Popatrzyłem jak człowiek, który przed chwilą prawie krzyczał z bólu, upadł na ziemię. Zginął. Przypatrzyłem się mężczyźnie. Rana, którą ktoś mu zadał nie była wielka, jednak domyślam się, że bardzo bolała...to nie było zwykłe zadrapanie. Rozcięcie było zabrudzone i potworni krwawiło. Przy ranie było nieco sierści...albo wilk, albo wilkołak. Jeśli był to zmiennokształtny, musiał mieć powód żeby go zranić...nawet ja jako wampir muszę przyznać, że wilkołaki nie atakują pierwszej lepszej osoby, bynajmniej dobrze wychowane wilkołaki. Wtedy zauważyłem ogromne rozcięcie wystające spod nogawki mężczyzny. Rozejrzałem się dookoła.
-Radzę uważać.-powiedziałem
-Dlaczego?-zapytała Savanna
-Wilkołaki są gdzieś w pobliżu. Ten człowiek jest tak poraniony, że nie dałby rady duzo przejść.-poinformowałem
<Sav?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz