podekscytowana.
-Tak.- lekko się uśmiechnęła, zaczęłam ją obchodzić i dokładnie się jej przyglądać.
-Pierwszy raz spotykam wilkołaka, miło mi ciebie poznać! A wyrastają ci uszy i ogon, a może jesteś takim dużym wilkiem czy tylko pół wilkiem? Bo wiesz dużo tego jest...- spojrzałam w jej oczy, jednak ona nagle zerknęła na moje stopy.
-Właśnie, czy ktoś ci zabrał buty?- zapytała, ja jedynie wybuchłam śmiechem.
-Nie, ja nie noszę botów. Może mnie oprowadzisz i opowiesz coś o swojej wilczej stronie?- przekręciłam główkę i spojrzałam na nią szczenięcym wzrokiem.

<Sara?>

Od Katherin - CD Savanny

Tego dnia przyjechałam do nowej szkoły. Tyle nowych uczniów wielu ras... Wampiry, czarodzieje, szamani...no i oczywiście wilkołaki. Podejrzewałam że może być trochę spięć, ale jak szczególnie mi to nie przeszkadzało. Błąkając się po szkole wpadłam na jakieś dwie dziewczyny, jedna z nich była wampirzycą, a druga nie wiem. Krótka rozmowa jakoś sama się potoczyła. Wydały mi się całkiem spoko. Po godzinie każdy poszedł w swoją stronę. Zaczęłam szukać swojego pokoju. Było już późno, a ja nie chciałam się spóźnić. Biegłam w poszukiwaniu drugiego piętra. Na korytarzu było już ciemno. Po omacku szukałam włącznika. Szukając tak natrafiłam na jakiegoś chłopaka. Był wilkołakiem.
- W czymś ci pomóc?- spytał włączając światło przełącznikiem obok mnie
- Heh jestem nowa i szukam drugiego piętra...- powiedziałam lekko się uśmiechając
- A więc jeśli szukasz drugiego piętra idź tymi schodami- wskazał palcem na schody
- Dzięki. Jestem Katherin, ale jak chcesz możesz mówić mi Kat- powiedziałam z wdzięcznością.
- Tomas, dla przyjaciół Tom lub Tommy- podał mi rękę, a ja uścisnęłam ją przyjaźnie
- To ja już będę iść. Oprowadziłbyś mnie jutro po szkole? Dzisiaj nie zdążyłam do końca jej obejrzeć- spytałam stojąc już jedną nogą na schodach.

<Tomas?>

Od Lena - CD Rosallie & Cassandry

Westchnąłem.
- Taki człowiek nie mógł ci pomóc - powiedziałem. - Był psychopatą...
- A do kogo miałam się zwrócić?! - spytała poirytowana dziewczynka. - Był jedyną osobą w pobliżu. A teraz widzicie mnie tylko dlatego, że tego chcę.
- No to zniknij - kontynuowałem rozmowę. Dziewczynka skinęła głową. Ja ją widziałem nadal, jednak po reakcji dziewczyn wiedziałem, że "zniknęła".
- Ja cię wciąż widzę - powiedziałem. Dziewczynka zdziwiła się. - Jestem szamanem. Kimś, kto komunikuje się z duchami. Dlatego cię widzę. I mogę zrozumieć.
Dziewczynka odwróciła główkę.
- Chcę w końcu mieć spokój - powiedziała, po czym zaczęła płakać.
<Dziewczyny?>

Od Biodrga - CD Umbry


-Przepraszam.- wstała i podała mi rękę. Kurde! Czemu właśnie ja? Nie chciałem nic robić, najchętniej uciec tam gdzie pieprz rośnie. Ale ta sama ją wyciągnęła, a ja nie chciałem być chamem już od pierwszych dni w szkole nadprzyrodzonych. Spojrzałem na dziewczynę. Nie było nic zaskakującego, no chyba, że te stopy! Nie miała na sobie butów. Czy to przez pospiech, a może zrobiła to specjalnie, jej nawyk? - Jak masz na imię? - spytała, gdy już ręka była przy boku dziewczyny. Co ona mi się tak wszystkiego pytała? czy jest jakimś dziennikarzem, który nielegalnie wstąpił do tej szkoły?
- B-Biodrek - wyszeptałem cicho, prawie nie było tego słychać. - A-a ty? - Wiadomo, czemu brzmiał tak mój głos. Boje się panicznie kobiet i nie lubię się z nimi spotykać i rozmawiać.

(Umbra?)

Od Sary - CD Umbry

Oglądałam korytarzu obraz, który gdzieś już widziałam, ale teraz sobie nie przypomnę. Odwracałam się i ktoś nie spodziewanie na mnie wpadł. Nie utrzymałam równowagi i upadłam na ziemie.
- Przepraszam.- Powiedziała dziewczyna i podała mi rękę.
- Nic się nie stało, ale uważaj na przyszłość nie wszyscy są tacy mili. Jesteś nowa prawda ? Nigdy wcześniej Cie tu nie widziałam.
- Tak właśnie przyjechałam i chciałam trochę pozwiedzać.-Powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mnie.
- A tak w ogóle jestem Sara Stim.
- Umbra Merlesters, ale mów mi Um.- Powiedziała, a ja dokładnie się jej przyjrzałam. Była średniego wzrostu i miała bardzo "dziecinną " twarz. Ubrana była całkiem na luzie, tylko brakowało jej butów.
- Tak ogólnie to jakiej jesteś rasy ?- Spytałam z ciekawość.
- Czarodziejka, a ty ?
- Wilkołak.


Umbra

Chat blogowy