Po odprowadzeniu dzieciaków do ich domów zaczęłyśmy kroczyć w stronę Akademii. Byłam padnięta. Podciągnęłam rękawy mojej bluzki na wysokość znamienia.
-Co to jest?- spytała zaciekawiona Sara.
-Nic zwykłe znamię- o niezwykłym kształcie pomyślałam. Faktycznie. Miało wzór trójkąta z kółkiem w środku a także pionową kreską rozdzielającą bliznę na dwie równe sobie części.
-Jeszcze raz dzięki za uratowanie tyłka.- powiedziałam z uśmiechem.
-Nie ma sprawy- odrzekła- miłej nocy!
-Wzajemnie Saro!- odkrzyknęłam i ruszyłam w stronę pokoju.
Od pokoju Sary dzieliło mnie jedno piętro czyli 32 schody. Nieświadomie, w drodze, zaczęłam nucić swoją ulubiona piosenkę Eda Sheerana po zakończeniu owego występu zza rogu usłyszałam klaskanie i śmiech.
No ładnie- pomyślałam sobie. A miałam taką ochotę na drzemkę...
Cody? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz