- To nie ty powinieneś się przejmować? W końcu jesteście naturalnymi wrogami...
- Poradzę sobie- odparłem.- No, chyba że moje towarzystwo ci przeszkadza.
- Nie, w porządku- powiedziała szybko.- W końcu to ja ci przerwałam.
Szliśmy więc głębiej w las. Nie mogłem się nadziwić temu, co widziałem. Z uwagą przysłuchiwałem się otoczeniu.
- Czym się interesujesz?- spytała po chwili Rosallie. Spojrzałem w jej stronę. Odgarnęła z twarzy niesforny, czarny kosmyk.
- Głównie muzyką- stwierdziłem, bez zastanowienia.- Gram na gitarze. Zabrałem ją ze sobą.
- Zagrałbyś mi coś kiedyś?
- Nie mam nic przeciwko- odpowiedziałem, czując się trochę nieswojo.- A ty? Co lubisz?
- Śpiewam, tak jak ty gram na gitarze i dodatkowo na fortepianie. A poza tym sporo czytam. Ale nie bierz mnie za kujonkę- zastrzegła, celując we mnie palcem. Uniosłem ręce w poddańczym geście.
- Nie zdążyłbym nawet spróbować- powiedziałem, uśmiechając się lekko.
- Wiesz, wpadłam na pomysł! Może zagralibyśmy duet?- zaproponowała, a jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Może kiedyś- przytaknąłem niepewnie. Doszliśmy do sporych rozmiarów jeziora. Rose podwinęła sukienkę i usiadła przy brzegu, a ja usadowiłem się obok niej.
- Zawsze jesteś taki...małomówny?- odezwała się po chwili ciszy. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, a potem uśmiechnąłem się do niej.
- Zazwyczaj tak. Choć zdarza się, że nie mówię wcale- oparłem, po namyśle.- Ale czasem jestem bardziej rozmowny.
- Rozumiem.
- Jutro sobota. Co ty na to, żebyśmy przeszli się do wioski coś razem zjeść?- spytałem.- Jesteś chyba jedyną osobą w tej szkole, z którą zamieniłem więcej niż jedno zdanie.
<Rosallie? Damy radę XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz