- Kuruke! - usłyszałem z daleka wołanie.
- Kuruke! - głos był jakby bliżej...
- Kuruke Kuro Kazayu! - otworzyłem nagle oczy.
Nade mną pochylała się pani Tetto. Miała twarz i ramiona we krwi... Nie wiem czy w jej własnej, czy napastnika...
- A wiec żyjesz - odetchnęła opierając się o pobliską ścianę. Usiadłem.
Usłyszałem pękanie ściany i krótki krzyk.
- A więc potwora zalazła aż tutaj? - powiedziała wychowawczyni. - Trzeba będzie ją stąd wypłoszyć.
Nagle coś sobie przypomniałem.
- Sara! Gdzie Sara!
- Twoja koleżanka? Leży tam.
Pani Tetto wskazała ruchem głowy łóżko - było stare, zardzewiałe...
Materac miał dziury. Na nim leżał nieruchomo wilkołaczka. Podbiegłem do
łóżka. Miała niewielką ranę na głowie. Spojrzałem na wychowawczynię.
- Zapomniałyśmy dać czaru ochronnego na skrzydło lekarskie. Muszę
przypomnieć o tym Samancie... Kuro! Pomożesz mi. Stań z drugiej strony
tej ściany. Wskoczysz mu na grzbiet i spróbujesz unieruchomić.
Skinąłem lekko głową i podbiegłem do pękającej ściany. Przemieniłem się. Pani Tetto zrobiła to samo.
Po chwili ściana zawaliła się i przede mną zwalił się wilkołak.
Skoczyłem na niego i szybko zacisnąłem mu zęby na szyi. Uspokoił się w
obliczu śmierci.
- Expelliarmus! - usłyszałem, po czym w wilkołaka trafiła kula światła
odrzucając do tyłu mnie i jego. Walnąłem w filar. Przy okazji pękło mi
chyba kilka żeber...
- Smanta! Uważaj na ucznia! - usłyszałem uwagę pani Tetto. Przemieniłem
się i obmacałem bolącą pierś... rzeczywiście 3 lub 4 żebra złamane...
Spojrzałem na potwora - było z nim znacznie gorzej... Cóż - prośniej:
był martwy. Czar odrzucił go tak, że złamał mu kark; zginął na miejscu.
<Sara? Sorry, że tak długo... Mam nadzieję się polepszyć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz