Zgodziłam się na propozycje Cody'ego i poszliśmy do pobliskiej restauracji. Rękawem otarlam policzek i zmusiłam się na lekki uśmieszek. Cody to chyba zauważyl ale odwzajemnil uśmiech. Gdy doszliśmy zdałam sobie sprawę jak koszmarnie byłam ubrana. Miałam na sobie za dużą bluzę mojego starszego brata (dluzsza historia) i rurki podwinięte u dolu. Gdy spojrzałam wygladal bardzo schludnie i nie ukrywajmy bardzo przystojnie. Znowu zdobyłam sie na lekki usmieszek gdy wchodzilismy do środka. Kelnerka zaprowadzila nas na taras gdzie rosneło wiele pieknych kwiatów. Dostalismy stolik w rogu gdzie nad nami rozpościeral sie krzak róży. Pozwolilam sobie zaczerpnąć zapachu róż. Pachnialy cudownie. Gdy dostalam menu uświadomiłam sobie że sie najadłam bo przwcież niedawno polowaliśmy.
-Co zamawiasz - spytal Cody
-Nie jestwm głodna
-To co powiesz na maly deser? - znów spojrzal sie z tym krzywym uśmieszkiem. Nie czekając na moja odpowiedź zamowil dwa kawałki szarlotki z lodami i bitą śmietaną. Szybko otrzymaliśmy zamówienia. Nie przepadam za bitą śmietaną wiec wpadlam na pomysł. Wzięłam trochę na palec i gdy Cody sie odwrocil umorusałam mu nos. On tylko sie usmiechnał po czym wziął swoja porcje i zrobil to samo. Obojgu nam poprawił sie humor. Wytarliśmy nos chusteczką i dokonczyliamy i przez chwile rozmawialismy ale potem zauważylam ze w kąciku ust Cody'ego znajduje sie okruszek ciasta. Delikatnie musnęłam jego usta końcówkami palcy. Podziękował uśmiechem. Niedlugo potem przyszla kelnerka wypraszajac nas usprawiedliwiając sie późną godziną. Wyszliśmy i poszliśmy w stronę szkoły.
Cody ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz