- Grace Farewell, Szamanka. - przedstawiłam się nieznajomemu. Nadal czułam się nieco zagubiona, nikogo tu jeszcze nie znałam, ale ten chłopak wydawał się miły.
- Ja też jestem szamanem. - odpowiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Tak? I jakie są lekcje? Uczymy się czegoś ciekawego? - spytałam zaciekawiona
- Tak, różnych przydatnych rzeczy, naprzykład wróżbiarstwa, runów, sztuk walki...
- Sztuk walki?! - przeraziłam się. Wróżbiarstwo, ok. Runy, ok. Ale ja, walczyć?! Coś mi tu zupełnie nie pasowało.
Len chyba zauważył moją niezbyt inteligentną minę, bo uśmiechnął się i powiedział:
- Nie martw się, to nie takie straszne, nauczysz się... A właściwie, to... będziesz musiała, bo mamy to codziennie, nawet po kilka razy.
Zbladłam. Chyba obleję - pomyślałam, jednak zachwilę zobaczyłam, że Len patrzy na mnie nieco zaniepokojony i zaraz oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Skoro tak, to pewnie za kilka tygodni będę jednym, wielkim siniakiem. - stwierdziłam.
Len?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz