Zdezorientowana pozwoliłam sobie pomóc wstać. Panna przyglądała mi się z zainteresowaniem.
- Jestem Umbra- przedstawiła się, wciąż mając z czegoś ubaw.
- Ja jestem Flora.
Uścisnęłam jej dłoń. Nie byłam jeszcze gotowa na zawieranie znajomości, ale jak mus to mus- nie będę się wciąż zamykać na towarzystwo. Poza tym ta dziewczyna wyglądała przyjaźnie.
- Czemu się tak cieszysz?- spytałam.
- Wypadki chodzą po ludziach, a to była moja wina. To na swój sposób zabawne!- odparła wesoło. Gdy ukazała zęby w szerokim uśmiechu, przekonałam się, że nie była wampirem.- A jakiej rasy jesteś?- spytała zanim w ogóle otworzyłam usta, by spytać o to samo. Wciąż mi się przyglądała.
- Ja? Wilkołakiem.
- Serio? Nie wyglądasz na wilkołaka.
- Może dlatego, że zrośnięte brwi, lęk przed wodą i tym podobne cechy to mity.
Umbra chrząknęła nerwowo, na co ja parsknęłam śmiechem. Tamta też się zaśmiała.
- Ja jestem czarownicą.
- Ojej, naprawdę? Ale chyba nie zrobisz mi krzywdy tym patyczkiem?- Udałam, że się kulę ze strachu, wskazując na różdżkę za paskiem Umbry.
- Wiesz, to zależy...- Chwyciła różdżkę i nagle wysłała w moją stronę kolorową smugę. Chwyciłam się za serce i ze zbolałą miną upadłam na bruk.
Znowu zaczęłyśmy się śmiać.
*Umbra?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz