Skinąłem głową i rozejrzałem się. To miejsce powalało. Nie mogę się doczekać, aż rozejrzę się lepiej.
- Długo już tu jesteś?- spytałem, a dziewczyna przytaknęła.
- Jakiś czas. Chcesz żebym cię oprowadziła?
Milczałem chwilę. A co jeśli powtórzy się to, co... Zresztą, teraz to nieważne.
- Z wielką chęcią- odparłem. Rosalie uśmiechnęła się do mnie i
poprowadziła w przeciwną stronę. Zaczęła pokazywać mi różne miejsca:
gdzie jest pokój nauczycielski, stołówka, główne sale, klasy itd. W
końcu doszliśmy do akademika dziewczyn.
- To chyba tyle, jak na razie. Lepiej idź odnieść rzeczy. Za dwadzieścia
minut będzie obiad- zauważyła. Spojrzałem na rozkład zajęć. Miała
rację.
- Dziękuję. Za oprowadzenie i dotrzymanie towarzystwa- powiedziałem, a ona zaśmiała się lekko.
- Nie ma sprawy. Do zobaczenia, James.
Pożegnałem się z dziewczyną i wróciłem do akademika chłopaków. Bez trudu
znalazłem odpowiedni pokój. Rzuciłem torbę na łóżko i zacząłem się
rozglądać. Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Był to wysoki chłopak o
brązowych włosach i zielonych oczach.
- Ehm, jesteś nowy?- spytał.
- Tak. James, a ty?
- Kuruke- powiedział. Przyglądał mi się chwilę, chyba chciał coś
powiedzieć, ale wbiegła jakaś blondynka i pociągnęła go za sobą.
- Dooobra- mruknąłem sam do siebie.
***
Po obiedzie poszedłem na spacer, rozejrzeć się co jest na dworze.
Ciekawość zawiodła mnie to niepozornie wyglądającego lasu. Napawałem się
wonią drzew, śpiewem ptaków, szumem liści. Położyłem się na trawie i
przymknąłem oczy. Jakąś minutę później usłyszałem szelest kroków.
Zerwałem się na równe nogi i wytężyłem słuch. Jednak przede mną stał
nikt inny jak Rosalie.
- Nie chciałam cię wystraszyć.
- W porządku- stwierdziłem.
<Rosalie? Wybacz, że tak długo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz