Zmierzyłam ją twardym spojrzeniem.
- Chłopak, który był na dachu nie żyje - powiedziałam bez uczuć patrząc w jej czarne oczy przywodzące na myśl demona... albo cygankę - Nie żyje od wielu miesięcy. Ciało jest lodowate, cuchnie rozkładającym się mięsem. W błękitnych oczach nie ma już iskry życia.
Po tych słowach zapadła głucha cisza. Powiał zimny wiatr, wprawiając moje długie czarne włosy w ruch.
- Mówisz, że nie żyje - zaczęła wilkołaczyca - Ale rozmawiałam z nim, zanim przyszłaś. Pomógł wejść na dach mojej suce.
- On nie żyje - powtórzyłam beznamiętnie
- Skoro nie żyje to z kim ja rozmawiałam, jak sądzisz? - uśmiechnęła się kpiąco - Raczej nie z duchem.
- Nie - pokręciłam przecząco głową, a w moich oczach pojawił się dziwny błysk - Nie, on nie jest duchem. Duchy to umęczone dusze, nie mają ciał materialnych. On był inny. Pusty. Otaczał go cichy Dźwięk.
- Przestań chrzanić! - warknęła - O czym ty mówisz?! Jaki dźwięk?! I w ogóle co mnie interesuje jakiś chłopak?!
- Ty będziesz następna
Po tych słowach zapadła cisza, w której moje uszy były w stanie wychwycić cichy Dźwięk, którego źródło było w okolicy kostek dziewczyny. Słuchałam, jak zaczyna piąć się ku górze. Pięści czarnowłosej zacisnęły się mocno. W ręce błysnął nóż, ale nim zdążyła nim zaatakować wytrąciłam jej go z ręki jednym, precyzyjnym strzałem z pistoletu MAG-07. W miejscu trafienia pojawiła się minimalna kropla krwi.
- Nie mamy czasu na zabawę - oznajmiłam celując w serce dziewczyny - Musisz przestać walczyć.
Widziałam jak wilkołaczyca zaciska gniewnie zęby, ale chyba zbytnio wierzyła w moje zdolności strzeleckie, by próbować ataku. Dobrze.
Ujrzałam jak wokół jej nóg zaczynają kiełkować nieregularne rośliny, rodem z wycinanki, a trawa zamienia się w olbrzymią serwetę. Drzewa wokół nas zmieniają kształty. Teraz bardziej przypominają elementy sprzętu kuchennego takie jak lodówki, czy miksery. W powietrzu unoszą się elementy stłuczonej filiżanki i wylana herbata.
- Widzisz? - zapytałam, a nadal wściekła dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariatkę
- Co widzę?! - warknęła - La...
Musiałam to zrobić. Inaczej nie byłam w stanie jej pomóc. Nie mogłabym zabić jej w uczciwej walce. Błyskawicznie przyskoczyłam do niej i dotknęłam jej twarzy. Wśród czarni jej oczu zapłonęła nutka złota.
- Teraz widzisz?
(Leilene?)
Czy ty mnie przepraszałaś, że twój post jest taki długi? Czyś ty oszalała! Jest świetnej długości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz