Obiecałem że przyjdę po Kat rano pod jej pokój. Jak zwykle się
spóżniłem. Pobiegłem na drugie piętro. Zapukałem do drzwi. Otworzyła je i
wyszła na zewnątrz.
-Spóżniłeś się - powiedziała cicho.
-No wiem- przyznałem
-I nie masz mi nic do powiedzenia?
-Może już chodźmy.
Ruszyliśmy przed siebie ale Katherine nie odzywała się przez cały ten czas. Wtedy się zatrzymałem
-Słuchaj nie jestem w tym dobrym i nie wiem o co chodzi. To przecież nic wielkiego. Przepraszam.
-Wystarczyłoby samo przepraszam - uśmiechnęła się lekko.
-Dobrze. To wszystko.
-Co?
-Zgodziłem się cię oprowadzić bo wydajesz się miła tylko problem polega na tym że ja też jestem nowy i nie wiem co i jak.
Kat?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz