Od Argony-Do Leilene

poniedziałek, 30 czerwca 2014
Idę samotnie przez las. Ciemny, cichy i ponury las. Las jest cichy... więc czemu to słyszę? Ten... śpiew? gwizd? nawoływanie? muzykę? Dźwięk przychodzi na myśl zarazem smutek i radość, gniew i spokój, rozpacz i pocieszenie, nienawiść i miłość, odwagę i lęk... Podążam za nim, sama nie wiem czemu... Przede mną, zza drzew wyłania się jakiś olbrzymi gmach. Czy to z niego dobiega ten dźwięk?
Stanęłam przed masywnymi wrotami. Dźwięk ucichł. Lekki powiew wiatru owiał mi twarz. Drzwi się otworzyły. Stała w nich czarnowłosa dziewczyna o dziwnych, fiołkowych oczach w szkolnym mundurku. Czy to ona mnie tu sprowadziła?
Jej słowa, które padły chwilę potem rozwiały moje przypuszczenia. Mówiła o Akademii dla niezwykłych istot...

(...) Pokój był niewielki i całkiem biały. Nie na leżał do miejsc, w których chętnie przebywałam. Westchnęłam. Chyba będę musiała tu wytrzymać. Mój pokój był położony na najwyższym piętrze. Nade mną był już tylko dach. Postanowiłam rozejrzeć się po szkole. Wyszłam z pomieszczenia na pusty korytarz. No tak, prócz mnie na IV piętrze mieszkało jeszcze tylko jakiś dwóch chłopców. Przynajmniej pod tym względem będę miała spokój. Doszłam do końca korytarza. Otwarte okno na las wyglądało zachęcająco. Mogłam przez nie wejść na dach.
Wskoczyłam na parapet i zwinnie podciągnęłam się na czerwone dachówki. Stanęłam wyprostowana na spadzistej powierzchni i ku mojemu zaskoczeniu ujrzałam jeszcze dwóch uczniów: wilkołaczkę i jakiegoś chłopaka.
Na dźwięk moich kroków dziewczyna podniosła łeb.
(Leilene?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy