W pewnym momencie odwróciłam wzrok w innym kierunku.
-Co się stało? - spytał Cody.
-Ktoś tam jest. Krwawi - powiedziałam. Cody chyba zrozumiał o co mi chodzi. Wzmocnieni pobiegliśmy szybciej niż poprzednio. Stał tam wysoki mężczyzna z wielkim zadrapaniem.
-O witajcie dzieci, pomożecie mi? Cholernie boli.
-Możemy ukrucić twoje cierpienie- zasugerowałam. W jego oczach dostrzegłam odrobinę strachu.
-Proszę. Zrób to.Spojrzałam na Cody'ego. Nie wiem czy byłam w stanie to zrobić. Zawachałam się ale ugryzłam mężczyznę. Runął na ziemię z uśmiechem na twarzy.
-Pomogłaś mu.
-Wiem ale i tak go zabiłam.
Cody?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz