Mogło mi się wydawać, że ktoś zasłaniał mi słońce, ale jednak myliłam
się. Spojrzałam na Reitę, który właśnie marszczył czoło i przyglądał się
całej sytuacji.
- Przecież widziałeś... nie? - zapytałam zszokowana.
Reita odpowiedział krótko "tak" i pociągnął mnie za rękę. Poszłam za nim. Zatrzymał mnie przy drzewie, opierając mnie o pień.
- Nie pasujemy tutaj... - wypowiedział w końcu.
W końcu duch przejrzał na oczy. Widziałam to już dużo wcześniej.
- Ta, chyba masz rację - fuknęłam, składając ręce w koszyczek.
Zegar wybił godzinę dwudziestą, co oznaczało, że pora było wracać,
ponieważ po zachodzie słońca nie wiadomo, co tutaj będzie na mnie
polować. Pobiegłam, podskakując z niewiadomej radości, do akademiku.
Unikałam wzroku każdego z przechodni, zasłaniając się pod koszulę.
Przedostałam się do swojego pokoju i od razu padłam na łóżko twarzą w
dół.
- Nienawidzę tej szkoły, już mi się nie podoba - powiedziałam do poduszki.
- Będzie dobrze, to tylko kilka lat nauki...
Rzuciłam w ducha poduszką.
- Kilka lat?! - krzyknęłam. - Ja tutaj nie chcę spędzić kilka lat!!! Ja chcę do domu!
- Jakiego domu? Ty przecież już nie masz domu...
Spojrzałam na Reitę sępim wzrokiem.
- Zamknij się, głupi duchu. Mogę być nawet jak te stare szamanki ukryte w starych chatkach w lesie...
- Nie chciałabyś - odrzekł, znikając przez ścianę. - Idę się rozejrzeć po pokojach innych dziewczyn.
- Zboczeniec - wypowiedziałam, ale go już nie było.
Ułożyłam się na łóżku brzuchem do przodu, rozpięłam koszulkę i zamknęłam oczy. Natychmiast zasnęłam.
Obudziłam się wraz ze wschodem słońca. Przeciągnęłam się i mocno
ziewnęłam. Ściągnęłam koszulę, zostając na samym staniku, i szukałam w
torbie innej. Nagle Reita mnie przestraszył, ale nie zasłoniłam swoich
piersi.
- Raaany, przestraszyłeś mnie - powiedziałam.
Natychmiast wyciągnęłam pierwszą lepszą koszulę i ubrałam ją. Ta była niebieska w kratę.
- Nie jesteś wstydliwa, co?
- Ty i tak już nie żyjesz, więc możesz napatrzyć się na kobiece piersi,
proszę bardzo, ale pamiętaj, że tylko moje możesz oglądać.
Reita kiwnął głową.
Wzięłam z podłogi torbę z książkami i poszłam przed siebie. Zajęcia zaczynały się od treningu.
- No dobra - wyszeptałam do siebie.
Poszłam przed siebie z głową spuszczoną w dół. Nagle zauważyłam czyjeś
stopy przede mną, a nasze ciała lekko zderzyły się. Podniosłam głowę do
góry.
- Sorry - powiedziałam cichym głosem i chciałam się odsunąć, ale ta
osoba odsunęła się w tą samą stronę, także chcąc przejść. - Przepraszam,
ale śpieszę się na zajęcia... jestem szamanką na pierwszym roku i
nazywam się Hina - powiedziałam dla jasności.
<A może teraz ktoś odpisze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz