Stoję przed nim ,masując policzek. Nie do końca wiem co się wydarzyło
oraz co mam odpowiedzieć w końcu udaje mi się dość chaotycznie wydukać:
-Nie... ma sprawy... - mówię cicho
Mam mętlik w głowie ,a wśród tego udaje mi się złowić jedną myśl...
"Gdzie do cholery jest mój pokój?". Uśmiecham się przepraszająca i
mówię:
-Mógłbyś oddać mi jeszcze jedną przysługę?
Przewraca oczami z udawaną irytacją.
-Bo widzisz...Zapomniałam gdzie mam pokój.
Chłopak wzdycha tylko ,bierze mnie za rękę i prowadzi niczym małą dziewczynkę przez niekończące się korytarze pod drzwi pokoju.
Stojąc w drzwiach przyglądam się Kurke.
-Dzięki -mówię. A czując ,że to naprawdę mało staję na palcach i szybko całuję go w usta.
-Dzięki -szepczę jeszcze raz ,a potem ukrywam się w pokoju.
Kurke? (nie, jest spoko XD)
Od Kuruke - CD Alice
To było miłe. Nawet bardzo miłe z jej strony... Ale nie mogłem, po prostu nie mogłem się z nią zgodzić.
- Alice, to bardzo miłe, ale nie mogę się z tym do końca zgodzić. Istnieje wiele osób młodszych nawet ode mnie, którzy lepiej grają.
- I co z tego? - wzburzyła się Alice. - Może grają lepiej, ale nie wkładają w to serca. A ty włożyłeś w to serce, czyż nie?
Uśmiechnąłem się. Tak, lubiłem grę na fortepianie. Zawsze mnie uspokajała, czułem się dużo lepiej po grze...
- Tak, wkładam w to serce, bo to moja pasja - przyznałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Ja też. Być może coś zrozumiałem.
- Dziękuję - szepnąłem cicho. Po czym pocałowałem ją w policzek.
<Alice? Wybacz, że tak długo... Pomysłu nie było, a wyszło coś takiego XO>
- Alice, to bardzo miłe, ale nie mogę się z tym do końca zgodzić. Istnieje wiele osób młodszych nawet ode mnie, którzy lepiej grają.
- I co z tego? - wzburzyła się Alice. - Może grają lepiej, ale nie wkładają w to serca. A ty włożyłeś w to serce, czyż nie?
Uśmiechnąłem się. Tak, lubiłem grę na fortepianie. Zawsze mnie uspokajała, czułem się dużo lepiej po grze...
- Tak, wkładam w to serce, bo to moja pasja - przyznałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Ja też. Być może coś zrozumiałem.
- Dziękuję - szepnąłem cicho. Po czym pocałowałem ją w policzek.
<Alice? Wybacz, że tak długo... Pomysłu nie było, a wyszło coś takiego XO>
Od Rinny - CD Flory
Rozmowa z Ravenem na temat przyjaźni bardzo mnie wciągnęła. „Obudziłam” się dopiero gdy zauważyłam, że wilk nie odpowiada na stawione mi pytanie. Patrzył przed siebie, wszystkie jego mięśnie były napięte, futro lekko się podniosło, a wargi unosiły się i upadały.
Wilk - usłyszałam w głowie. Pobiegłam spojrzeniem za spojrzeniem wilka. Przed nami stała dziewczyna pusto się na nas patrząca; jakby myślała i się na nas gapiła. Po plecach przebiegł dreszcz; bałam się, że to duch. Nie lubię duchów. Podeszłam do dziewczyny.
- Wilkołak? - spytałam.
Dziewczyna zamrugała oczami i spojrzała na mnie z ciekawością.
- Tak. Skąd wiedziałaś.
- Raven mi powiedział.
Wskazałam na wilka, który stał kilka kroków za mną w obronnej pozycji.
- Nic ci nie zrobię, wilku - powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mojego przyjaciela.
- Jestem Rinna. Rinna Self; wampir na pierwszym roku.
Wilk - usłyszałam w głowie. Pobiegłam spojrzeniem za spojrzeniem wilka. Przed nami stała dziewczyna pusto się na nas patrząca; jakby myślała i się na nas gapiła. Po plecach przebiegł dreszcz; bałam się, że to duch. Nie lubię duchów. Podeszłam do dziewczyny.
- Wilkołak? - spytałam.
Dziewczyna zamrugała oczami i spojrzała na mnie z ciekawością.
- Tak. Skąd wiedziałaś.
- Raven mi powiedział.
Wskazałam na wilka, który stał kilka kroków za mną w obronnej pozycji.
- Nic ci nie zrobię, wilku - powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mojego przyjaciela.
- Jestem Rinna. Rinna Self; wampir na pierwszym roku.
Od Savanny-CD Chena
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Nie spałam już od dłuższego czasu ale uwielbiałam być rozpieszczana. Chen wiedział że nie śpię i zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu i otwarciu oczu mimo że nie mam łaskotek.
-Wiedziałem że nie śpisz!- zaśmiał się
-Tak chesz się bawić? Dobra - pociąglnęłam chłopaka za rękę i wylądował obok mnie. Usiadłam mu na brzuchu i zaczęłam go łaskotać.
Nie mogłam przestać się śpiać. Potem zauważyłam że na nim siedzę. Odrobinę się zarumieniłam i usiadłam obok. By wszystko zamaskować uśmiechnęła się i zaczęłam mówić.
-Spóźnimy się zaraz na lekcje. Teraz powinna być samokontrola. Więc szybko do swojego pokoju i widzimy się na zajęciach.
-Dobra będę czekać przy sali. Tylko tym razem się tak nie guzdraj.
-Postaram się - powiedziałam i wypchnęłam chłopaka z pokoju.
Przebrałam się i uczesałam włosy. Myjąc zęby spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze kilkanaście sekund. Szybko skończyłam i wyszłam z pokoju. Przed sala nie było jeszcze Chena. Poszłam pod jego pokój i zapukałam do drzwi.
-I kto tu się guzdrze?!
-Nie ja - powiedział głos z tyłu. - odwróciłam się i ujrzałam Chena.
Oboje poszliśmy na zajęcia. Usiadłam z tyłu by nikomu nie przeszkadzać. Otworzyłam zeszyt lecz w przeciwieństwie do innych nic nie notowałam. Po prostu go otworzyłam i patrzyłam się na czyste kartki czasami zerkając na Chena. Słuchał nauczyciela ale przyłapałam go pare razy jak patrzył w moją stronę. W odpowiedzi się tylko uśmiechałam. Ja w przeciwieństwie do niego nigdy nie zaznałam miłości. Dla innych byłam raczej przyjaciółką. nie przeszkadzało mi to. Wtedy jeszcze nie byłam gotowa na prawdziwy związek. Nie wiem czy coś się zmieniło ale ja się zmieniłam. Gdy lekcja się skończyła podeszłam do Chena.
-I jak lekcja?
-Zobaczymy w praktyce - uśmiechnął się.
<Chen? :> >
-Wiedziałem że nie śpisz!- zaśmiał się
-Tak chesz się bawić? Dobra - pociąglnęłam chłopaka za rękę i wylądował obok mnie. Usiadłam mu na brzuchu i zaczęłam go łaskotać.
Nie mogłam przestać się śpiać. Potem zauważyłam że na nim siedzę. Odrobinę się zarumieniłam i usiadłam obok. By wszystko zamaskować uśmiechnęła się i zaczęłam mówić.
-Spóźnimy się zaraz na lekcje. Teraz powinna być samokontrola. Więc szybko do swojego pokoju i widzimy się na zajęciach.
-Dobra będę czekać przy sali. Tylko tym razem się tak nie guzdraj.
-Postaram się - powiedziałam i wypchnęłam chłopaka z pokoju.
Przebrałam się i uczesałam włosy. Myjąc zęby spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze kilkanaście sekund. Szybko skończyłam i wyszłam z pokoju. Przed sala nie było jeszcze Chena. Poszłam pod jego pokój i zapukałam do drzwi.
-I kto tu się guzdrze?!
-Nie ja - powiedział głos z tyłu. - odwróciłam się i ujrzałam Chena.
Oboje poszliśmy na zajęcia. Usiadłam z tyłu by nikomu nie przeszkadzać. Otworzyłam zeszyt lecz w przeciwieństwie do innych nic nie notowałam. Po prostu go otworzyłam i patrzyłam się na czyste kartki czasami zerkając na Chena. Słuchał nauczyciela ale przyłapałam go pare razy jak patrzył w moją stronę. W odpowiedzi się tylko uśmiechałam. Ja w przeciwieństwie do niego nigdy nie zaznałam miłości. Dla innych byłam raczej przyjaciółką. nie przeszkadzało mi to. Wtedy jeszcze nie byłam gotowa na prawdziwy związek. Nie wiem czy coś się zmieniło ale ja się zmieniłam. Gdy lekcja się skończyła podeszłam do Chena.
-I jak lekcja?
-Zobaczymy w praktyce - uśmiechnął się.
<Chen? :> >
Od Sary-CD Marco
Ruszyliśmy lasem w stronę wodospadu. Po dwudziestu minutach drogi byliśmy przy ścianie. Wyjęłam za krzaków sprzęt i podałam kask i uprząż chłopakowi.
-Po co to chowasz tu?
- Nie chce mi się za każdym razem tego przynosić.-Powiedziałam zakładając uprząż. Kiedy już wszystko było zabezpieczone ruszyliśmy na ścianę. Słońce mocno grzało w plecy. Wreszcie udało nam się dotrzeć do skalnej półki. Odpięłam linkę i usiadłam na brzegu, że nogi miałam w powietrzu. Z tego miejsca było widać cały teren nawet akademie, która nie przypominała swoich wymiarów co z bliska.
- Niezłe widoki.-Powiedział Marco siadając obok mnie. Siedzieliśmy tam z pół godzinny gadając o wszystkim i jednocześnie o niczym.
- Chcesz się schłodzić?-Zapytałam wskazując na jeziorko. - Bo ja tak.
Marco
-Po co to chowasz tu?
- Nie chce mi się za każdym razem tego przynosić.-Powiedziałam zakładając uprząż. Kiedy już wszystko było zabezpieczone ruszyliśmy na ścianę. Słońce mocno grzało w plecy. Wreszcie udało nam się dotrzeć do skalnej półki. Odpięłam linkę i usiadłam na brzegu, że nogi miałam w powietrzu. Z tego miejsca było widać cały teren nawet akademie, która nie przypominała swoich wymiarów co z bliska.
- Niezłe widoki.-Powiedział Marco siadając obok mnie. Siedzieliśmy tam z pół godzinny gadając o wszystkim i jednocześnie o niczym.
- Chcesz się schłodzić?-Zapytałam wskazując na jeziorko. - Bo ja tak.
Marco
Od Katie-CD Marco
-Wiesz nie lubię o sobie mówić. Jestem znacznie lepsza w słuchaniu.
Usiedliśmy oboje na parapecie. Na zewnątrz było chłodno. Przez okno zobaczyłam Sav i jakiegoś chłopaka. Nie poznałam go jeszcze więc nie wiedziałam jak się nazywał. Nagle się zatrzymali.
-To urocze - zaśmiałam się. - Zaraz zwymiotuję.
-Tylko nie na mnie - uśmiechnęłam się Marco - Ja nie żartuję.
Odwróciłam się i już nie patrzyłam przez okno. Moją uwagę przykuło dziwne zachowanie Marco.
-Co się dzieje? - spytałam.
-A co ma się dziać?
-Nie wiem. Ale widzę że coś jest nie w porządku.
<Marco? Jeszcze zobaczymy no chyba że Sara to tylko przyjaciółka >
Usiedliśmy oboje na parapecie. Na zewnątrz było chłodno. Przez okno zobaczyłam Sav i jakiegoś chłopaka. Nie poznałam go jeszcze więc nie wiedziałam jak się nazywał. Nagle się zatrzymali.
-To urocze - zaśmiałam się. - Zaraz zwymiotuję.
-Tylko nie na mnie - uśmiechnęłam się Marco - Ja nie żartuję.
Odwróciłam się i już nie patrzyłam przez okno. Moją uwagę przykuło dziwne zachowanie Marco.
-Co się dzieje? - spytałam.
-A co ma się dziać?
-Nie wiem. Ale widzę że coś jest nie w porządku.
<Marco? Jeszcze zobaczymy no chyba że Sara to tylko przyjaciółka >
Od Chena-CD Savanny
Spojrzałem na Sav oczami wielkimi jak dwa spodki. Przytuliłem ją mocno do piersi i zatopiłem nos w jej włosach. Nawet w ciemności było widać te różowe pasemka.
- Chodź, odprowadzę Cię - powiedziałem cicho. Szliśmy w bardzo niezręcznym milczeniu. Oboje czegoś chcieliśmy, niestety żadne z nas nie mogło tego dostać.
Widziałem jej twarz, tak, znowu zawaliłem sprawę. Nie pozwolę aby kolejne osoby cierpiały przeze mnie.
- Nie jesteś taka jak ona - rzuciłem w końcu. - była czarująca. Ale to ona zmieniła mnie w potwora. Ona sama była potworem. Ja nie wierze w miłość, jest ona przelotnym uczuciem, które tak jak ogień, wypala się. Kochałem raz, skończyło się to tragicznie. Nie chcę Cię skrzywdzić. Nie mam samokontroli, jestem młodym, niedoświadczonym wampirem, który jeszcze nie poznał siebie, swojego ciała i umysłu, nie chcę Cię teraz zostawiać, na prawdę tego nie chcę. - Powiedziałem cicho siadając na ziemi. Oparłem głowę o konar drzewa. Sav usiadła obok mnie.
- To wszystko jest takie popie*rzone - powiedziała opierając głowe o moje ramię.
Obudziło mnie ćwierkanie ptaka. Ch*lera która godzina? 6 rano... Pięknie. Sav spała obok mnie.
- Dobra, wstajemy - powiedziałem szturchając dziewczynę. - Sav... - dodałem z rezygnacją biorąc ją na ręce. Była taka drobna i krucha, niczym lalka z porcelany. Zaniosłem ją do jej mieszkania i położyłem na łóżku.
- Masz zamiar otworzyć oczy? - powiedziałem z uśmiechem.
<Sav c:?>
- Chodź, odprowadzę Cię - powiedziałem cicho. Szliśmy w bardzo niezręcznym milczeniu. Oboje czegoś chcieliśmy, niestety żadne z nas nie mogło tego dostać.
Widziałem jej twarz, tak, znowu zawaliłem sprawę. Nie pozwolę aby kolejne osoby cierpiały przeze mnie.
- Nie jesteś taka jak ona - rzuciłem w końcu. - była czarująca. Ale to ona zmieniła mnie w potwora. Ona sama była potworem. Ja nie wierze w miłość, jest ona przelotnym uczuciem, które tak jak ogień, wypala się. Kochałem raz, skończyło się to tragicznie. Nie chcę Cię skrzywdzić. Nie mam samokontroli, jestem młodym, niedoświadczonym wampirem, który jeszcze nie poznał siebie, swojego ciała i umysłu, nie chcę Cię teraz zostawiać, na prawdę tego nie chcę. - Powiedziałem cicho siadając na ziemi. Oparłem głowę o konar drzewa. Sav usiadła obok mnie.
- To wszystko jest takie popie*rzone - powiedziała opierając głowe o moje ramię.
Obudziło mnie ćwierkanie ptaka. Ch*lera która godzina? 6 rano... Pięknie. Sav spała obok mnie.
- Dobra, wstajemy - powiedziałem szturchając dziewczynę. - Sav... - dodałem z rezygnacją biorąc ją na ręce. Była taka drobna i krucha, niczym lalka z porcelany. Zaniosłem ją do jej mieszkania i położyłem na łóżku.
- Masz zamiar otworzyć oczy? - powiedziałem z uśmiechem.
<Sav c:?>
od Savanny-CD Chena
niedziela, 28 września 2014
Gdy Chen się odsunął spojrzałam mu głęboko w oczy. Wiedziałam co chciał zrobić. Ale jednak tego nie zrobił. Wiedziałam że ostatnio wiele przeszedł. Wzięłam jego głoń w swoje małe zimne dłonie i podeszłam bliżej.
-Chen?
-Tak?
-Nie wiem jak tobie ale mi jest bardzo zimno. Więc albo mnie chole*a przytulisz albo wracamy. - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili poczułam ciepłe ramiona oplatające moje ramiona. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Zciemniało się więc po woli zaczęliśmy wracać do Akademii. Przez cały czas trzymałam Chena za rękę.
-Wiesz że gdy będziesz gotowy o tym porozmawiać to jestem gotowa posluchać o twoich podbojach miłosnych - uśmiechnęłam się - Też miałam kilka.
-Tak ? - spytał.
-No wiesz raz ten raz tamten - zaśmiałam się ale przestałam gdy zobaczyłam twarz Chena. -Przepraszam chciałam cię jakoś rozweselić.
-To nie twoja wina.
-Przecież widzę że robię coś źle. Czy aż tak ją przypominam? - złapałam go mocniej za rękę by na mnie spojrzał - Nie jestem nią. Jestem Sav, która idzie z tobą na zimnie i chce cię pocałować ale wie że nie może bo wszystko zepsuje.
<Chen? to jest krejzi xD >
-Chen?
-Tak?
-Nie wiem jak tobie ale mi jest bardzo zimno. Więc albo mnie chole*a przytulisz albo wracamy. - uśmiechnęłam się i wtuliłam się w chłopaka. Po chwili poczułam ciepłe ramiona oplatające moje ramiona. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Zciemniało się więc po woli zaczęliśmy wracać do Akademii. Przez cały czas trzymałam Chena za rękę.
-Wiesz że gdy będziesz gotowy o tym porozmawiać to jestem gotowa posluchać o twoich podbojach miłosnych - uśmiechnęłam się - Też miałam kilka.
-Tak ? - spytał.
-No wiesz raz ten raz tamten - zaśmiałam się ale przestałam gdy zobaczyłam twarz Chena. -Przepraszam chciałam cię jakoś rozweselić.
-To nie twoja wina.
-Przecież widzę że robię coś źle. Czy aż tak ją przypominam? - złapałam go mocniej za rękę by na mnie spojrzał - Nie jestem nią. Jestem Sav, która idzie z tobą na zimnie i chce cię pocałować ale wie że nie może bo wszystko zepsuje.
<Chen? to jest krejzi xD >
Od Marco-CD Katie
- A co, ciekawa ? - powiedziałem
- No - odpowiedziała
Milczałem.
- To powiesz ?
- No dobra. Moich rodziców nie znam, mieszkałem z przybranymi. Byli bogaci i miałem wszystko. Gdy dowiedziałem się że jestem wilkołakiem, uciekłem z domu. Jakoś przypadkiem tu trafiłem - powiedziałem wszystko w skrócie - Teraz ty...
<Kat ? i co to miało znaczyć "zanieś tej swojej dziewczynie" ja nie mam dziewczyny>
- No - odpowiedziała
Milczałem.
- To powiesz ?
- No dobra. Moich rodziców nie znam, mieszkałem z przybranymi. Byli bogaci i miałem wszystko. Gdy dowiedziałem się że jestem wilkołakiem, uciekłem z domu. Jakoś przypadkiem tu trafiłem - powiedziałem wszystko w skrócie - Teraz ty...
<Kat ? i co to miało znaczyć "zanieś tej swojej dziewczynie" ja nie mam dziewczyny>
Od Flory-CD Rinny
Szłam korytarzem, rozglądając się z przestrachem. Po tym ostatnim incydencie bałam się trochę chodzić sama po szkole. Kto wie, czy mój wilkołaczy umysł znów nie zwariuje bez powodu...
Nagle to poczułam. Wampir znów był w pobliżu. Chciałam to zignorować, lecz wyszłam zza rogu i zobaczyłam dziewczynę; to ona musiała być wampirem, którego obecność czułam. Ta świadomość zdecydowanie mnie uspokoiła.
Zdziwiłam się, bo dziewczyna rozmawiała... z wilkiem. Ten tylko patrzył na nią, a ona mówiła tak, jakby jej odpowiadał. Stałam tak zdezorientowana, aż dziewczyna i wilk na mnie spojrzeli.
*Rinna?*
Nagle to poczułam. Wampir znów był w pobliżu. Chciałam to zignorować, lecz wyszłam zza rogu i zobaczyłam dziewczynę; to ona musiała być wampirem, którego obecność czułam. Ta świadomość zdecydowanie mnie uspokoiła.
Zdziwiłam się, bo dziewczyna rozmawiała... z wilkiem. Ten tylko patrzył na nią, a ona mówiła tak, jakby jej odpowiadał. Stałam tak zdezorientowana, aż dziewczyna i wilk na mnie spojrzeli.
*Rinna?*
Od Marco-CD Sary
- Tak, a co ? - zapytałem się
- Mam takie miejsce, gdzie właśnie możemy się po spinać - powiedziała
- Dobra, prowadź - odparłem
<Sara ? Sorry że takie krótkie >
- Mam takie miejsce, gdzie właśnie możemy się po spinać - powiedziała
- Dobra, prowadź - odparłem
<Sara ? Sorry że takie krótkie >
Od Chena-CD Savanny
Sav wyglądała bardzo kobieco. Była wysoka, szczupła, ale przede wszystkim miała wspaniałą osobowość.
- Idziemy? - odparłem szorstko. Dziewczyna tylko przytaknęła. Szliśmy w milczeniu. Znamy się od 5 minut, a ona potrafi mnie rozbroić jak bombę. Chciałbym być bardziej otwarty na ludzi, na wampiry. Kiedyś taki nie byłem, gdyby nie ona...
- O czym myślisz? - z "przepaści" wyrwał mnie głos Savanny.
- O tym jakie życie jest kruche, ile może kosztować Cię źle podjęta decyzja - powiedziałem prawie szeptem. Uśmiechnąłem się do Sav, nie chciałem zepsuć tego wieczoru, moja przeszłość już wystarczająco zrujnowała mi życie. Doszliśmy do przydrożnej kawiarenki.
- Poproszę dwie kawy z mlekiem? - Powiedziałem pytająco sprzedawcy spoglądając na Sav. Przytaknęła głową z uśmiechem.
- Na wynos - dodałem ku zdziwieniu dziewczyny.
- Nie zostajemy tutaj? - zapytała zdziwiona.
- Nie - odparłem łagodnie biorąc dwie kawy. Spacerowaliśmy wzdłuż jeziora, które oświetlał księżyc.
- Miałeś kiedyś dziewczynę? - zapytała Sav
- Miałem - odparłem przez zaciśnięte zęby.
- Nie lubisz o tym mówić, co?
- Nie - dodałem patrząc przed siebie. Nawet ciepła kawa nie mogła nas ogrzać przy tak chłodnym wieczorze.
- Zimno Ci, prawda? - zapytałem Sav chwytając ją za rękę, która była lodowata. Przystanęliśmy na chwilę. Spojrzałem w te jej wielkie oczy. Tak bardzo chciałem ją pocałować, oparłem czoło o jej czoło. Nie, nie mogę, obiecałem sobie.
- Przepraszam, nie wiem co mi przyszło do głowy - powiedziałem cicho odsuwając się od niej.
<Sav? Tak bardzo dramatycznie xd>
- Idziemy? - odparłem szorstko. Dziewczyna tylko przytaknęła. Szliśmy w milczeniu. Znamy się od 5 minut, a ona potrafi mnie rozbroić jak bombę. Chciałbym być bardziej otwarty na ludzi, na wampiry. Kiedyś taki nie byłem, gdyby nie ona...
- O czym myślisz? - z "przepaści" wyrwał mnie głos Savanny.
- O tym jakie życie jest kruche, ile może kosztować Cię źle podjęta decyzja - powiedziałem prawie szeptem. Uśmiechnąłem się do Sav, nie chciałem zepsuć tego wieczoru, moja przeszłość już wystarczająco zrujnowała mi życie. Doszliśmy do przydrożnej kawiarenki.
- Poproszę dwie kawy z mlekiem? - Powiedziałem pytająco sprzedawcy spoglądając na Sav. Przytaknęła głową z uśmiechem.
- Na wynos - dodałem ku zdziwieniu dziewczyny.
- Nie zostajemy tutaj? - zapytała zdziwiona.
- Nie - odparłem łagodnie biorąc dwie kawy. Spacerowaliśmy wzdłuż jeziora, które oświetlał księżyc.
- Miałeś kiedyś dziewczynę? - zapytała Sav
- Miałem - odparłem przez zaciśnięte zęby.
- Nie lubisz o tym mówić, co?
- Nie - dodałem patrząc przed siebie. Nawet ciepła kawa nie mogła nas ogrzać przy tak chłodnym wieczorze.
- Zimno Ci, prawda? - zapytałem Sav chwytając ją za rękę, która była lodowata. Przystanęliśmy na chwilę. Spojrzałem w te jej wielkie oczy. Tak bardzo chciałem ją pocałować, oparłem czoło o jej czoło. Nie, nie mogę, obiecałem sobie.
- Przepraszam, nie wiem co mi przyszło do głowy - powiedziałem cicho odsuwając się od niej.
<Sav? Tak bardzo dramatycznie xd>
Od Katie-CD Marco
Spojrzałam się na chłopaka. To było miłe z jego strony ale w jego bluzie czułabym się nieswojo.
-Weź zanieś tej swojej dziewczynie - uśmiechnęła się a ja szybkim zaklęciem przywołałam swoją bluzę. Załozyłam ją i spojrzałam na chłopaka. Był zmieszany.
-Nie mogłaś tego zrobić wcześniej?
-Nie jestem w tym najlpesza.
-Widać.
-A co to miało niby znaczyc?
-To co powiedziałem.-zaśmiał się. - Poprostu sobie żartuję.
-Nie wychodzi ci to najlepiej - zaśmiałam się.
-Nie jestem w tym najlepszy - zacząl imitować mój głos.
Zamiast być wkurzona wybuchnęłam wraz z Marco śmiechem.
-Dobra wilczku może powiesz coś o sobie?
<Marco? ;p >
-Weź zanieś tej swojej dziewczynie - uśmiechnęła się a ja szybkim zaklęciem przywołałam swoją bluzę. Załozyłam ją i spojrzałam na chłopaka. Był zmieszany.
-Nie mogłaś tego zrobić wcześniej?
-Nie jestem w tym najlpesza.
-Widać.
-A co to miało niby znaczyc?
-To co powiedziałem.-zaśmiał się. - Poprostu sobie żartuję.
-Nie wychodzi ci to najlepiej - zaśmiałam się.
-Nie jestem w tym najlepszy - zacząl imitować mój głos.
Zamiast być wkurzona wybuchnęłam wraz z Marco śmiechem.
-Dobra wilczku może powiesz coś o sobie?
<Marco? ;p >
Od Sary - CD Marco
- Jak chcesz. To może najpierw zwiedzimy akademie?
- Ok.-Powiedział i ruszyliśmy w stronę głównego budynku. Wielkie dębowe drzwi otworzyły się i weszliśmy do głównego holu. Pomieszczenie było urządzone w klasycznym stylu, ogólnie cała akademia była tak urządzona oprócz nowoczesnych klas i mieszkań. Opowiadałam chłopakowi o klasach, pomieszczeniach i innych. W końcu zauważyłam, że Marco chyba mnie nie słucha.
- A tu jest klasa, gdzie uczymy się żonglować jadąc tyłem na ośle.-Powiedziałam pokazują drzwi klasy.
- Mhmmm... zaraz czekaj co ty powiedziałaś?
-Nic. Umiesz się wspinać na ściance?-Zapytałam, przypominając sobie jaskinie przy wodospadzie.
Marco
- Ok.-Powiedział i ruszyliśmy w stronę głównego budynku. Wielkie dębowe drzwi otworzyły się i weszliśmy do głównego holu. Pomieszczenie było urządzone w klasycznym stylu, ogólnie cała akademia była tak urządzona oprócz nowoczesnych klas i mieszkań. Opowiadałam chłopakowi o klasach, pomieszczeniach i innych. W końcu zauważyłam, że Marco chyba mnie nie słucha.
- A tu jest klasa, gdzie uczymy się żonglować jadąc tyłem na ośle.-Powiedziałam pokazują drzwi klasy.
- Mhmmm... zaraz czekaj co ty powiedziałaś?
-Nic. Umiesz się wspinać na ściance?-Zapytałam, przypominając sobie jaskinie przy wodospadzie.
Marco
Od Marco-CD Sary
Miałem odpowiedzieć że nie trzeba, lecz jakoś powiedziałem coś innego.
- Ok - powiedziałem dziwiąc się że to powiedziałem
- Gdzie chcesz najpierw iść ? - zapytała się
Już się nie wymigam.
- Ty zdecyduj - mruknąłem i schowałem ręce do kieszeni bluzy
< Sara ? >
- Ok - powiedziałem dziwiąc się że to powiedziałem
- Gdzie chcesz najpierw iść ? - zapytała się
Już się nie wymigam.
- Ty zdecyduj - mruknąłem i schowałem ręce do kieszeni bluzy
< Sara ? >
Od Marco-CD Katie
sobota, 27 września 2014
- Nikt nie jest idealny - powiedziałem podchodząc do dziewczyny.
- To co chcesz tą bluzę ?
- Hmm?... No nie wiem.
Zdjąłem bluzę i podałem dziewczynie.
- No bierz...
<Kat?>
- To co chcesz tą bluzę ?
- Hmm?... No nie wiem.
Zdjąłem bluzę i podałem dziewczynie.
- No bierz...
<Kat?>
Od Katie
Ostatnio nie czułam się najlepiej. Nie wiem czym było to spowodowane. W zamyśleniu przemierzałam Akademię. Zrobiło się chłodniej ale nie chciałam jeszcze wracać. Wtedy po drugiej stronie zauważyłam chłopaka. Miał na sobie ciepłą bluzę. Patrzył się na mnie i cicho śmiał się pod nocem.
-Co cię tak bawi? - spytałam
-To że jesteś tak uparta by marznąć zamiast przynieść sobie bluzę.
-Nie jest mi zimno - mruknęłam pod nosem.
-To dziwne bo jest zimno a ty jesteś na krótki rękawek. A na moją bluzę nie masz co liczyć - uśmiechnął się.
-Wcale na nią nie liczę - burknęłam
-Spokojnie - zaśmiał się.
-Nie widziałam cię tu wcześniej.
-Jestem Marco.
-Super. Nie pytałam cię o dane osobowe.
-Widzę że trafiłem na jakiś chyby egzemplarz.
-Co przez to rozumiesz?
-Masz niezły charakterek.
-Ty też nie jesteś ideałem - mruknęłam cicho by nie usłyszał.
~Marco c: ~
-Co cię tak bawi? - spytałam
-To że jesteś tak uparta by marznąć zamiast przynieść sobie bluzę.
-Nie jest mi zimno - mruknęłam pod nosem.
-To dziwne bo jest zimno a ty jesteś na krótki rękawek. A na moją bluzę nie masz co liczyć - uśmiechnął się.
-Wcale na nią nie liczę - burknęłam
-Spokojnie - zaśmiał się.
-Nie widziałam cię tu wcześniej.
-Jestem Marco.
-Super. Nie pytałam cię o dane osobowe.
-Widzę że trafiłem na jakiś chyby egzemplarz.
-Co przez to rozumiesz?
-Masz niezły charakterek.
-Ty też nie jesteś ideałem - mruknęłam cicho by nie usłyszał.
~Marco c: ~
Od Rinny
Byłam już trochę w tej szkole. Ostatnie dni spędziłam jednak na zaaklimatyzowaniu się i poznaniu planu zajęć. Teraz chcę kogoś poznać. Kogoś... Przyjaciela.
Ja jestem twoim przyjacielem - ozwał się znajomy głos w głowie. Wiedziałam już, że za pomocą telepatii mogę rozmawiać z innymi, a zwłaszcza ze zwierzętami. Bardzo mi się to podobało.
- Owszem, ale chcę mieć ludzkiego przyjaciela.
Już ci nie wystarczam?
Raven - tak nazywałam wilka - spojrzał na mnie.
- Jesteś cudowny. Naprawdę - uklękłam przed nim. - Ale potrzebuję człowieka.
Sama nie jesteś człowiekiem.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi, Raven.
<ktoś?>
Ja jestem twoim przyjacielem - ozwał się znajomy głos w głowie. Wiedziałam już, że za pomocą telepatii mogę rozmawiać z innymi, a zwłaszcza ze zwierzętami. Bardzo mi się to podobało.
- Owszem, ale chcę mieć ludzkiego przyjaciela.
Już ci nie wystarczam?
Raven - tak nazywałam wilka - spojrzał na mnie.
- Jesteś cudowny. Naprawdę - uklękłam przed nim. - Ale potrzebuję człowieka.
Sama nie jesteś człowiekiem.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi, Raven.
<ktoś?>
Od Savanny-CD Chena
Gdy doszliśmy pod mój pokój spojrzałam jeszcze raz na chłopaka.
-No to widzimy się jutro na zajęciach. Spróbój to tego czasu nikogo nie zabić - pocałowałam go delikatnie w policzek na pożegnanie i weszłam do pokoju. O dziwo nikogo nie było. Usiadłam na łóżku i pogłaskałam mojego kociaka. Nie wyglądał zbyt dobrze... Chole*a kiedy ja go ostatnio karmiłam? - skarciłam się w myślach. Wzięłam miską i nasypałam mu karmy dla kotów.
-Przepraszam - powiedziałam. Póżniej tylko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasypiając słyszałam jak sir.Nicolas zjada swoje jedzenie.
Następnego dnia jak co rano wyszłam na poranny bieg. Tym razem skeciłam w inną uliczkę i pobiegłam do starego opuszczonego domu. Podobno ktoś tu kiedyś mieszkał. Weszłam do środka. Było tu czuć zapach zgnilizny oraz pleśni. Dookoła nie było nic słychać. Cisza. Zamknęłam oczy lecz nagle ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam się i ujrzałam Chena.
-Twój nowy dom ? - spytał z uśmieszkiem
-A ty co tu robisz?
-Pobiegłem za tobą.
Wybuchnęłam śmiechem a chłopak się lekko zaczerwienił.
-Ach tak. To całkiem normalne.
Wyszliśmy z domku na świerze powietrze.
-Mogę ci zadać pytanie?
-Jasne. - odpowiedziałam.
-Jakim sposobem potrafisz się kontrolować?
-Nie wiem, może poprostu zależy mi na innych. Wkońcu kiedyś też tacy byliśmy. - odpowiedziałam.- Masz może ochotę na kawę
-Proponuję się najpierw przebrać.
Zapomniałam że oboje byliśmy w stroju sportowym.
-To jak za 30 min przy wyjściu do akademii?
-Jasne - odpowiedział i oboje pobiegliśmy spowrotem do akademii.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam swój ulubiony czarny sweter a do niego ciemne jeansy. Rozplotłam włosy i poszłam w kierunku umówionego miejsca. Był punktualnie a ja jak zwykle się spóźniłam.
-Zawsze się tak guzdrzesz? - spytał z uśmiechem.
-Tylko jak bardzo mi zależy na spóźnieniu - odpowiedziałam szczerząc zęby.
<Chen? :> >
-No to widzimy się jutro na zajęciach. Spróbój to tego czasu nikogo nie zabić - pocałowałam go delikatnie w policzek na pożegnanie i weszłam do pokoju. O dziwo nikogo nie było. Usiadłam na łóżku i pogłaskałam mojego kociaka. Nie wyglądał zbyt dobrze... Chole*a kiedy ja go ostatnio karmiłam? - skarciłam się w myślach. Wzięłam miską i nasypałam mu karmy dla kotów.
-Przepraszam - powiedziałam. Póżniej tylko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasypiając słyszałam jak sir.Nicolas zjada swoje jedzenie.
Następnego dnia jak co rano wyszłam na poranny bieg. Tym razem skeciłam w inną uliczkę i pobiegłam do starego opuszczonego domu. Podobno ktoś tu kiedyś mieszkał. Weszłam do środka. Było tu czuć zapach zgnilizny oraz pleśni. Dookoła nie było nic słychać. Cisza. Zamknęłam oczy lecz nagle ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam się i ujrzałam Chena.
-Twój nowy dom ? - spytał z uśmieszkiem
-A ty co tu robisz?
-Pobiegłem za tobą.
Wybuchnęłam śmiechem a chłopak się lekko zaczerwienił.
-Ach tak. To całkiem normalne.
Wyszliśmy z domku na świerze powietrze.
-Mogę ci zadać pytanie?
-Jasne. - odpowiedziałam.
-Jakim sposobem potrafisz się kontrolować?
-Nie wiem, może poprostu zależy mi na innych. Wkońcu kiedyś też tacy byliśmy. - odpowiedziałam.- Masz może ochotę na kawę
-Proponuję się najpierw przebrać.
Zapomniałam że oboje byliśmy w stroju sportowym.
-To jak za 30 min przy wyjściu do akademii?
-Jasne - odpowiedział i oboje pobiegliśmy spowrotem do akademii.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam swój ulubiony czarny sweter a do niego ciemne jeansy. Rozplotłam włosy i poszłam w kierunku umówionego miejsca. Był punktualnie a ja jak zwykle się spóźniłam.
-Zawsze się tak guzdrzesz? - spytał z uśmiechem.
-Tylko jak bardzo mi zależy na spóźnieniu - odpowiedziałam szczerząc zęby.
<Chen? :> >
Odejście
Danny odchodzi. Powód-decyzja właściciela
Nazwisko: Schäfer
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Wilkołak
Rok: Pierwszy
Pokój: nr 3,pokój 2
Urodziny: 12 stycznia
Charakter: Danny ze względu na swój wiek jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Nie oznacza to że nie lubi się bawić, nie jest nudziarzem. Od zawsze musiał troszczyć się o siebe sam, dlatego polega tylko na sobie. Lubi flirtować z dziewczynami, jest zabawny i towarzyski. Nigdy nie związał sę z kimś na dłużej, może to westia jego zachowania. Jest człowiekiem dość skromnym, choć lubi szaleć, niestety częśto wiąże się to z kłopotami.
Aparycja: Danny mierzy niecałe 190 cm wzrostu, ma duże niebieskie oczy. Włosy zazwyczaj zaczesane w jedną stronę, boki wycięte. Kilku dniowy zarost dokładnie strzyżony, w lewym uchu zawsze nosi duży okrągły kolczyk, zazwyczaj czarny ale zmienia kolor. Jest umięśniony, i jego ciało zdobi dużo tatuaży.
Historia: Matka Danny`ego zdradziła jego ojca gdy on miał osiemnaście lat, przyłapał ją w mieszkaniu swojego szefa, ciężko okaleczył kochanka mamy. Od tamtego dnia ma problemy z agresją wyładowuję ją niestety na przypadkowych osobach. Gniewa się gdy wpada w złość, głównie z powodu zazdrośći.Danny wyprowadził się z domu i zamieszkał z wójkiem, gdy skończył 22 lata przyjechał tu. Na naukę zdecydował się późno dlatego jest dopiero w pierwszej klasie.
Zainteresowania: Jazda na motocyklu, gra na gitarze, pływanie.
Głos:
Zwierzątko: -
Upomnienia/Pochwały: 0/0
Sterujący: Koniki98
Imię: Danny
Przezwisko: brakNazwisko: Schäfer
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Wilkołak
Rok: Pierwszy
Pokój: nr 3,pokój 2
Urodziny: 12 stycznia
Charakter: Danny ze względu na swój wiek jest bardzo dojrzały emocjonalnie. Nie oznacza to że nie lubi się bawić, nie jest nudziarzem. Od zawsze musiał troszczyć się o siebe sam, dlatego polega tylko na sobie. Lubi flirtować z dziewczynami, jest zabawny i towarzyski. Nigdy nie związał sę z kimś na dłużej, może to westia jego zachowania. Jest człowiekiem dość skromnym, choć lubi szaleć, niestety częśto wiąże się to z kłopotami.
Aparycja: Danny mierzy niecałe 190 cm wzrostu, ma duże niebieskie oczy. Włosy zazwyczaj zaczesane w jedną stronę, boki wycięte. Kilku dniowy zarost dokładnie strzyżony, w lewym uchu zawsze nosi duży okrągły kolczyk, zazwyczaj czarny ale zmienia kolor. Jest umięśniony, i jego ciało zdobi dużo tatuaży.
Historia: Matka Danny`ego zdradziła jego ojca gdy on miał osiemnaście lat, przyłapał ją w mieszkaniu swojego szefa, ciężko okaleczył kochanka mamy. Od tamtego dnia ma problemy z agresją wyładowuję ją niestety na przypadkowych osobach. Gniewa się gdy wpada w złość, głównie z powodu zazdrośći.Danny wyprowadził się z domu i zamieszkał z wójkiem, gdy skończył 22 lata przyjechał tu. Na naukę zdecydował się późno dlatego jest dopiero w pierwszej klasie.
Zainteresowania: Jazda na motocyklu, gra na gitarze, pływanie.
Głos:
Zwierzątko: -
Po przemianie: «klik»
Opiekun: uja2000Upomnienia/Pochwały: 0/0
Sterujący: Koniki98
Od Davida-CD Rosallie
-Skoro tak nalegasz....-mówię.
Wyjąłem zeszyt i pokazałem jej dwie ostatnie prace
Wyjąłem zeszyt i pokazałem jej dwie ostatnie prace
-Piękne-odpowiada.
-Dzięki-mówię.
Rose?
Konkurs!
Został ogłoszony konkurs na symbole ras!
Nagrody są howrsowe,a za 1-sze miejsce kuszące c:
Zgłoszenia do adminki uja2000
Nagrody są howrsowe,a za 1-sze miejsce kuszące c:
Zgłoszenia do adminki uja2000
Pozdrawiamy
administracja
Nieobecność
Sara jest nieobecna do 3 października. Proszę w tym czasie ograniczyć opowiadanie do tej postaci do minimum.
Ofd Sary-CD Marco
- No niedługo się, zacznie mój trzeci rok.-Powiedziałam.
- No i jak jest?-Zapytał, a ja przypomniałam sobie wszystkie akcje jakie mnie spotkały przez ten czas.
- Ciekawie.-Stwierdziłam jednym słowem.
- A coś więcej?
-dowiesz się w swoim czasie, ale jak chcesz mogę cie oprowadzić.-Powiedziałam czekając na odpowiedz chłopaka.
Marco
- No i jak jest?-Zapytał, a ja przypomniałam sobie wszystkie akcje jakie mnie spotkały przez ten czas.
- Ciekawie.-Stwierdziłam jednym słowem.
- A coś więcej?
-dowiesz się w swoim czasie, ale jak chcesz mogę cie oprowadzić.-Powiedziałam czekając na odpowiedz chłopaka.
Marco
Od Sary-CD Dymitra
Czarodzieje się mną zaopiekowali, ale nie chciałam być w tym durnym oddziale szpitalnym. W końcu po moich prośbach pozwolili mi wrócić do siebie do mieszkania i odpoczywać. Wróciłam więc i od razu zamknęłam się w pokoju, jakoś nie miałam ochoty nikogo widzieć. Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. Zamknęłam oczy aż do momentu kiedy minęła trzecia piosenka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego nade mną Dymitr'a.
- Po co tu przyszedłeś?-Zapytałam.
Dymitr
- Po co tu przyszedłeś?-Zapytałam.
Dymitr
Od Chena-CD Savanny
Tak bardzo chciałem powstrzymać swoje pragnienie - jak udało się to Sav? Musiała być wampirem dość długi czas, zapewne przeżywała to, co ja. Spojrzałem w oczy mojej "zdobyczy"
- Uciekaj, zapomnij o wszystkim, co się tuta wydarzyło - szepnąłem.
Mężczyzna oddalił się w tempie natychmiastowym. Otrząsnąłem się, byłem zły sam na siebie, gdyby nie ona zabiłbym niewinną osobą.
- Jestem chyba najgorszym wampirem na świecie - rzuciłem nagle. Dziewczyna uśmiechnęła się błogo.
- Odprowadzę Cię -powiedziałem szybko. Chciałem chociaż tak odwdzięczyć się jej za to, co dla mnie zrobiła. Szliśmy w milczeniu.
- A więc, jak stałeś się wampirem? - zapytała nagle.
- Powiedzmy, że było to czyste niedogadanie, czasami żałuję, jednak bycie nieśmiertelnym i silnym ma swoje uroki - dodałem z lekkim grymasem. W koronach drzew widziałem już akademię. Podeszliśmy pod mieszkanie Sav.
<Sav c:?>
- Uciekaj, zapomnij o wszystkim, co się tuta wydarzyło - szepnąłem.
Mężczyzna oddalił się w tempie natychmiastowym. Otrząsnąłem się, byłem zły sam na siebie, gdyby nie ona zabiłbym niewinną osobą.
- Jestem chyba najgorszym wampirem na świecie - rzuciłem nagle. Dziewczyna uśmiechnęła się błogo.
- Odprowadzę Cię -powiedziałem szybko. Chciałem chociaż tak odwdzięczyć się jej za to, co dla mnie zrobiła. Szliśmy w milczeniu.
- A więc, jak stałeś się wampirem? - zapytała nagle.
- Powiedzmy, że było to czyste niedogadanie, czasami żałuję, jednak bycie nieśmiertelnym i silnym ma swoje uroki - dodałem z lekkim grymasem. W koronach drzew widziałem już akademię. Podeszliśmy pod mieszkanie Sav.
<Sav c:?>
Od Thomasa - CD Julii i Blanki
Na chwile zostawiłem dziewczynę by pogadać z Julią. Znalazłem ja
siedzącą na jakims kamieniu. Podszedłem a ona momentalnie podniosła
wzrok.
-Czego tu chcesz? - spytała gniewnie.
-Chce z tobą pogadać- kucnąłem przed nią i spojrzałem w jej oczy.- Julia dopiero poznałem Biankę. Bardziej martwię się o ciebie.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie nie uganiam się za płcią przeciwną.
-Tylko gadaliśmy! Nic nas nie łączy.
-nie wiem czy mogę ci zaufać.
-Hmm. Pamiętasz jak mnie wtedy zostawiłaś i wyjechałaś. Ja du k*rwa czekałem. Cały czas. A teraz czuję że to się powtórzy.
-Już chyba to przerabialiśmy. Mówiłam dlaczego się nie pożegnałam.
-A ja dawno ci wybaczyłem tylko nie rozumiem dlaczego mnie ostatnio unikasz.
-Nie unikam cię. To ty wybierasz towarzystwo innych osób.
-Chole*a Julia czy ty nie rozumiesz. Tylko ty mi się podobasz - prychnąłem. Julia chciała coś powiedzieć ale wróciłem do swojego pokoju.
***
Następnego dnia gdy poszedłem na lekcje minąłem rozmawiającą Julię z Bianką. Co one kombinują? Podszedłem bliżej żeby podsłuchać ich rozmowy.
<Bianka? Julia? Co tam kombinujecie :> >
-Czego tu chcesz? - spytała gniewnie.
-Chce z tobą pogadać- kucnąłem przed nią i spojrzałem w jej oczy.- Julia dopiero poznałem Biankę. Bardziej martwię się o ciebie.
-Ja w przeciwieństwie do ciebie nie uganiam się za płcią przeciwną.
-Tylko gadaliśmy! Nic nas nie łączy.
-nie wiem czy mogę ci zaufać.
-Hmm. Pamiętasz jak mnie wtedy zostawiłaś i wyjechałaś. Ja du k*rwa czekałem. Cały czas. A teraz czuję że to się powtórzy.
-Już chyba to przerabialiśmy. Mówiłam dlaczego się nie pożegnałam.
-A ja dawno ci wybaczyłem tylko nie rozumiem dlaczego mnie ostatnio unikasz.
-Nie unikam cię. To ty wybierasz towarzystwo innych osób.
-Chole*a Julia czy ty nie rozumiesz. Tylko ty mi się podobasz - prychnąłem. Julia chciała coś powiedzieć ale wróciłem do swojego pokoju.
***
Następnego dnia gdy poszedłem na lekcje minąłem rozmawiającą Julię z Bianką. Co one kombinują? Podszedłem bliżej żeby podsłuchać ich rozmowy.
<Bianka? Julia? Co tam kombinujecie :> >
Od Bianki cd. Thomasa
piątek, 26 września 2014
-To...lubisz zwierzęta?-zapytałam.
-A co?-odpowiedział pytaniem
-Chodź-powiedziałam
Wyprowadziłam mój samochód.
-Gdzie jedziemy?-zaciekawił się Thomas.
-Zobaczysz-uśmiechnęłam się.
Pojechaliśmy do schroniska, mojego ulubionego.
-Po co...-chciał coś powiedzieć Tom ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Zobaczysz.-zaprowadziłam go do schroniska, a potem do klatki w której siedział pewien piesek.
-Pacz, śliczny, prawda?
-No jasne.
-Chciałabym go wziąć.
-To czemu...
-Bo jest chory.
-Nie widać po nim.
-Bo to taka choroba, nie jest zaraźliwa.
-Jak mi przykro.
-Będzie ci jeszcze bardziej gdy się dowiesz że go usypiają, zawszę przychodzę i go karmię ale nikt go nie chcę, a ta choroba jest bardzo trudna do wyleczenia, wiem że nikogo nie zarazi, ale tutaj ma spokój i ciszę, czego on potrzebuje bo inaczej umrze przez tą chorobę, ona polega na tym że gdy pies się denerwuje lub złapią go wielkie emocje staje się słaby i gdy go nie uspokoisz to zdechnie.
-A czy jak umiera to go boli?
-Podobno nie to się dzieję dość szybko.
-To więc jest prawie to samo co uśpienie, ale gdy go weźmiesz ma szanse na przeżycie, wyleczysz go i będzie jak zwykły piesek.
-Na prawdę jest możliwość...
-Oczywiście-zawołał Thomas.
Gdy to powiedział pewien pan podszedł do pieska i go zaczął wyciągać z klatki.
-Przepraszam, gdzie go pan bierze?-zapytałam.
-Do uśpienia.
-Nie, ja go zaadoptuje.
-Naprawdę ale on ma choro...
-Wiem.
Wypełniłam wszystko co musiałam i zabrałam pieska.
Byłam szczęśliwa i piesek chyba też.
Wtedy Thomas powiedział:
<<Thomas>>
-A co?-odpowiedział pytaniem
-Chodź-powiedziałam
Wyprowadziłam mój samochód.
-Gdzie jedziemy?-zaciekawił się Thomas.
-Zobaczysz-uśmiechnęłam się.
Pojechaliśmy do schroniska, mojego ulubionego.
-Po co...-chciał coś powiedzieć Tom ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Zobaczysz.-zaprowadziłam go do schroniska, a potem do klatki w której siedział pewien piesek.
-Pacz, śliczny, prawda?
-No jasne.
-Chciałabym go wziąć.
-To czemu...
-Bo jest chory.
-Nie widać po nim.
-Bo to taka choroba, nie jest zaraźliwa.
-Jak mi przykro.
-Będzie ci jeszcze bardziej gdy się dowiesz że go usypiają, zawszę przychodzę i go karmię ale nikt go nie chcę, a ta choroba jest bardzo trudna do wyleczenia, wiem że nikogo nie zarazi, ale tutaj ma spokój i ciszę, czego on potrzebuje bo inaczej umrze przez tą chorobę, ona polega na tym że gdy pies się denerwuje lub złapią go wielkie emocje staje się słaby i gdy go nie uspokoisz to zdechnie.
-A czy jak umiera to go boli?
-Podobno nie to się dzieję dość szybko.
-To więc jest prawie to samo co uśpienie, ale gdy go weźmiesz ma szanse na przeżycie, wyleczysz go i będzie jak zwykły piesek.
-Na prawdę jest możliwość...
-Oczywiście-zawołał Thomas.
Gdy to powiedział pewien pan podszedł do pieska i go zaczął wyciągać z klatki.
-Przepraszam, gdzie go pan bierze?-zapytałam.
-Do uśpienia.
-Nie, ja go zaadoptuje.
-Naprawdę ale on ma choro...
-Wiem.
Wypełniłam wszystko co musiałam i zabrałam pieska.
Byłam szczęśliwa i piesek chyba też.
Wtedy Thomas powiedział:
<<Thomas>>
Od Julii-CD Tomasa,Blanki
Chodziłam po pokoju w tą i z powrotem tak długo, aż na dywanie powstała ścieżka moich kroków. Od niedawna miałam pewne... problemy. Byłam wykończona psychicznie i nie chciałam do tego mieszać Thomasa. Nie rozumiem tego faceta. Najpierw mówi, że mnie kocha, a potem zarywa do innej dziewczyny. W końcu padłam na łóżko i przycisnęłam poduszkę do twarzy.
Muszę z nim pogadać. Dźwignęłam się na nogi i zdecydowanie wyszłam z mieszkania. Kiedy tak przemierzałam tereny Akademii, układałam sobie w głowie jak ja jemu powiem to całe cholerstwo które noszę na barkach. Nagle usłyszałam śmiechy, dobiegające z niedalekiej odległości. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i aż przystanęłam. Zobaczyłam Thobiasa i Blankę śmiejących się i rozmawiających żywiołowo. Dziewczyna co jakiś czas go szturchała, zaczepiała, widać było że z nim flirtuje. I tak jakoś coś mnie mocno zakuło w piersi. A jednak nikomu nie można w tym świecie ufać. W tym samym momencie chłopak odwrócił się i spojrzał prosto na mnie. Odwróciłam wzrok i pobiegłam w przeciwną stronę. Nie wiem co wtedy czułam. Byłam na granicy gniewu i smutku. W końcu usiadłam na jakimś kamieniu i po prostu siedziałam. Nie płakałam, nie krzyczałam, nie czułam po prostu nic.
<<Thobias? Blanka? Takie troche pogmatwane ale jest ;] jak coś przepraszam za błędy ale na telefonie pisałam. >>
Muszę z nim pogadać. Dźwignęłam się na nogi i zdecydowanie wyszłam z mieszkania. Kiedy tak przemierzałam tereny Akademii, układałam sobie w głowie jak ja jemu powiem to całe cholerstwo które noszę na barkach. Nagle usłyszałam śmiechy, dobiegające z niedalekiej odległości. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku i aż przystanęłam. Zobaczyłam Thobiasa i Blankę śmiejących się i rozmawiających żywiołowo. Dziewczyna co jakiś czas go szturchała, zaczepiała, widać było że z nim flirtuje. I tak jakoś coś mnie mocno zakuło w piersi. A jednak nikomu nie można w tym świecie ufać. W tym samym momencie chłopak odwrócił się i spojrzał prosto na mnie. Odwróciłam wzrok i pobiegłam w przeciwną stronę. Nie wiem co wtedy czułam. Byłam na granicy gniewu i smutku. W końcu usiadłam na jakimś kamieniu i po prostu siedziałam. Nie płakałam, nie krzyczałam, nie czułam po prostu nic.
<<Thobias? Blanka? Takie troche pogmatwane ale jest ;] jak coś przepraszam za błędy ale na telefonie pisałam. >>
Od Ryutaro-CD Sang blue
czwartek, 25 września 2014
Ocknąłem się.
- Długo się gapiliście na moją rozczochraną fryzurę? - zaśmiałem się na przywitanie, a inni w sumie odwzajemnili to z tego co wywnioskowałem.
- Dziękuje. - rzekłem, wychodząc z klasy. Wtem wspiąłem się na dach, i zacząłem bawić się mocą wiatru. Za mną wpadła Sang.
- Co robisz? - zapytała.
- Muszę napisać o oddziałowywaniu światła na wampira. Nudy. Ale już coś mam. A teraz uczę się o mojej mocy. Idzie mi co raz lepiej. Zaraz wpadł Dymitr.
- Słuchajcie... - zapytał zdyszany. Trochę dziwne, bo byłem na dachu nad salą gdzie przed chwilą leżałem.
<Sang, Dymitr? >
- Długo się gapiliście na moją rozczochraną fryzurę? - zaśmiałem się na przywitanie, a inni w sumie odwzajemnili to z tego co wywnioskowałem.
- Dziękuje. - rzekłem, wychodząc z klasy. Wtem wspiąłem się na dach, i zacząłem bawić się mocą wiatru. Za mną wpadła Sang.
- Co robisz? - zapytała.
- Muszę napisać o oddziałowywaniu światła na wampira. Nudy. Ale już coś mam. A teraz uczę się o mojej mocy. Idzie mi co raz lepiej. Zaraz wpadł Dymitr.
- Słuchajcie... - zapytał zdyszany. Trochę dziwne, bo byłem na dachu nad salą gdzie przed chwilą leżałem.
<Sang, Dymitr? >
Od Alice-CD Kuruke
To było piękne. Znałam tę melodię. To piosenka z "Władów pierścieni". Mieszkałam w małym domu ,nie mieliśmy tam komputera ,więc nigdy nie widziałam zbyt dokładnie jak ktoś gra. Mieliśmy tylko stary ,wysłużony telewizor mający podstawowe programy. Oczywiście czasem zdarzały się urywki scen z fortepianem ,ale tak na pawdę rzadko w jakimś filmie była cała piosenka. Kiedy puścili "Władców pierścieni". Jejku jaki to był hit.
Patrzyłam jak urzeczona na palce chłopaka ,które delikatnie dotykały klawiszy. Wydawać by się mogło ,że wszystko robi przypadkowo ,ale jednak każdy ruch palca powodował nowy dźwięk uzupełniający poprzedni. To było piękne.Ktoś zapewne powiedziałby ,że muzyka jest smutna.Jednak dla mnie była jedynie spokojna ,usiłująca opowiedzieć własną historię. Dźwięki fortepianu jeszcze przez długi czas krążyły mi w uszach.
W pewnym momencie Kurke przestał grać. To koniec całego utworu. Patrzył na mnie wyczekująco.
-To było WSPANIAŁE! - powiedziałam. Wiem jednak ,że było to niedopowiedzenie.
Kurke machnął tylko ręką.
-To nic takiego -powiedział
-Co?! Chcesz mi powiedzieć ,że TO nic takiego?!
-Są znacznie lepsi muzycy ode mnie ,to nie był trudny utwór. Patrzę na klawisze ,które tylko cicho proszą aby je dotknąć.
-Nigdy nie słyszałam lepszej melodii -szepnęłam
Kurke już otworzył buzię żeby coś powiedzieć.
-Wiesz ,że to prawda. -dodaję
Wtedy dopiero udaje mi się na chwilę zatrzymać jego protesty.
Kurke?
Patrzyłam jak urzeczona na palce chłopaka ,które delikatnie dotykały klawiszy. Wydawać by się mogło ,że wszystko robi przypadkowo ,ale jednak każdy ruch palca powodował nowy dźwięk uzupełniający poprzedni. To było piękne.Ktoś zapewne powiedziałby ,że muzyka jest smutna.Jednak dla mnie była jedynie spokojna ,usiłująca opowiedzieć własną historię. Dźwięki fortepianu jeszcze przez długi czas krążyły mi w uszach.
W pewnym momencie Kurke przestał grać. To koniec całego utworu. Patrzył na mnie wyczekująco.
-To było WSPANIAŁE! - powiedziałam. Wiem jednak ,że było to niedopowiedzenie.
Kurke machnął tylko ręką.
-To nic takiego -powiedział
-Co?! Chcesz mi powiedzieć ,że TO nic takiego?!
-Są znacznie lepsi muzycy ode mnie ,to nie był trudny utwór. Patrzę na klawisze ,które tylko cicho proszą aby je dotknąć.
-Nigdy nie słyszałam lepszej melodii -szepnęłam
Kurke już otworzył buzię żeby coś powiedzieć.
-Wiesz ,że to prawda. -dodaję
Wtedy dopiero udaje mi się na chwilę zatrzymać jego protesty.
Kurke?
Od Thomasa-CD Blanki, Julii
Wieczorem zapukałem do drzwi dziewczyny. Niestety nikt nie otwierał.
-Bianca...? - zawołałem
-Poczekaj, przebieram się. - krzyknęła
-Właśnie widzę - odkrzyknąłem i się usmiechnąłem mimo zamkniętych drzwi.- Bianka wiem że się rumienisz- dodałem i wybuchnąłem śmiechem.
Gdy dziewczyna otworzyła drzwi zmarszczyła brwi.
-Przecież nie mogłeś nic widzieć. - prychnęła.
-I nie widziałem. Nie jestem zboczeńcem - uśmiechnąłem się.
-No nie wiem onie przeważnie właśnie tak się uśmiechają - zaśmiała się.
-Chcesz mnie przetestować? Czy te spodnie są specjalnie tak nisko?
Spojrzała w dół i szybko podciągnęła spodnie.
Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Wyjąłem telefon z kieszeni i zobaczyłem SMS od Julii.
"Co ty wyrabiasz idioto?! Myślisz że nie wiem co robisz?"
Chole*a skoro to jej przeszkadza ze spędzam z innymi czas to czemu mnie olewa. Ciagle pisze że nie moze się spotkać albo ma dużo nauki. Nie ma już dla mnie czasu. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na Biankę.
-To gdzie idziemy? - spytała.
-Mamy dużo czasu. Na co masz ochotę?
Bianka? Julia?
-Bianca...? - zawołałem
-Poczekaj, przebieram się. - krzyknęła
-Właśnie widzę - odkrzyknąłem i się usmiechnąłem mimo zamkniętych drzwi.- Bianka wiem że się rumienisz- dodałem i wybuchnąłem śmiechem.
Gdy dziewczyna otworzyła drzwi zmarszczyła brwi.
-Przecież nie mogłeś nic widzieć. - prychnęła.
-I nie widziałem. Nie jestem zboczeńcem - uśmiechnąłem się.
-No nie wiem onie przeważnie właśnie tak się uśmiechają - zaśmiała się.
-Chcesz mnie przetestować? Czy te spodnie są specjalnie tak nisko?
Spojrzała w dół i szybko podciągnęła spodnie.
Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Wyjąłem telefon z kieszeni i zobaczyłem SMS od Julii.
"Co ty wyrabiasz idioto?! Myślisz że nie wiem co robisz?"
Chole*a skoro to jej przeszkadza ze spędzam z innymi czas to czemu mnie olewa. Ciagle pisze że nie moze się spotkać albo ma dużo nauki. Nie ma już dla mnie czasu. Schowałem telefon do kieszeni i spojrzałem na Biankę.
-To gdzie idziemy? - spytała.
-Mamy dużo czasu. Na co masz ochotę?
Bianka? Julia?
Od Savanny-CD Chena
Chen w kilka sekund znalazł się przy człowieku. Dziwiłam się że odszedł tak daleko od szlaku. Nie powinno go tu być. Błagałam w myślach by tylko się nie skaleczył. Jak na własne życzenie poczułam zapach krwi. Kuźwa. Szybko znalazłam się między Chenem a człowiekiem. Ledwo się powstrzymywałam ale musiałam mu pomóc. Przecież to niewinny człowiek.
>0 -Chen - spójrz na mnie powiedziałam patrząc na niego.
Podniósł wzrok. Przez chwilę patrzyłam jedynie w jego oczy. Wiedziałam co czuje.
-Nie możemy mu tego zrobić - powiedziałam
-To jest silniejsze odemnie - powiedział cicho. Wiedziałam że walczy z pragnieniem.
-Nie jesteś mordwrcą. Nie znam cię ale wiem ze nie jesteś taki. - podeszłam bliżej i dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. - Wierzę że ci się uda Chen.
<Chen? c: Nie krzywdź tego gościa xD >
>0 -Chen - spójrz na mnie powiedziałam patrząc na niego.
Podniósł wzrok. Przez chwilę patrzyłam jedynie w jego oczy. Wiedziałam co czuje.
-Nie możemy mu tego zrobić - powiedziałam
-To jest silniejsze odemnie - powiedział cicho. Wiedziałam że walczy z pragnieniem.
-Nie jesteś mordwrcą. Nie znam cię ale wiem ze nie jesteś taki. - podeszłam bliżej i dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. - Wierzę że ci się uda Chen.
<Chen? c: Nie krzywdź tego gościa xD >
Od Chena-CD Savanny
środa, 24 września 2014
Zlustrowałem dziewczynę swoim dość przenikliwym spojrzeniem. Pierwszy raz w życiu widziałem takie włosy. Była piękna, ale wyglądała jak... Ona.
- Przyszedłem biegać - Odparłem badawczo po pewnej chwili. Staliśmy przez jakiś czas w milczeniu.
- Nie umiesz zobaczyć moich myśli? Mogę się czuć wyjątkowo? - Dodałem z lekkim grymasem. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się znacząco. W pewnej chwili zobaczyłem na dolę człowieka. Tak, to zdecydowanie był człowiek. Moje oczy pociemniały, a głód co raz bardziej doskwierał.
- Chen wszystko w porządku? - Zapytała Sav.. Spojrzałem szybko w jej oczy mówiąc cicho "nie".
- Nie mogę... - odparłem cicho i zbiegłem na dół. Byłem głodny, ale nie chciałem krzywdzić niewinnego człowieka.
<Sav, co zrobimy z tą bezbronną osóbką : p?)
- Przyszedłem biegać - Odparłem badawczo po pewnej chwili. Staliśmy przez jakiś czas w milczeniu.
- Nie umiesz zobaczyć moich myśli? Mogę się czuć wyjątkowo? - Dodałem z lekkim grymasem. Dziewczyna tylko uśmiechnęła się znacząco. W pewnej chwili zobaczyłem na dolę człowieka. Tak, to zdecydowanie był człowiek. Moje oczy pociemniały, a głód co raz bardziej doskwierał.
- Chen wszystko w porządku? - Zapytała Sav.. Spojrzałem szybko w jej oczy mówiąc cicho "nie".
- Nie mogę... - odparłem cicho i zbiegłem na dół. Byłem głodny, ale nie chciałem krzywdzić niewinnego człowieka.
<Sav, co zrobimy z tą bezbronną osóbką : p?)
Od Savanny-CD Chena
Jak zwykle postanowiłam wybrać się na małą przebierzkę. To zawsze poprawiało mi nastój. Wyruszyłam w stronę jednego z moich ulubionych miejsc. Był to punkt, w którym droga kończyła się przepaścią. Gdy stanąłeś nad nią czułeś jakby wszystkie problemy znikały a ty pozostałeś wolny. Niestety tym razem był tam ktoś jeszcze. Stał tyłem więc nie widziałam jego twarzy. Chwile potem się odwrócił. Był dosyć wysoki ale nie to przykuło moją uwagę. Były to niebieskie oczy, w kolorze nieba. Chyba planował wrócić do akademii. Stanęłam przed nim ze skrzyżowanymi rękami. Podszedł bliżej.
-Część jestem... -zaczął
-Wiem kim jesteś - uśmiechnęłam się mało zauważalnie.
-Niedawno odkryłam swoją specjalną umiejętność i lubie ją testować.
-Niech zgadnę, czytasz w myślach.
-Można tak powiedzieć ale to nie zawsze działa. Nie widzę twoich myśli i trochę mnie to denerwuje.
-To skąd wiesz...
-Byłam niedawno u dyrektorki. Widziałam jak pisze imię Chen. Zgadłuje że to ty.
-No dobra ty znasz moje imię. Teraz moja kolej. Jak masz na imię?
-Sav- uśmiechnęłam się - A ty panie Chen co tu robisz? Mało osób wie o tym miejscu.
<Chen? c:>
-Część jestem... -zaczął
-Wiem kim jesteś - uśmiechnęłam się mało zauważalnie.
-Niedawno odkryłam swoją specjalną umiejętność i lubie ją testować.
-Niech zgadnę, czytasz w myślach.
-Można tak powiedzieć ale to nie zawsze działa. Nie widzę twoich myśli i trochę mnie to denerwuje.
-To skąd wiesz...
-Byłam niedawno u dyrektorki. Widziałam jak pisze imię Chen. Zgadłuje że to ty.
-No dobra ty znasz moje imię. Teraz moja kolej. Jak masz na imię?
-Sav- uśmiechnęłam się - A ty panie Chen co tu robisz? Mało osób wie o tym miejscu.
<Chen? c:>
Od Dymitra-CD Sary
Dziewczyna była zaskoczona. Patrzyła na mnie a ja surowym wzrokiem,zmierzyłem ją od góry do dołu.
-Co się dzieje ?
-Masz farta że jesteś wilkołakiem to się wyliżesz, ale dla nich nie ..
Spojrzała zaskoczona ..
-Trafiłaś do ludzi ..
Patrzyła na mnie zdziwiona
-Serio ?
-Tak .. -warknąłem
-O Nie ..
-Jeśli zrobią badania DNA wszytko wyjdzie na jaw ..
-Po co badania DNA ?
Nw wystarczy badanie komórek i krwi .. już tam marudzili zniszczyłem im próbki twoje bo wszytko wyjdzie na jaw .. dziś Cie zabieram z tond .. -powiedziałem
-Ile ja tu jestem
-Cztery godziny ..
Przez resztę dnia utrudniałem lekarzom .. tak by nic nie robili z Sara
nawet ukąsiłem pajetkę która z bólu umierała i oni ja ratowali ...
wieczorem wziąłem wszytko przygotowałem .. pożyczyłem auto i zabrałem Sara ze szpitala nielegalnie po czym wróciliśmy do Szkoły
tam trafiła w ręce czarodziei .. wszytko było pod kontrolą ..
<Sara>
-Co się dzieje ?
-Masz farta że jesteś wilkołakiem to się wyliżesz, ale dla nich nie ..
Spojrzała zaskoczona ..
-Trafiłaś do ludzi ..
Patrzyła na mnie zdziwiona
-Serio ?
-Tak .. -warknąłem
-O Nie ..
-Jeśli zrobią badania DNA wszytko wyjdzie na jaw ..
-Po co badania DNA ?
Nw wystarczy badanie komórek i krwi .. już tam marudzili zniszczyłem im próbki twoje bo wszytko wyjdzie na jaw .. dziś Cie zabieram z tond .. -powiedziałem
-Ile ja tu jestem
-Cztery godziny ..
Przez resztę dnia utrudniałem lekarzom .. tak by nic nie robili z Sara
nawet ukąsiłem pajetkę która z bólu umierała i oni ja ratowali ...
wieczorem wziąłem wszytko przygotowałem .. pożyczyłem auto i zabrałem Sara ze szpitala nielegalnie po czym wróciliśmy do Szkoły
tam trafiła w ręce czarodziei .. wszytko było pod kontrolą ..
<Sara>
Od Chena
Wszedłem do mojego pokoju - jest zdecydowanie za jasny. Rozpakowałem rzeczy. Byłem głodny, strasznie głodny. Nie umiem zapanować nad rządzą krwi, jest to dla mnie rzecz niesłychanie ciężka. Poszedłem do pobliskiego lasu, nie chcę żywić się krwią ludzi, gdy już zacznę, nie będę umiał przestać. Poszedłem biegać, tylko tak mogę pozbyć się niepotrzebnych myśli. Biegłem przed, nie rozumiem dlaczego dołączyłem do tej akademii, nie chcę być taki jak oni, chcę być normalny, chce znowu poczuć bicie mojego serca, mieć ciepłą skórę.
Dobiegłem do skalistego zakończenia drogi. Czułem się wspaniale, jakby wszystkie moje dotychczasowe problemy zniknęły, chociaż na moment. Odwróciłem się z chęcią powrotu, jednak naprzeciwko mnie stała dziewczyna, z dość niezwykłymi włosami.
<Savanna?>
Dobiegłem do skalistego zakończenia drogi. Czułem się wspaniale, jakby wszystkie moje dotychczasowe problemy zniknęły, chociaż na moment. Odwróciłem się z chęcią powrotu, jednak naprzeciwko mnie stała dziewczyna, z dość niezwykłymi włosami.
<Savanna?>
Od Sang blue-CD Dymitra
Brakowało nam czasu. Ryutaro czuł się coraz gorzej, w końcu stracił przytomność.
Do sali właśnie wkroczył swobodnym krokiem Dymitr. Zmienił jednak swoją postawę, gdy zobaczył co się dzieje.
-Co się stało?-zapytał. Chciał ukryć swoje przerażenie, lecz nie do końca się mu udało.
-Stracił przytomność-powiedziała nauczycielka-Nic nie pomaga.-dodała ze łzami w oczach.
-Musi być jakiś sposób!-krzyknęłam, by obrócić mój strach w gniew.
-Nic nie jest w stanie tego zatrzymać-próbowała uspokoić nas kobieta-Za chwilę ma zjawić się Brouce Zimmer.
-A co on pomoże?-zapytał ze zdenerwowaniem Dymitr.
-Jest nauczycielem nadprzyrodzonych mocy. Posiada również dar leczenia.
Ryutaro poruszył się na ziemi i znowu krzyknął. Nie był sobą. Nie przypominał siebie. W tej chwili drzwi pomieszczenia się otworzyły i wszedł do niej nauczyciel.
-Co się stało?-zapytał. Zauważył chłopaka leżącego na ziemi. Podbiegł do niego i chwycił go za nadgarstek. W tym samym czasie zrozpaczona nauczycielka próbowała wyjaśnić jak do tego doszło. Wraz z Dymitrem patrzyliśmy na całe zdarzenie.
Dar nauczyciela musiał być naprawdę wyszkolony, zadziałał bowiem natychmiast. Ryutaro ocknął się i wstał z pomocą Dymitra.
Ryutaro?Dymitr?
Do sali właśnie wkroczył swobodnym krokiem Dymitr. Zmienił jednak swoją postawę, gdy zobaczył co się dzieje.
-Co się stało?-zapytał. Chciał ukryć swoje przerażenie, lecz nie do końca się mu udało.
-Stracił przytomność-powiedziała nauczycielka-Nic nie pomaga.-dodała ze łzami w oczach.
-Musi być jakiś sposób!-krzyknęłam, by obrócić mój strach w gniew.
-Nic nie jest w stanie tego zatrzymać-próbowała uspokoić nas kobieta-Za chwilę ma zjawić się Brouce Zimmer.
-A co on pomoże?-zapytał ze zdenerwowaniem Dymitr.
-Jest nauczycielem nadprzyrodzonych mocy. Posiada również dar leczenia.
Ryutaro poruszył się na ziemi i znowu krzyknął. Nie był sobą. Nie przypominał siebie. W tej chwili drzwi pomieszczenia się otworzyły i wszedł do niej nauczyciel.
-Co się stało?-zapytał. Zauważył chłopaka leżącego na ziemi. Podbiegł do niego i chwycił go za nadgarstek. W tym samym czasie zrozpaczona nauczycielka próbowała wyjaśnić jak do tego doszło. Wraz z Dymitrem patrzyliśmy na całe zdarzenie.
Dar nauczyciela musiał być naprawdę wyszkolony, zadziałał bowiem natychmiast. Ryutaro ocknął się i wstał z pomocą Dymitra.
Ryutaro?Dymitr?
Od Marco-CD Sary
Dziewczyna stanęła i spojrzała na mnie.
- Po co za mną biegniesz ? - zapytała się
- A jest tu jakiś znak że nie wolno - uśmiechnąłem się
- No niee...
- Więc, sama widzisz
Razem zmieniliśmy się w ludzi i razem poszliśmy w stronę...
- Chodzisz do tej szkoły ? - zapytała pokazując wzrokiem duży budynek który wyłaniał się za drzew
- Tak, a ty ?
- Też, od kiedy ?
- Od nie dawna, a ty ? - uśmiechnąłem się
< Sara ? >
- Po co za mną biegniesz ? - zapytała się
- A jest tu jakiś znak że nie wolno - uśmiechnąłem się
- No niee...
- Więc, sama widzisz
Razem zmieniliśmy się w ludzi i razem poszliśmy w stronę...
- Chodzisz do tej szkoły ? - zapytała pokazując wzrokiem duży budynek który wyłaniał się za drzew
- Tak, a ty ?
- Też, od kiedy ?
- Od nie dawna, a ty ? - uśmiechnąłem się
< Sara ? >
Od Bianka do Thomas
Pewnego ranka wyszłam na poranny spacer wzięłam ze sobą Daisy, Gdy wychodziłam przez przypadek popchnęłam jakiegoś chłopaka, albo to on mnie popchnął, nie ważne.
-Przepraszam/przeprasza-powiedzieliśmy równocześnie, zarumieniłam się, zobaczyłam to w jego błękitnych oczach.
-To moja wina-zawołałam.
-Nie moja-upierał się.
Jeszcze trochę się kłóciliśmy, aż przyznaliśmy że to nasza wspólna wina.
-Jestem Thomas-powiedział.
-A ja Bianka-przedstawiłam się.-a to mój piesek Daisy.
-Bardzo ładna psina, chyba nie dawno dołączyłaś, pierwszy raz cię tu widzę.
-Parę dni temu, dopiero dzisiaj postanowiłam wyjść.
-A znasz okolice.
-Nie za bardzo...
-To może cię oprowadzę.
-Hmm... a wiesz co chętnie się z tobą przejdę.
-Jakiej jesteś rasy?-zapytał
-Wampir-niestety nie usłyszał bo w tym czasie rozległ się jakiś krzyk-a ty?
-Ja wilkołak-niestety też nie dosłyszałam bo wrzask się powtórzył.
-Co to te krzyki?
-To takie dziwne stwory, kiedyś ci je pokarzę.
-Aha.
Wróciliśmy do szkoły, było bardzo późno.
-Ja już będę szła do pokoju, ale może się jutro spotkamy, po lekcjach, ile masz?
-Wiesz co przyjdę po ciebie o 17 bo mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
-Spoko, narka.
-Siema-powiedział.
Zakończyliśmy rozmowę, ja zrobiłam co miałam zrobi i poszłam spać, Daisy ułożyła się w moich nogach i szybko zasnęła.
---------
Wstałam rano umyłam zęby, ubrałam się itd.
Wypełniłam miski Daisy.
Zaraz miały się odbyć lekcje, więc wyszłam z pokoju i zmierzyłam do szkoły, Thomasa nie było, pomyślałam że nie jest wampirem, ale nie byłam pewno.
Lekcje minęły szybko, nauczyłam się parę rzeczy, pani na pierwszej lekcji mnie przedstawiła.
---------
Zaraz miała na stać 17, czekałam na Thomasa, było za pięć.
Równo o 17.00 ktoś zapukał do mych drzwi, już wiedziałam kto...
<<Thomas>>
-Przepraszam/przeprasza-powiedzieliśmy równocześnie, zarumieniłam się, zobaczyłam to w jego błękitnych oczach.
-To moja wina-zawołałam.
-Nie moja-upierał się.
Jeszcze trochę się kłóciliśmy, aż przyznaliśmy że to nasza wspólna wina.
-Jestem Thomas-powiedział.
-A ja Bianka-przedstawiłam się.-a to mój piesek Daisy.
-Bardzo ładna psina, chyba nie dawno dołączyłaś, pierwszy raz cię tu widzę.
-Parę dni temu, dopiero dzisiaj postanowiłam wyjść.
-A znasz okolice.
-Nie za bardzo...
-To może cię oprowadzę.
-Hmm... a wiesz co chętnie się z tobą przejdę.
-Jakiej jesteś rasy?-zapytał
-Wampir-niestety nie usłyszał bo w tym czasie rozległ się jakiś krzyk-a ty?
-Ja wilkołak-niestety też nie dosłyszałam bo wrzask się powtórzył.
-Co to te krzyki?
-To takie dziwne stwory, kiedyś ci je pokarzę.
-Aha.
Wróciliśmy do szkoły, było bardzo późno.
-Ja już będę szła do pokoju, ale może się jutro spotkamy, po lekcjach, ile masz?
-Wiesz co przyjdę po ciebie o 17 bo mam jeszcze parę spraw do załatwienia.
-Spoko, narka.
-Siema-powiedział.
Zakończyliśmy rozmowę, ja zrobiłam co miałam zrobi i poszłam spać, Daisy ułożyła się w moich nogach i szybko zasnęła.
---------
Wstałam rano umyłam zęby, ubrałam się itd.
Wypełniłam miski Daisy.
Zaraz miały się odbyć lekcje, więc wyszłam z pokoju i zmierzyłam do szkoły, Thomasa nie było, pomyślałam że nie jest wampirem, ale nie byłam pewno.
Lekcje minęły szybko, nauczyłam się parę rzeczy, pani na pierwszej lekcji mnie przedstawiła.
---------
Zaraz miała na stać 17, czekałam na Thomasa, było za pięć.
Równo o 17.00 ktoś zapukał do mych drzwi, już wiedziałam kto...
<<Thomas>>
Od Sary - CD Marco
wtorek, 23 września 2014
Przemieniłam się w człowieka.
- A ja Sara.-Powiedziałam i spojrzałam na sarnę.- Jak chcesz to ją sobie weź, ja nie jestem głodna.
- To po co ją upolowałaś?-Zapytał.
- Chciałam sprawdzić czy się wkur*isz czy nie.-Powiedziałam i przemieniłam się ponownie w wilka i rzuciłam się biegiem w stronę lasu. Biegłam przez jakiś czas, aż zauważyłam, że Marco za mną biegnie.
Marco
- A ja Sara.-Powiedziałam i spojrzałam na sarnę.- Jak chcesz to ją sobie weź, ja nie jestem głodna.
- To po co ją upolowałaś?-Zapytał.
- Chciałam sprawdzić czy się wkur*isz czy nie.-Powiedziałam i przemieniłam się ponownie w wilka i rzuciłam się biegiem w stronę lasu. Biegłam przez jakiś czas, aż zauważyłam, że Marco za mną biegnie.
Marco
Od Marco-CD Sary
- Nie... I nie chodziło mi o to by ci zaimponować, lecz by upolować sobie coś. - uśmiechnąłem się
Naprawdę miałem na myśli sarnę na łące, a nie ją. Ruszyłem na sarnę, dziewczyna za mną. Wyprzedziłam mnie i rzuciła się na sarnę. Ja stanąłem obok, a dziewczyna zabiła zwierze.
- To była moja sarna... - foch z przytupem heh
- Byłam pierwsza - uśmiechnęła się ironicznie
- Jestem Marco - powiedziałem zmieniając się z powrotem
<Sara? >
Naprawdę miałem na myśli sarnę na łące, a nie ją. Ruszyłem na sarnę, dziewczyna za mną. Wyprzedziłam mnie i rzuciła się na sarnę. Ja stanąłem obok, a dziewczyna zabiła zwierze.
- To była moja sarna... - foch z przytupem heh
- Byłam pierwsza - uśmiechnęła się ironicznie
- Jestem Marco - powiedziałem zmieniając się z powrotem
<Sara? >
Od Hatsune Miku
Nastał ranek. Z wielkim uśmiechem na twarzy wstała, i szykując się na przywitanie dnia śpiewałam. Gdy już zjadłam, wyszłam na plac, i śpiewałąm jedną z moich ulubionych piosenek.
Czyniąc swoje zadanie, tańczyłam. Na początku widziałam śmiech uczniów, jednak potem, gdy się przysłuchali widywałam tylko uśmiechy oddawające podziw. Krążąc tak dalej, tym razem przybijając wszystkim po kolei piątki skończyłam piosenkę, kłoniąc się, nie przyjmując oklasków, a uśmiechy. Następnie przeszłam się po lesie budząc ptaki, i witając się z nimi kłaniając głowę w dół. Znowu zaczęłam tańczyć, jednak tak bardziej na sportowo, gdyż dodałam elementy jak wspinanie się po drzewach, krążenie wokół nich... Wydaje mi się, że nawet fajnie wyglądało, co wywnioskowałem z osoby schowanej za drzewem, śmiejącej się.
- Cześć, chłopaku! - powiedziałam uradowana przerywając piosenkę i taniec.
Osoba jedynie przestała się uśmiechać.
<Jakiś chłopak? >
Atsuko Kyoko Hitomi-nowa szamanka!
Imię: Atsuko Kyoko, zwykle przedstawia się jako Kyoko.
Przezwisko: Hatsune Miku.
Nazwisko: Hitomi
Płeć: kobieta.
Rasa: Szamanka.
Rok: I.
Mieszkanie: Mieszkanie numer 2, pokój 3.
Urodziny: 31 sierpnia
Charakter: Bardzo otwarta, pełna energii szesnastolatka. Uwielbia śpiewać, i robi to codziennie, jednak dla większości sprawia tym przyjemność. Uważa, że jej sensem życia jest śpiew, od kiedy poznała swojego ducha stróża. Hatsune (gdyż tak każe się nazywać) jest bardzo pogodna, i bystra. Szuka szczęścia na świecie, pokazuje innym swój zwariowany sposób życia,
Aparycja: Hatsune Miku ma niebieskie, włosy, i tego samego koloru oczu. Co do tych pierwszych, zapuszcza je na dłuższe, do kolan, a na razie ma takie do ramion, i często je bierze w dwa kucyki na boki, lecz czasami ma rozpuszczone. Ma ona 1.70, choć chciałaby 1.58 - tyle, co jej duch. -
Historia: Urodziła się w Japonii, i była zwykłą dziewczynką o kasztanowych włosach. Jednak w wieku 10 lat poznała Hatsune Miku, ducha. Na początku się go bała, jednak potem zachwyciła jej głosem. Wtedy poprosiła rodziców o pomalowanie włosów na niebiesko, a oni się zgodzili, w końcu w Japoni to normalne. Następnie zaczęła ubierać się jak jej "przyjaciółka", aż w końcu nauczyła się śpiewać. Na 16 urodziny Hatsune Miku stała się duchem stróżem Atsuko, która zaczęła prosić nazywać się Hatsune Miku, i tak też się przedstawia.Wtedy jednak dziewczyna zrozumiała, że skoro widzi duchy, jest szamanką. I tak poprosiła rodziców o wysłanie do tej szkoły, a oni się zgodzili, ku wielkiemu zaskoczeniu dziewczyny. Teraz zaś, jest ona tutaj, i pokazuje innym swój sposób życia. Śpiew na codzień, medytacja na noc, i wegetarianizm. Tak, to jest jej dzień w skrócie.
Zainteresowania: Japonia, swój kraj urodzenia, muzyka, taniec.
Opiekun: uja2000
Upomnienia/Pochwały: -
Duch stróż:Hatsune Miku-duch człowieka
Sterujący: Matchew65
Od Kuruke - Alice
- Czemu nie? Po nocy szkoła też wygląda fajnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wyszliśmy z jej pokoju, a ona zamknęła za sobą drzwi.
Kończyłem już z oprowadzaniem jej po szkole. Praktycznie cały czas rozmawialiśmy o błahych sprawach.
Otworzyłem drzwi do jednego z ostatnich pokoi. Sam byłem tu po raz pierwszy i gdy zobaczyłem jego wnętrze zamilkłem.
Pod ogromnymi oknami ukrytymi za ciężkimi kotarami stał jakby wielki stół przykryty czarnym materiałem.
- Co to za pokój? - spytała Alice wchodząc głębiej. Również się wślizgnąłem i zamknąłem cicho drzwi.
- Muszę się przyznać, że jestem tu po raz pierwszy - powiedziałem bardzo cicho jakby nie chcąc zakłócić ciszy panującej w tym wielkim pokoju.
Podszedłem do stołu. W półmroku nie mogłem dostrzec jego wyraźnych kształtów, a z daleka wyglądał jak wielki i ciężki stół. Teraz widziałem jego kontury. Był to fortepian! Zrzuciłem materiał i otworzyłem klapę. Ukazały się białe i czarne klawisze.
- Umiesz grać? - zgadnęła Alice.
- Trochę - odparłem i spojrzałem w oczy dziewczyny.
- Zagraj.
Zaśmiałem się myśląc, że żartuje, jednak po chwili zorientowałem się, że mówi na serio. Tak jak wielu „artystów” nie lubiłem chwalić się moimi umiejętnościami czy talentami. Jednak zgodziłem się.
Powoli usiadłem na stołku i położyłem ręce na klawiaturze. Zacząłem grać.
Grałem piosenkę z Władców Pierścieni, których bardzo lubiłem. Była to piosenka, którą Pippin śpiewał w białych komnatach Minastirith.
<Alice? XD>
Od Yumi
Dalej nie mogłam się pogodzić z odejściem Nikolaja. Przechadzając po terenie szkoły zauważyłam Rose z jakimiś pierwszoroczniakami. Nie chciałam z nikim rozmawiać, więc skierowałam się na teren lasu na niewielką polanę. Usiadłam pod najbliższym drzewem. Zaczęłam płakać ze smutku. Usłyszałam czyjeś kroki. Musiał to być jakiś chłopak zapewne wampir. Podobnie poruszał się Nikon. Podniosłam głowę i ujrzałam postać idącą w moją stronę.
Jakiś wampir dokończy?
Jakiś wampir dokończy?
Od Alice - CD Kuruke
Moje myśli znów popędziły...Każda w inną stronę. Obrażać się? Nie to
było b w stylu jakiś wampirzych paniulek... W efekcie wzdycham tylko.
-Dzięki ,że przyszedłeś...Już myślałam ,że... Ech nie ważne ,fajnie ,że jednak nie masz nic do mnie ,each uisce. -mówię lekko zmieszana.
On tylko uśmiecha się ,jakby pogrążył się we własnych myślach.
Nagle nachodzi mnie straszna myśl...A jeśli dyrektorka się dowie?! Miałam przecież zwiedzać szkołę ,a nie szaleć na krwiożerczym koniu.
-Oprowadzisz mnie po szkole? -pytam i uśmiecham się przepraszająco.
Kurke unosi jedną brew.No tak jest już dość późno...Nie zdziwiłabym się gdyby powiedział ,że jest zmęczony i nie ma czasu ,chociaż gdzieś w głębi duszy wiem ,że mi pomoże. Znam go krótko ,ale to chyba jedyna osoba w całej tej szkole ,która nie uważa mnie za nową uczennice ,którą należy ignorować lub ewentualnie uśmiechać się uprzejmie.
Kurke (sorrkie ,że tak długo...)
-Dzięki ,że przyszedłeś...Już myślałam ,że... Ech nie ważne ,fajnie ,że jednak nie masz nic do mnie ,each uisce. -mówię lekko zmieszana.
On tylko uśmiecha się ,jakby pogrążył się we własnych myślach.
Nagle nachodzi mnie straszna myśl...A jeśli dyrektorka się dowie?! Miałam przecież zwiedzać szkołę ,a nie szaleć na krwiożerczym koniu.
-Oprowadzisz mnie po szkole? -pytam i uśmiecham się przepraszająco.
Kurke unosi jedną brew.No tak jest już dość późno...Nie zdziwiłabym się gdyby powiedział ,że jest zmęczony i nie ma czasu ,chociaż gdzieś w głębi duszy wiem ,że mi pomoże. Znam go krótko ,ale to chyba jedyna osoba w całej tej szkole ,która nie uważa mnie za nową uczennice ,którą należy ignorować lub ewentualnie uśmiechać się uprzejmie.
Kurke (sorrkie ,że tak długo...)
Chen Peresnott-nowy wampir
Imię: Chen
Przezwisko: -
Nazwisko: Presnott
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Wampir
Rok: I
Mieszkanie: Mieszkanie 4, pokój nr 4
Urodziny: 30 września
Charakter: Chen ma bardzo skomplikowaną osobowość. Jest zamknięty w sobie, wszystkie emocje, które mu przeszkadzają przekierowuje do "wewnątrz". Jest bardzo małomówny, odpowiada pół - słówkami. Nie lubi nawiązywać nowych znajomości, jest po prostu typem samotnika. Nie lubi mówi o swoich uczuciach, nigdy się nie zwierza, uznaje to za oznakę słabości. Jest bardzo pewny siebie, jednak gdzieś w środku kryje się jego wrażliwa strona. Kiedy pozna się go bliżej, co nie będzie łatwe, można poznać jego wręcz niezwykłe poczucie humoru. Nie jest wredny, jednak potrafi być szorstki i chamski. Nie lubi kiedy ktoś zachodzi mu za skórę. Nie bawi się w związki, dla niego "prawdziwa miłość" to jedynie przelotne uczucie. Jest bardzo odważny, właściwie nie boi się niczego, oprócz lęków, które skrywa głęboko w sobie. Nie ma samokontroli, bardzo łatwo daje się ponieść emocją. Nienawidzi nieszlachetnego zachowania. Jest szarmancki wobec kobiet. Nie darzy siebie ani gramem szacunku. Jest bardzo bezpośredni, wszystko, co ma do powiedzenia mówi za pierwszym razem. Przy pierwszym kontakcie odpycha od siebie osoby, gdyż boi się ponownego zranienia. Gdzieś "tam" głęboko kryje się w nim garstka romantyzmu i uśmiechu, jednak te cechy nie zostały jeszcze "odkryte".
Historia: ?
Aparycja: Chen jest wysokim, dobrze zbudowanym wampirem. Nie jest "przerośnięty" wzdłuż i wszerz, jednak bardzo dba o swoje ciało. Jego skóra jest niezwykle blada. Jego mahoniowo - czekoladowe włosy zawsze są ułożone w "artystycznym nieładzie". Oczy są niebieskie - niczym niebo, błyszczące. Zazwyczaj ubiera się komfortowo, po swojemu.
Zainteresowania: Uwielbia biegać, jest to jego pasja. Jak każdego chłopaka fascynują go motory oraz samochody. Jego ucieczką od rzeczywistości jest rysowanie, a dokładniej szkicowanie miejsc, bądź postaci, które go zafascynowały.
Głos:Coldplay - The Scientist
Zwierzątko: -
Opiekun: uja2000
Upomnienia/Pochwały: -
Sterujący: bojka98
Od Sary-CD Marco
poniedziałek, 22 września 2014
Postanowiłam sobie zrobić sobie trening. Wyszłam z terenu akademii i ruszyłam biegiem po lesie. Dobiegłam wreszcie do polany na której zawsze robiłam sobie przerwy. Podeszłam do miejsca pod drzewem, gdzie zawszę przesiaduję, ale tym razem było zajęte. Stanęłam nad chłopakiem zasłaniając mu słońce.
- Sara jestem, a ty?-Zapytałam.
- A co Cie to obchodzi?
- A nic, chciałam być miła, ale widać, że mi to nie wychodzi.-Powiedziałam i obeszłam z drzewo z drugiej strony i zaczęłam się na nie wdrapywać. Usiadłam na gałęzi i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Zauważyłam, że na dole nie ma już chłopaka, tylko wokół drzewa krąży wilk. Zeskoczyłam z drzewa i stanęłam przed wilkiem.
- I to ma na mnie zrobić wrażenie?-Zapytałam i sama zmieniłam się w wilka.
Marco
- Sara jestem, a ty?-Zapytałam.
- A co Cie to obchodzi?
- A nic, chciałam być miła, ale widać, że mi to nie wychodzi.-Powiedziałam i obeszłam z drzewo z drugiej strony i zaczęłam się na nie wdrapywać. Usiadłam na gałęzi i wsłuchiwałam się w śpiew ptaków. Zauważyłam, że na dole nie ma już chłopaka, tylko wokół drzewa krąży wilk. Zeskoczyłam z drzewa i stanęłam przed wilkiem.
- I to ma na mnie zrobić wrażenie?-Zapytałam i sama zmieniłam się w wilka.
Marco
Od Sary-CD Dymitra
- Też mnie nie znasz na tyle-Powiedziałam, obróciłam się na pięcie i odeszłam. Zeszłam do garażu, założyłam kombinezon i wsiadłam na motor. Wyprowadziłam do z garażu i wsiadłam. Ruszyłam autostradą, wyciągnęłam pełną moc motoru. Zaczęłam sobie przypominać tą pechową noc. Łzy zaczęły zasłaniać mi oczy, kiedy naglę z lasu, przy autostradzie wyszło na ulicę stado dzików. Zaczęłam hamować, ale byłam zbyt rozpędzona, najechałam na jakiś kamień. Motor się zachwiał, a potem położył, a ja poleciałam na ulicę. Świat się zamazał, a potem światło zgasło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą drewniany sufit. Chciałam się podnieś, ale czyjaś dłoń oparła mnie o łóżko. Obróciłam głowę w stronę tej postaci, którą okazał się Dymitr.
- Co się stało?-Zapytałam.
- Wymieniliśmy parę zdań, potem ty pojechałaś na motorze, ja pobiegłem za tobą, a potem miałaś wypadek.
- Pewnie było dużo krwi.-Powiedziałam zgryźliwie, kiedy sobie przypomniałam co się stało.
- Nie nawet nie było ani kropli.
Dymitr
- Co się stało?-Zapytałam.
- Wymieniliśmy parę zdań, potem ty pojechałaś na motorze, ja pobiegłem za tobą, a potem miałaś wypadek.
- Pewnie było dużo krwi.-Powiedziałam zgryźliwie, kiedy sobie przypomniałam co się stało.
- Nie nawet nie było ani kropli.
Dymitr
Od Rosallie-CD Davida
Jak chłopak nalegał to weszłam. Oczom ukazał się pokój dla muzyka.
-Lubisz spiewać albo grać na jakimś instrumencie?
-Nie-odpowiada chłopak z uśmiechem. -A ty?
-Lubię.
-Śpiewać czy grać?-pyta.
-I to i to-mówię.
-A zagrałabyś coś?-prosi mnie czarodziej.
-Może kiedy indziej..A ty co lubisz robić? -pytam.
-Rysować.
-Pokażesz mi parę prac?-pytam.
David?
-Lubisz spiewać albo grać na jakimś instrumencie?
-Nie-odpowiada chłopak z uśmiechem. -A ty?
-Lubię.
-Śpiewać czy grać?-pyta.
-I to i to-mówię.
-A zagrałabyś coś?-prosi mnie czarodziej.
-Może kiedy indziej..A ty co lubisz robić? -pytam.
-Rysować.
-Pokażesz mi parę prac?-pytam.
David?
Od Dymitra-CD Sang blue
Za dużo tej krwi. Za bardzo mnie nęciło sam bym zaraz kogoś ugryzł. Ale patrząc na zwijającego się Ryutaro powstrzymałem się . Po tym jak rang zareagowała dając mu krew. Czarodzieje podali eliksir. Wydawało się że nic nie pomaga bo znowu rzygał. Obrzydliwe bo mi się aż chciało puścić bełta. Odwróciłem się Ryutaro został zabrany do jakiegoś pomieszczenia.
Sange poszła z nimi a ja poszedłem się przejść .. po dziesieciu minutach wszedłem do pomieszczenia gdzie teraz było zamieszanie bo Ryutaro zemdlał.
<Ryutaro/Sange blue/Rossaile>
Sange poszła z nimi a ja poszedłem się przejść .. po dziesieciu minutach wszedłem do pomieszczenia gdzie teraz było zamieszanie bo Ryutaro zemdlał.
<Ryutaro/Sange blue/Rossaile>
Od Marco
Biegłem po lesie, gdy wyskoczyła przede mną. Z wyskoku zmieniłem się w wilka i pobiegłem za nią. Nie byłem głodny, więc tylko ją chwilę pogoniłem. W pewnej chwili wbiegliśmy na pagurek. Dookoła las, a w srodku z jednym drzewem łąka. Zpowrotem zmieniłem się w człowieka i położyłem się pod drzewem. Słońce lekko przygrzewało, nagle ktoś zrobił cień. Otwarłem oczy i spojrzałem przed siebie. Stała tam dziewczyna.
< Jakaś dziewczyna ? >
< Jakaś dziewczyna ? >
Marco-nowy wilkołak!
Imię: Marco
Przezwisko: -
Nazwisko: Wilth
Płeć: mężczyzna
Rasa: wilkołak
Rok: I
Mieszkanie: IV,pokój 3
Urodziny: 17 stycznia
Charakter: Marco to odważny, pewny siebie i nieobliczalny chłopak. Nigdy nie przewidzisz jego ruchu oraz nie dowiesz się co planuje. Zwykle idzie na żywioł, a jak się na coś uprze to nic go nie powstrzyma.
Wesoły wariat - tak mówią o nim ludzie, którzy go znają, trudno się dziwić, Marco nie jest tylko skorym do walki, jest też miły, zabawny i lekko stuknięty, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. Niestety nie przy każdym się uśmiecha, dla obcych jest oschły, a czasem nawet wredny, tylko przyjaciołom ukazuje swoje dobre strony.
Aparycja: Marco ma tatuaże na rękach i plecach. Kolczyk w wardze i w uszach. Jest dość wysoki i wysportowany. Jest brunetem o dość jasnej karnacji. Często chodzi w okularach.
Historia: Moich rodziców nie znałem, adoptowało mnie państwo Wilth. Byli dość bogaci więc dzieciństwo miałem idealne. Moje zachcianki spełniały się. Gdy dowiedziałem się o swojej mocy, opuściłem dom, by nikogo nie skrzywdzić. Potem ciągle podróżowałem, zwiedzałem, aż napotkałem tą szkołę.
Zainteresowania: Sport, walka, rysowanie, muzyka.
Głos: OneRepublic - Love Runs Out
Zwierzątko: -
Opiekun: uja2000Upomnienia/Pochwały: 0/0
Sterujący: KalaWolf
Po przemianie: «link»
Od Sang blue-CD Rosallie
-Dlaczego nie mówią o tym na lekcjach?-zapytałam
-Mówią-odpowiedziała.-tylko trzeba czasami na nie chodzić.
-Ominęłam tylko kilka...naście-syknęłam. Tymczasem Ryutaro zwijał się z bólu na ziemi.-Jak mu pomóc?
Dziewczyna popatrzyła na wychowawczynie.
-Potrzeba eliksir-oznajmiła nauczycielka-Jest już robiony.
-On potrzebuje go teraz!-krzyknęłam.-On tu cierpi, a wy nic nie robicie!
-Nic innego mu teraz nie pomoże-powiedziała Rosallie.
Chciałam się już na nią rzucić. Jednak Dymitr położył mi rękę na ramieniu.
-Długo mamy jeszcze czekać?-zapytałam zdenerwowana, gdy Ryutaro znowu krzyknął. Tym razem zaczął wymiotować krwią.
-Jeszcze chwilę-odpowiedziała nauczycielka próbując mnie uspokoić.
-Chyba nie mamy tyle czasu-warknął Dymitr.
Ryutaro przestał wymiotować krwią. Jednak nie wskazywało to na nic dobrego. Był cały szary. W jego organizmie było mało krwi. Za mało.
-On nie może dłużej czekać-syknęłam.
Zbliżyłam się i klęknęłam obok niego. Wysunęłam swoje kły i przebiłam własną skórę na nadgarstku. Podsunęłam mu rękę do ust. Po chwili zaczął pić. Zaczął przybierać normalne barwy. Wzięłam rękę niczym zdąrzył zorientować się co się dzieje.
Ryutaro?Dymitr?Rosallie?
-Mówią-odpowiedziała.-tylko trzeba czasami na nie chodzić.
-Ominęłam tylko kilka...naście-syknęłam. Tymczasem Ryutaro zwijał się z bólu na ziemi.-Jak mu pomóc?
Dziewczyna popatrzyła na wychowawczynie.
-Potrzeba eliksir-oznajmiła nauczycielka-Jest już robiony.
-On potrzebuje go teraz!-krzyknęłam.-On tu cierpi, a wy nic nie robicie!
-Nic innego mu teraz nie pomoże-powiedziała Rosallie.
Chciałam się już na nią rzucić. Jednak Dymitr położył mi rękę na ramieniu.
-Długo mamy jeszcze czekać?-zapytałam zdenerwowana, gdy Ryutaro znowu krzyknął. Tym razem zaczął wymiotować krwią.
-Jeszcze chwilę-odpowiedziała nauczycielka próbując mnie uspokoić.
-Chyba nie mamy tyle czasu-warknął Dymitr.
Ryutaro przestał wymiotować krwią. Jednak nie wskazywało to na nic dobrego. Był cały szary. W jego organizmie było mało krwi. Za mało.
-On nie może dłużej czekać-syknęłam.
Zbliżyłam się i klęknęłam obok niego. Wysunęłam swoje kły i przebiłam własną skórę na nadgarstku. Podsunęłam mu rękę do ust. Po chwili zaczął pić. Zaczął przybierać normalne barwy. Wzięłam rękę niczym zdąrzył zorientować się co się dzieje.
Ryutaro?Dymitr?Rosallie?
Od Rinny - CD Mel
niedziela, 21 września 2014
Niewiele rozumiejąc wykonałam polecenie dziewczyny i wsiadłam do auta. Gdy chciała zamknąć drzwi powstrzymałam ją wskazując na wilka.
- On też - powiedziałam.
Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na mnie i na wilka.
- Wskakuj - powiedziała.
Wilk wskoczył.
- Masz imię? - spytałam wilka.
- Jestem Melani - odparła dziewczyna wsiadając do auta na siedzenie obok kierowcy.
Nie mam imienia odezwał się głos w głowie.
- Aha...
Nagle kątem oka zauważyłam ruch po drugiej stronie lasu.
- Ciociu, jedziemy - ozwała się Melani i kierowczyni wrzuciła jedynkę i ruszyliśmy.
Kolejny ruch w ciemnościach... I kolejny...
<Mel?>
- On też - powiedziałam.
Ciemnowłosa dziewczyna spojrzała na mnie i na wilka.
- Wskakuj - powiedziała.
Wilk wskoczył.
- Masz imię? - spytałam wilka.
- Jestem Melani - odparła dziewczyna wsiadając do auta na siedzenie obok kierowcy.
Nie mam imienia odezwał się głos w głowie.
- Aha...
Nagle kątem oka zauważyłam ruch po drugiej stronie lasu.
- Ciociu, jedziemy - ozwała się Melani i kierowczyni wrzuciła jedynkę i ruszyliśmy.
Kolejny ruch w ciemnościach... I kolejny...
<Mel?>
Od Dymitra-CD Sary
Spojrzałem na nią chwila milczenia jak bym był obrażony.
Nie byłem po prostu myślałem.
-Wiesz że moglem nie wybiec ....
-Wiem
-Wiesz co by się stało ..
-Domyślam się
-To dobrze .. bo było by po tobie
Przełknęła ślinę ..
-Ty taki nie jesteś
-Nie znasz mnie, na tyle jak ja siebie .. wiec nie mów jaki jestem
<Sara>
Nie byłem po prostu myślałem.
-Wiesz że moglem nie wybiec ....
-Wiem
-Wiesz co by się stało ..
-Domyślam się
-To dobrze .. bo było by po tobie
Przełknęła ślinę ..
-Ty taki nie jesteś
-Nie znasz mnie, na tyle jak ja siebie .. wiec nie mów jaki jestem
<Sara>
Od Sary-CD Dymitra
Pracowaliśmy razem z Dymitr'em przy moim motorze. W pewnym momencie skaleczyłam się o jakąś część. Z rany popłynęło parę kropli krwi, a chłopak wybiegł z garażu jak oparzony. Poszłam do szatni i odkaziłam ranę. Kiedy opatrzyłam poszłam poszukać chłopaka, wyszłam z garażu i zauważyłam go opierające o jedno z drzew przed garażem. Podeszłam trochę bliżej.
- Przepraszam.-Powiedziałam.
Dymitr
- Przepraszam.-Powiedziałam.
Dymitr
Od Sary-CD Rosallie
- Możesz.-Powiedziałam, na samą myśl o moim dawnym kolorze włosów. Poszłyśmy do łazienki, a Rose, za pomocom czarów, zmieniła mój nudny blond na czekoladowe włosy za którymi trochę tęskniłam. Podeszłam do lustra i przejrzałam się w nim. Zdjęłam gumkę i rozplątałam kok, który zawsze nosiłam, Włosy rozpuszczone dosięgały mi aż do połowy pleców .
- No lepiej ci w twoim naturalnym.-Powiedziała Rose.
- Dzięki. No to co teraz na zakupy.-Powiedziałam i wyszłyśmy z łazienki. Ruszyłyśmy do moich ulubiony sklepów. Kiedy wyszłyśmy miałyśmy w rękach po parę toreb każda. Wróciłyśmy do akademii.
- No to teraz rusz i idź się przebrać.-Powiedziały, a ja poszłam do pokoju. Założyłam ciuchy, które kupiła. Po poprawiałam, trochę i wyszłam do dziewczyn. Wyglądałam tak
Yumi? Rose? Flora?
- No lepiej ci w twoim naturalnym.-Powiedziała Rose.
- Dzięki. No to co teraz na zakupy.-Powiedziałam i wyszłyśmy z łazienki. Ruszyłyśmy do moich ulubiony sklepów. Kiedy wyszłyśmy miałyśmy w rękach po parę toreb każda. Wróciłyśmy do akademii.
- No to teraz rusz i idź się przebrać.-Powiedziały, a ja poszłam do pokoju. Założyłam ciuchy, które kupiła. Po poprawiałam, trochę i wyszłam do dziewczyn. Wyglądałam tak
Yumi? Rose? Flora?
Od Dymitra-CD Rosallie
-Bardzo bystra tak bardzo po mnie widać ze nienawidzę takich miejsc ?
-Od ciebie to czuć -powiedziała ..
-Super ..
-Strażnicy mają Cie na oku
-I co mnie to jak im zwieje to nawet nie będą wiedzieli gdzie mnie szukać
-Tam gdzie ludzie ?
-Sa wszędzie ..
-No racja głupi nie jesteś ..
-No raczej ..
<Rosaile>
-Od ciebie to czuć -powiedziała ..
-Super ..
-Strażnicy mają Cie na oku
-I co mnie to jak im zwieje to nawet nie będą wiedzieli gdzie mnie szukać
-Tam gdzie ludzie ?
-Sa wszędzie ..
-No racja głupi nie jesteś ..
-No raczej ..
<Rosaile>
Sprawdzian
Moi drodzy!
Jak pewnie zauważyliście pojawił się sprawdzian a raczej referat! Proszę o wyslanie swojego:
-Czarodzieje i wampiry do uja2000
-Szamani i wilkołaki do Inu
Po napisaniu referatu, jako potwierdzenie, musimy napisać opowiadanie! Inaczej referat nie będzie przyjety!
Jeżeli dana osoba referatu nie napisze,zostaje wyrzucona z bloga!
czas do 28 września!
Pozdrawiamy
administracja
Jak pewnie zauważyliście pojawił się sprawdzian a raczej referat! Proszę o wyslanie swojego:
-Czarodzieje i wampiry do uja2000
-Szamani i wilkołaki do Inu
Po napisaniu referatu, jako potwierdzenie, musimy napisać opowiadanie! Inaczej referat nie będzie przyjety!
Jeżeli dana osoba referatu nie napisze,zostaje wyrzucona z bloga!
czas do 28 września!
Pozdrawiamy
administracja
Od Rosallie-CD Dymitra
Jakoś mnie ta predkość nie zdziwiła.
-Nie spodziewałam się auta wyciągającego 400 na godzinę-odpowiadam.
-A co starzy przewrażliwieni?-pyta wampir.
-Trochę...-mówię. -A ty masz samochód?
-Motor. Będzie za dwa dni-mówi.
-I co wiejesz ze szkoły?-mówię.
-Skąd wiesz?-pyta nieufnie.
-Bystra czarownica-odpowiadam z uśmiechem.
Dymitr?
-Nie spodziewałam się auta wyciągającego 400 na godzinę-odpowiadam.
-A co starzy przewrażliwieni?-pyta wampir.
-Trochę...-mówię. -A ty masz samochód?
-Motor. Będzie za dwa dni-mówi.
-I co wiejesz ze szkoły?-mówię.
-Skąd wiesz?-pyta nieufnie.
-Bystra czarownica-odpowiadam z uśmiechem.
Dymitr?
Od Dymitra-CD Sary
-Spoko mogę z tobą
-Co
-Pogrzebać przy motorze .. a co bys chciała
Spojrzała na mnie
-No Okey
Poszliśmy do garażu .. dziewczyna okręcała plastik
by łatwiej było się dostać do tego co w środku.. podczas gdy
ona majstrowała ja jej pod[powiadałem i co jakiś czas pomagałem
Nagle się skaleczyła .. od razu poczułem zapach. Mimo ze bylem najedzony chciałem więcej .. ale wybiegłem z garażu jak postrzelony ..
<Sara>
-Co
-Pogrzebać przy motorze .. a co bys chciała
Spojrzała na mnie
-No Okey
Poszliśmy do garażu .. dziewczyna okręcała plastik
by łatwiej było się dostać do tego co w środku.. podczas gdy
ona majstrowała ja jej pod[powiadałem i co jakiś czas pomagałem
Nagle się skaleczyła .. od razu poczułem zapach. Mimo ze bylem najedzony chciałem więcej .. ale wybiegłem z garażu jak postrzelony ..
<Sara>
Od Rosallie-CD Ryutaro
Szłam zaczytana, gdy nagle uslyszałam krzyk. Jeden pierwszoroczny wampir postanowił zaatakować panią Samantę. Nie wiem czy on jest na prawdę taki niedorozwiniety, czy ma myśli samobójcze.. Szybko podbiegłam do nich, lecz o dziwo nie do pani samanty, lecz do samobójcy.
-Ile wypił?-pytam Sang blue.
-A co cię to?-pyta nieufnie.
-Czy ty dziewczyno rozumiesz, że choszi tu o jego życie? -pytam. Ta na mnie spojrzała.
-Około pół litra.
Nagle dołączyła do nas wychowawczyni. Już zdrowa.
-Jak to?-pyta drugi wampir.
-Myślisz, że tylko wilkołaki się szybko regenerują? My czarodzieje też.
Nagle chłopak padł na ziemię.
-Serce bije-mówię do wychowawczyni.
-Nie dobrze..-odpowiada. Zawołała swojego brata, a ten zaczął robić eliksir.
-O co tu chodzi? Czemu tak zareagował?-pyta mnie Sang a zaraz przy niej znalazł się ten..Dymitr?
-Bo widzicie..W krwi czarodzieja jest magia. Kiedy czarodziej jest zagrożony ona dostaje furii. Czarodziej w tedy rzuca zaklęcia. Jako, że ten wampir ją ugryzł ta magia wszła do jego ciała i to w nim rzuca magię. Jak się domyślacie, nie są to zaklęcia lecznicze..Najprawdopodobniej krucjatus.
-Czyli?-pyta chłopak.
-Zaklęcie bólu. Gdyby wasz przyjaciel wypił krew czarnoksiężnika, byłby trupem.
Wzdrygnęli się.
Sang blue? Dymitr? Może ty Ryutaro?
-Ile wypił?-pytam Sang blue.
-A co cię to?-pyta nieufnie.
-Czy ty dziewczyno rozumiesz, że choszi tu o jego życie? -pytam. Ta na mnie spojrzała.
-Około pół litra.
Nagle dołączyła do nas wychowawczyni. Już zdrowa.
-Jak to?-pyta drugi wampir.
-Myślisz, że tylko wilkołaki się szybko regenerują? My czarodzieje też.
Nagle chłopak padł na ziemię.
-Serce bije-mówię do wychowawczyni.
-Nie dobrze..-odpowiada. Zawołała swojego brata, a ten zaczął robić eliksir.
-O co tu chodzi? Czemu tak zareagował?-pyta mnie Sang a zaraz przy niej znalazł się ten..Dymitr?
-Bo widzicie..W krwi czarodzieja jest magia. Kiedy czarodziej jest zagrożony ona dostaje furii. Czarodziej w tedy rzuca zaklęcia. Jako, że ten wampir ją ugryzł ta magia wszła do jego ciała i to w nim rzuca magię. Jak się domyślacie, nie są to zaklęcia lecznicze..Najprawdopodobniej krucjatus.
-Czyli?-pyta chłopak.
-Zaklęcie bólu. Gdyby wasz przyjaciel wypił krew czarnoksiężnika, byłby trupem.
Wzdrygnęli się.
Sang blue? Dymitr? Może ty Ryutaro?
Mel cd Rii
Wracałam z Hogwartu do Szkoły. Jechaliśmy w nocy żeby nie zwrócić uwagi tutejszych. Jadąc samochodem spostrzegłam coś dziwnego. Najpierw zauważyłam psa, duże bydle sunące się na skraj lasu... Zaraz za nim pojawiła się dziewczyna.
>-Ciociu Minevro stój!- zawołałam i nie zważając na to że pojazd jedzie wyskoczyłam. Podeszłam do czerwonookiej i kazałam jej wskoczyć do auta. Wiedziałam co za chwilę nadejdzie.Chimery uwielbiały polować nocą...
Rii? cx
>-Ciociu Minevro stój!- zawołałam i nie zważając na to że pojazd jedzie wyskoczyłam. Podeszłam do czerwonookiej i kazałam jej wskoczyć do auta. Wiedziałam co za chwilę nadejdzie.Chimery uwielbiały polować nocą...
Rii? cx
Od Sary-CD Dymitra
- Nawet bardzo.-Odpowiedział chłopak.
-wiem, że zabiłeś coś innego niż sarnę.-Powiedziałam i wskoczyłam do tunelu.
- Ja? Skądże.-Powiedział.
- To nie mój problem więc się nie czepiam.-Powiedziałam, kiedy chłopak wskoczył do tunelu. Szliśmy w ciszy, do końca tunelu. Wyszliśmy, a ja zakryłam tunel.
-Do zobaczenia.-Powiedziałam i skierowałam się do swojego mieszkania. Akademik był zamknięty, więc wdrapałam się na drzewo, które do sięgało do mojego pokoju, w którym zawsze okno było otwarte i wskoczyłam. Wzięłam szybko prysznic i położyłam się spać. Następnego dnia wstałam i poszłam do garażu popracować trochę przy motorze, żeby zwiększyć jego moc.
Dymitr
Od Ryutaro-CD Dymitra
- Miej więcej luzu. - zarzuciłem na pożegnanie. Choć z punktu widzenia Sang jestem wariatem, to w mojej głowie jest coś... mądrego? Tak, chyba coś w tym stylu.
- Krew... - zasyczałem. Znowu zapragnąłem czegoś więcej od życia. Zeskoczyłem z drzewa, a moc wiatru pchnęła mnie na dach. Byłem coraz silniejszy, dlatego też moi przeciwnicy też mają tacy być... Nauczycielka z tego co ostatnio doznałem nie jest najlepszym materiałem. Ssałem już lepszą krew, ale mimo to pragnę czegoś nowego. Jeszcze na tyle się nie opętałem, iż zachowałem odrobinę zdrowego umysłu, i nie chciałem zrobić tego na Sang. Jednak co by zrobić...
- Ryu! Co ty robisz? Znowu chcesz krwi? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos dziewczyny. Pierwszy raz ktoś nazwał mnie Ryu...
- Tak... - syknąłem, patrząc na Dymitra. Jak mogłem na to wcześniej nie wpaść?
Choć biegaczem nigdy nie byłem najlepszym, dzięki mocy wiatru pobiegłem przez dach szybciej i skoczyłem na chłopaka. Na dziedziniec zaraz wpadła Samanta Tinnyson, nauczycielka czarodziejów.
- Aresto Momentum - użyła czaru, który zatrzymuje na krótką chwilę czas. Szybko podbiegła do mnie, i odepchnęła mnie, a ja wpadłem na kostkę...
- Pragnę krwi... - zaskakująco szybko ugryzłem czarodziejkę, a różdżka wyleciała jej z rąk. Obezwładniłem drugą na wszelki wypadek, i cieszyłem się ze zdobycia. Odgłosu bólu napawały mnie dumą, że udał mi się atak na tak dobrą krew. Bowiem dla mnie każda ma inny smak. Niektóre nawet nazywam, gdyż czasami się powtarzają... To śmieszne, wiem. Niestety, Sang też była wamirką, i wylała na mnie falę wody, co mnie odepchnęło. Akurat ona... Wpadłem na ścianę, wariując. Zacząłem dziwnie się śmiać. Czyżby ta krew, była jakaś inna?
<Sang, Dymitr? Sang, przecież wiesz, że uwielbiam w trudnych sytuacjach zostawiać innych xD Jak ktoś ma genialny pomysł, niech się nie waha :)>
- Krew... - zasyczałem. Znowu zapragnąłem czegoś więcej od życia. Zeskoczyłem z drzewa, a moc wiatru pchnęła mnie na dach. Byłem coraz silniejszy, dlatego też moi przeciwnicy też mają tacy być... Nauczycielka z tego co ostatnio doznałem nie jest najlepszym materiałem. Ssałem już lepszą krew, ale mimo to pragnę czegoś nowego. Jeszcze na tyle się nie opętałem, iż zachowałem odrobinę zdrowego umysłu, i nie chciałem zrobić tego na Sang. Jednak co by zrobić...
- Ryu! Co ty robisz? Znowu chcesz krwi? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos dziewczyny. Pierwszy raz ktoś nazwał mnie Ryu...
- Tak... - syknąłem, patrząc na Dymitra. Jak mogłem na to wcześniej nie wpaść?
Choć biegaczem nigdy nie byłem najlepszym, dzięki mocy wiatru pobiegłem przez dach szybciej i skoczyłem na chłopaka. Na dziedziniec zaraz wpadła Samanta Tinnyson, nauczycielka czarodziejów.
- Aresto Momentum - użyła czaru, który zatrzymuje na krótką chwilę czas. Szybko podbiegła do mnie, i odepchnęła mnie, a ja wpadłem na kostkę...
- Pragnę krwi... - zaskakująco szybko ugryzłem czarodziejkę, a różdżka wyleciała jej z rąk. Obezwładniłem drugą na wszelki wypadek, i cieszyłem się ze zdobycia. Odgłosu bólu napawały mnie dumą, że udał mi się atak na tak dobrą krew. Bowiem dla mnie każda ma inny smak. Niektóre nawet nazywam, gdyż czasami się powtarzają... To śmieszne, wiem. Niestety, Sang też była wamirką, i wylała na mnie falę wody, co mnie odepchnęło. Akurat ona... Wpadłem na ścianę, wariując. Zacząłem dziwnie się śmiać. Czyżby ta krew, była jakaś inna?
<Sang, Dymitr? Sang, przecież wiesz, że uwielbiam w trudnych sytuacjach zostawiać innych xD Jak ktoś ma genialny pomysł, niech się nie waha :)>
Od Rinny
Szłam przez las ze wzrokiem wbitym w ziemię. A w głowie wciąż słyszałam ich głosy...
Wynoś się stąd potworze! Jak to się skończy zastanowimy się nad twym losem!
Tak... Dla nich byłam potworem jako wampir. Niezbadany stwór. Niezbadany równa się nieznany. A ludzie boją się nieznanego.
Spojrzałam w granatowe niebo. Lśniło na nim miliardy punkcików swym białoniebieskim zimnym światłem. Spoglądało na mnie miliardy spojrzeń; niewzruszonych, spojrzeń.
Jest tutaj usłyszałam w głowie. Gwałtownie odwróciłam się za siebie, ale niczego nie dostrzegłam.
Usłyszałam tupot miękkich łap na wysuszonych liściach. Spojrzałam przed siebie.
Przede mną stał czarny jak noc wilk i patrzyła na mnie swymi brązowymi, matowymi oczami.
- Kim jesteś? - spytałam. Była jednak świadoma, że wilk nie odpowie. Ale patrzył na mnie swymi mądrymi oczami...
Wilkiem bez imienia i domu usłyszałam w głowie. Przerażona cofnęłam się kilka kroków, a gdy potknęłam się o korzeń upadłam. Wilk dalej stał i patrzył się we mnie.
- Ty umiesz mówić?
Wszyscy mówimy. Ale nie wszyscy słyszą innych.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
Że ty mnie słyszysz. A teraz chodź, bo znajdą cię inni... i zabiją.
Wstałam i niepewnie zaczęłam iść za wilkiem, który zaczął iść w głębię - jak mi się zdawało - lasu. Jednak po pięciu minutach stałam przy asfaltowej, aczkolwiek pustej drodze.
Tu cię zostawię
- Nie, poczekaj. Chodź ze mną. W końcu uratowałeś mnie.
Nagle na końcu drogi dostrzegłam dwa światła. Pełna nadziei zaczęłam machać do kierowcy.
<Ktoś?>
Wynoś się stąd potworze! Jak to się skończy zastanowimy się nad twym losem!
Tak... Dla nich byłam potworem jako wampir. Niezbadany stwór. Niezbadany równa się nieznany. A ludzie boją się nieznanego.
Spojrzałam w granatowe niebo. Lśniło na nim miliardy punkcików swym białoniebieskim zimnym światłem. Spoglądało na mnie miliardy spojrzeń; niewzruszonych, spojrzeń.
Jest tutaj usłyszałam w głowie. Gwałtownie odwróciłam się za siebie, ale niczego nie dostrzegłam.
Usłyszałam tupot miękkich łap na wysuszonych liściach. Spojrzałam przed siebie.
Przede mną stał czarny jak noc wilk i patrzyła na mnie swymi brązowymi, matowymi oczami.
- Kim jesteś? - spytałam. Była jednak świadoma, że wilk nie odpowie. Ale patrzył na mnie swymi mądrymi oczami...
Wilkiem bez imienia i domu usłyszałam w głowie. Przerażona cofnęłam się kilka kroków, a gdy potknęłam się o korzeń upadłam. Wilk dalej stał i patrzył się we mnie.
- Ty umiesz mówić?
Wszyscy mówimy. Ale nie wszyscy słyszą innych.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
Że ty mnie słyszysz. A teraz chodź, bo znajdą cię inni... i zabiją.
Wstałam i niepewnie zaczęłam iść za wilkiem, który zaczął iść w głębię - jak mi się zdawało - lasu. Jednak po pięciu minutach stałam przy asfaltowej, aczkolwiek pustej drodze.
Tu cię zostawię
- Nie, poczekaj. Chodź ze mną. W końcu uratowałeś mnie.
Nagle na końcu drogi dostrzegłam dwa światła. Pełna nadziei zaczęłam machać do kierowcy.
<Ktoś?>
Nowa wampirzyca - Rinna Self
Imię: Rinna
Przezwisko: Rii
Nazwisko: Self
Płeć: kobieta
Rasa: wampir
Rok: pierwszy
Mieszkanie: mieszkanie 2, pokój nr 2
Urodziny: 28 lutego
Charakter: Rinna jest małomówną i zamkniętą w sobie dziewczyną o spokojnym uosobieniu - przynajmniej na dłuższą metę. Potrafi całymi godzinami siedzieć w milczeniu i nic nie robić. A zwłaszcza gdy jest na łonie natury. Jednak czasami - gdy się ją wkurzy może nie znać granic w okrutności. Ma brzydki, bardzo brzydki nawyk, że odpłaca się pięknym za nadobne. Dlatego też po prostu lepiej jej nie wkurzać. Nie lubi - i to bardzo - chamstwa i lenistwa. Tak samo kotów. Psy, wilki za to kocha.
Aparycja: Rinna ma 160 cm wzrostu i jest raczej drobnej budowy. Szczupła. Może budzić współczucie. Jednak jej oczy zawsze są pełne życia, bystre i dokładnie badają otoczenie. Włosy ciemne, granatowe; krótko przycięte. Oczy duże i lekko skośne są wiecznie czerwone. Rzęsy i brwi ciemne.
Historia: Rinna urodziła się w Anglii, konkretnie w York'u, jako córka milionera. Mimo to nie miała łatwego życia. Ojciec nie był Anglikiem - był Polakiem, a jej matka pół Szkotką, pół Mongołką. Rodzice nigdy nie mieli dla niej czasu; widziała ich 10 razy w życiu. Zajmowała się nią służba. Przez to też nie znała dyscypliny. Chodziła na wagary, chadzała sama po mieście i Bóg wie co robiła. Wracała późno do domu. Aż pewnego wieczoru zdarzyło się to co musiało się kiedyś stać - została zaatakowana. Nie przez mordercę czy psychola - przez wampira. W ostatnich chwila „tamtego życia” dowiedziała się, że tamten śledził ją od miesięcy. Gdy została ugryziona w szyję straciła przytomność. To było w dzień jej 14. urodzin. Przemiana była wolna i bolesna, jednak w końcu przez nią przeszła i opowiedziała wszystko rodzicom. Ci by nie mieli z nią więcej problemów posłali ją do Szkoły Nadprzyrodzonych gdy miała 15 lat.
Zainteresowania: koszykówka, komiksy, filmy, rolki, rysowanie, psy i wilki
Głos: Kalafina - Magia
Zwierzątko: Raven - wilk
Opiekun: milka21
Rok: pierwszy
Mieszkanie: mieszkanie 2, pokój nr 2
Urodziny: 28 lutego
Charakter: Rinna jest małomówną i zamkniętą w sobie dziewczyną o spokojnym uosobieniu - przynajmniej na dłuższą metę. Potrafi całymi godzinami siedzieć w milczeniu i nic nie robić. A zwłaszcza gdy jest na łonie natury. Jednak czasami - gdy się ją wkurzy może nie znać granic w okrutności. Ma brzydki, bardzo brzydki nawyk, że odpłaca się pięknym za nadobne. Dlatego też po prostu lepiej jej nie wkurzać. Nie lubi - i to bardzo - chamstwa i lenistwa. Tak samo kotów. Psy, wilki za to kocha.
Aparycja: Rinna ma 160 cm wzrostu i jest raczej drobnej budowy. Szczupła. Może budzić współczucie. Jednak jej oczy zawsze są pełne życia, bystre i dokładnie badają otoczenie. Włosy ciemne, granatowe; krótko przycięte. Oczy duże i lekko skośne są wiecznie czerwone. Rzęsy i brwi ciemne.
Historia: Rinna urodziła się w Anglii, konkretnie w York'u, jako córka milionera. Mimo to nie miała łatwego życia. Ojciec nie był Anglikiem - był Polakiem, a jej matka pół Szkotką, pół Mongołką. Rodzice nigdy nie mieli dla niej czasu; widziała ich 10 razy w życiu. Zajmowała się nią służba. Przez to też nie znała dyscypliny. Chodziła na wagary, chadzała sama po mieście i Bóg wie co robiła. Wracała późno do domu. Aż pewnego wieczoru zdarzyło się to co musiało się kiedyś stać - została zaatakowana. Nie przez mordercę czy psychola - przez wampira. W ostatnich chwila „tamtego życia” dowiedziała się, że tamten śledził ją od miesięcy. Gdy została ugryziona w szyję straciła przytomność. To było w dzień jej 14. urodzin. Przemiana była wolna i bolesna, jednak w końcu przez nią przeszła i opowiedziała wszystko rodzicom. Ci by nie mieli z nią więcej problemów posłali ją do Szkoły Nadprzyrodzonych gdy miała 15 lat.
Zainteresowania: koszykówka, komiksy, filmy, rolki, rysowanie, psy i wilki
Głos: Kalafina - Magia
Zwierzątko: Raven - wilk
Opiekun: milka21
Upomnienia/Pochwały: 0/0
Sterujący: milka215
Sterujący: milka215
Specjala umiejętność: Telepatia - szczególnie silna w przypadku zwierząt
Od Kuruke - CD Alice
- Dlaczego? - powtórzyłem. Jakby mimowolnie. - Sam chciałbym wiedzieć. Nie potrafię ci wytłumaczyć... Jednak coś mi kazało tak zrobić. Przepraszam, jeżeli cię to zabolało.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Ja uśmiechnięty, ona w oczach miała jednocześnie radość i smutek.
Alice jest naprawdę dobrą dziewczyną - przemknęło mi przez myśl.
<Alice? Sorry, że krótkie...>
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Ja uśmiechnięty, ona w oczach miała jednocześnie radość i smutek.
Alice jest naprawdę dobrą dziewczyną - przemknęło mi przez myśl.
<Alice? Sorry, że krótkie...>
Od Dymitra-CD Rosallie
Dziewczyna najpierw gadała z kimś przez fona. Potem poszła w miejsce garaży. Co oznacza szanse obczajenia co tam ma. Nie jestem złodziejem chciałem zobaczyć tylko jej auto liczyłem na jakiś stary wrak który da się stuningować. Ale przed jej garażem stała Telsa z modelu S. Dziewczyn odwróciła się i z wyrzutami spytała czy ją śledzę.
-Bardziej mnie interesuje twoje Auto .. -powiedziałem
-Podoba Ci się ?
-Jest spoko .. idąc za tobą spodziewałem się starszego auta przy którym mógłbym trochę pobawić się i ulepszyć. -stwierdziłem Ręce miałem w kieszeniach minąłem ją i podszedłem do przednich drzwi kierowcy rzuciłem okiem na wnętrze auta .. szczególnie na licznik
-Spoko Na jednym ładowniku pojedziesz sb 480 km w tym modelu a prędkość przykro mi na moje oko słaby 209 km/h -stwierdziłłem ..
<Rosaile>
-Bardziej mnie interesuje twoje Auto .. -powiedziałem
-Podoba Ci się ?
-Jest spoko .. idąc za tobą spodziewałem się starszego auta przy którym mógłbym trochę pobawić się i ulepszyć. -stwierdziłem Ręce miałem w kieszeniach minąłem ją i podszedłem do przednich drzwi kierowcy rzuciłem okiem na wnętrze auta .. szczególnie na licznik
-Spoko Na jednym ładowniku pojedziesz sb 480 km w tym modelu a prędkość przykro mi na moje oko słaby 209 km/h -stwierdziłłem ..
<Rosaile>
Od Rosallie-CD Dymitra
Dziwny ten kolo..Nie no..tutaj każdy jest dziwny. Nie zamierzałam się nim przejmować. Czarna owca-tyle. Nagle zabrzęczał mi telefon. Był to mój ojciec.
-Hej Rose!-zaczyna rozmowę.
-Hej tato.
-Idź do garażu.
I się rozłączył.. I w tedy mi się przypomniało,że ojciec dostał furii,kiedy dowiedział się,że mam prawko. Potem jednak dostał euforii,że może mi kupić jakieś drogie cacko.. Westchnęłam. Nigdy nie lubiłam się wyróżniać,lecz mój ojciec tego nie rozumiał. Jednak chcę jego szczęścia,więc poszłam tam.
Przed garażem stał czerwony samochód,a na niej jakaś kartka
Droga córeczko!
I jak ci się podoba Twój nowy samochód?Jest to Telsa model S. Tego samochodu raczej nie rozbijesz...Wiem wiem..nigdy Tobie się to nie zdarzyło,ale ten no..dbaj o niego i nie bądź na mnie zła.
Kocham cię.
Tata
Super!Teraz każdy będzie mnie miał z bogacza..Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam się. Za mną stał ten wampir.
-Śledzisz mnie?-pytam.
Dymitr?
-Hej Rose!-zaczyna rozmowę.
-Hej tato.
-Idź do garażu.
I się rozłączył.. I w tedy mi się przypomniało,że ojciec dostał furii,kiedy dowiedział się,że mam prawko. Potem jednak dostał euforii,że może mi kupić jakieś drogie cacko.. Westchnęłam. Nigdy nie lubiłam się wyróżniać,lecz mój ojciec tego nie rozumiał. Jednak chcę jego szczęścia,więc poszłam tam.
Przed garażem stał czerwony samochód,a na niej jakaś kartka
I jak ci się podoba Twój nowy samochód?Jest to Telsa model S. Tego samochodu raczej nie rozbijesz...Wiem wiem..nigdy Tobie się to nie zdarzyło,ale ten no..dbaj o niego i nie bądź na mnie zła.
Kocham cię.
Tata
Super!Teraz każdy będzie mnie miał z bogacza..Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwróciłam się. Za mną stał ten wampir.
-Śledzisz mnie?-pytam.
Dymitr?
Bianka-nowy wampir!
Imię: Bianka
Przezwisko: brak
Nazwisko: Brinl
Płeć: kobieta
Rasa: wampir
Rok: 1
Pokój: Mieszkanie nr 2, piętro pierwsze, pokój nr 1
Urodziny: 7 maj
Charakter: Bianka to wredna i agresywna dziewczyna. Lubi komuś robić na złość. Czasem udaje się jej być miłą ale rzadko. Lubi imprezować i się napić.. Za to nie pali i nie ćpa. Jest cwana i lubi pożartować, uważają ją za zabawną. Z nią nie da się nudzić.
Aparycja: Bianka to dziewczyna o rudych włosach i piwnych oczach. Jej jasno blada cera ładnie wygląda na tle jasno różowych ust. Tworzy własną modę. Uwielbia luźne koszule, spodnie-rurki i leginsy. Kurtki z skóry i bluzy Firmy Nike lub Pumy.
Historia: Urodziła się zwykłym człowiekiem, około lat 15 stała się wampirem poprzez ugryzienie, a to było tak: w nocy wymknęła się z domu na imprezę, szła przez las by było szybciej, nagle usłyszała szelest, pomyślała że to zwierzę i się nie zatrzymywała, nagle coś przed nią przemknęło, zaczęła iść szybciej. Niespodziewanie coś na nią skoczyło, to był człowiek ale nie zwyczajny, miał dziwne kły, wyrwała mu się i zaczęła uciekać, zrozumiała że to wampir, chodź nie mogła w to uwierzyć. Dogonił ją i ugryzł. Pamięta wielki ból, bardzo duży. Stała się zagrożeniem dla ludzi więc rada wampirów wysłała ją do tej szkoły, nie dawno skończyła 18 lat.
Zainteresowania: Sportowe auta, motory, muzyka, moda.
Głos: Ewa Farna - Nie chcę się bać
Zwierzątko: Yorkshire terrier Daisy
Specjalna umiejętność:
Przezwisko: brak
Nazwisko: Brinl
Płeć: kobieta
Rasa: wampir
Rok: 1
Pokój: Mieszkanie nr 2, piętro pierwsze, pokój nr 1
Urodziny: 7 maj
Charakter: Bianka to wredna i agresywna dziewczyna. Lubi komuś robić na złość. Czasem udaje się jej być miłą ale rzadko. Lubi imprezować i się napić.. Za to nie pali i nie ćpa. Jest cwana i lubi pożartować, uważają ją za zabawną. Z nią nie da się nudzić.
Aparycja: Bianka to dziewczyna o rudych włosach i piwnych oczach. Jej jasno blada cera ładnie wygląda na tle jasno różowych ust. Tworzy własną modę. Uwielbia luźne koszule, spodnie-rurki i leginsy. Kurtki z skóry i bluzy Firmy Nike lub Pumy.
Historia: Urodziła się zwykłym człowiekiem, około lat 15 stała się wampirem poprzez ugryzienie, a to było tak: w nocy wymknęła się z domu na imprezę, szła przez las by było szybciej, nagle usłyszała szelest, pomyślała że to zwierzę i się nie zatrzymywała, nagle coś przed nią przemknęło, zaczęła iść szybciej. Niespodziewanie coś na nią skoczyło, to był człowiek ale nie zwyczajny, miał dziwne kły, wyrwała mu się i zaczęła uciekać, zrozumiała że to wampir, chodź nie mogła w to uwierzyć. Dogonił ją i ugryzł. Pamięta wielki ból, bardzo duży. Stała się zagrożeniem dla ludzi więc rada wampirów wysłała ją do tej szkoły, nie dawno skończyła 18 lat.
Zainteresowania: Sportowe auta, motory, muzyka, moda.
Głos: Ewa Farna - Nie chcę się bać
Zwierzątko: Yorkshire terrier Daisy
Specjalna umiejętność:
Od Dymitra-CD Sang blue
Nie ogarniałem co się dzieje. Ale bez przypału się obyło.
Mieliśmy już wolne. Uśmiechnąłem się łobuzersko
-To ja lecę ..
-Dokąd
-Umówiłem się że pomogę Sandrze przy motocyklu
-Ty i koleżanka wilkołak .. -spojrzała Sag blue
-Tu chodzi o motor nie o nią .. -powiedziałem stanowczo ..
i poszedłem zostawiając ich tam ..
<Sang/Ryutaro>
Mieliśmy już wolne. Uśmiechnąłem się łobuzersko
-To ja lecę ..
-Dokąd
-Umówiłem się że pomogę Sandrze przy motocyklu
-Ty i koleżanka wilkołak .. -spojrzała Sag blue
-Tu chodzi o motor nie o nią .. -powiedziałem stanowczo ..
i poszedłem zostawiając ich tam ..
<Sang/Ryutaro>
Od Dymitra-CD Sary
Nie wiem co wilkołaki widzą w tych lasach.Po chwili zrozumiałem o co chodziło, miałem upolować sobie jakieś zwierze i zgasić pragnienie.
Spojrzałem niebo było zachmurzone. Ruszywszy sprintem za pomocą węchu skierowałem się do wioski ludzi. Tam zobaczyłem pijana kobietę szła ulicą. Od razu znalazłem się przy niej. złapałem za nadgarstek potem na ręce i w krzaki. Tam wtopiłem kły w jej szyję i wypiłem chyba z niej całą krew. Nie była najlepsza ale lepsze to niż zwierzęta. Postanowiłem wracać. Biegłem więc Sara już czekała ..
-Polowanie udane widzę ..
-Nawet bardzo
<Sara>
Spojrzałem niebo było zachmurzone. Ruszywszy sprintem za pomocą węchu skierowałem się do wioski ludzi. Tam zobaczyłem pijana kobietę szła ulicą. Od razu znalazłem się przy niej. złapałem za nadgarstek potem na ręce i w krzaki. Tam wtopiłem kły w jej szyję i wypiłem chyba z niej całą krew. Nie była najlepsza ale lepsze to niż zwierzęta. Postanowiłem wracać. Biegłem więc Sara już czekała ..
-Polowanie udane widzę ..
-Nawet bardzo
<Sara>
Od Rosallie-CD Sary
-To co ci stoi na przeszkodzie?-zapytałam.
-W sumie nic..-mówi Sara.
-Czyli robimy metamorfozę Sary tak?-pyta Yumi.-Widzicie?Już mamy co do roboty.
Ruszyłyśmy. Najpierw do drogerii.
-Więc szukamy farby do włosów tak?-pytam.
-Tak-mówi.
-Jaki kolor?-pyta Flora.
-Jeżeli naturalny,jaki miałaś to mogę ci go przywrócić magią-mówię z uśmiechem.
Sara?
-W sumie nic..-mówi Sara.
-Czyli robimy metamorfozę Sary tak?-pyta Yumi.-Widzicie?Już mamy co do roboty.
Ruszyłyśmy. Najpierw do drogerii.
-Więc szukamy farby do włosów tak?-pytam.
-Tak-mówi.
-Jaki kolor?-pyta Flora.
-Jeżeli naturalny,jaki miałaś to mogę ci go przywrócić magią-mówię z uśmiechem.
Sara?
Od Sang blue-CD rYUTARO
sobota, 20 września 2014
Poszłam do mieszkania się umyć i przebrać.Oblali mnie wodą po czym się pogodzili. I nie musiałam malować żadnej ściany.
Wychodząc z pokoju natknęłam się na Aleshę.
-Słyszałam, że masz same problemy z tym Ryutaro i tym nowym-ciągnęła dalej-Nie rozumiem jak możesz ich lubić.
-A ja nie wiem jak można ich nielubić-syknęłam z szyderczym uśmiechem na ustach i wyszłam z mieszkania. Podeszłam pod plac do samoobrony. Zobaczyłam Ryutaro i Dymitra siedzących na drzewie. Żaden z nich nie próbował sobie wydrapać oczu. Czyli się chyba polubili.
Wspięłam się na to samo drzewo i usiadłam koło nich.
-O czym gadacie chłopaki?-spytałam
-O ścianie.-odpowiedział Dymitr.
-Ciekawy temat-syknęłam z sarkazmem-Farba już wyschła?
-Chyba tak- oznajmił Ryutaro.
-Kurde-krzyknęłam
-Co się stało-zapytał przerażeniem Dymitr.
-Nigdzie nie widać Strażników jeśli dyrektorka się dowie, że Ryutaro zamknął ich w klatce to będziemy mieć malutki problemik.-powiedziałam.
-To chodźmy ich wypuścić-odpowiedział Ryutaro, jakby nie posiadał uczuć, czyli jak zawsze.
-Po co? Musimy?-spytał błagalnie Dymitr.-Przecież i tak się wygadają. Perswazja na nich nie działa, już próbowałem.
-Sang bleu tobie udało się na mnie.-mówił Ryutaro- Wtedy w klasie.
-Możemy spróbować.
Zeskoczyliśmy z drzewa i podbiegliśmy pod klatkę. Była już otwarta. Strażnicy chyba się zdenerwowali, bo wyraz ich min nie przypominał śmiechu takiego jak nasz. Usłyszeliśmy głos dyrektorki.
-Musimy się pospieszyć-mówił Ryutaro,- jeśli chcemy zdążyć przed nią.
Podeszłam bliżej Strażników
-Malowaliśmy ścianę pędzlami - mówiłam do nich - Wy cały czas staliście niedaleko nas. A teraz odpoczywamy.Jasne?
Tak-skinęli głowami.
Wróciliśmy na plac samoobrony. W tym momencie podeszła do nas dyrektorka.
Widzę, że się dogadaliście-powiedziała-Nie było problemów?-skinęła na Strażników.
-Nie, nie było żadnych problemów-odpowiedzieli posłusznie.
Ryutaro? Dymitr?
Wychodząc z pokoju natknęłam się na Aleshę.
-Słyszałam, że masz same problemy z tym Ryutaro i tym nowym-ciągnęła dalej-Nie rozumiem jak możesz ich lubić.
-A ja nie wiem jak można ich nielubić-syknęłam z szyderczym uśmiechem na ustach i wyszłam z mieszkania. Podeszłam pod plac do samoobrony. Zobaczyłam Ryutaro i Dymitra siedzących na drzewie. Żaden z nich nie próbował sobie wydrapać oczu. Czyli się chyba polubili.
Wspięłam się na to samo drzewo i usiadłam koło nich.
-O czym gadacie chłopaki?-spytałam
-O ścianie.-odpowiedział Dymitr.
-Ciekawy temat-syknęłam z sarkazmem-Farba już wyschła?
-Chyba tak- oznajmił Ryutaro.
-Kurde-krzyknęłam
-Co się stało-zapytał przerażeniem Dymitr.
-Nigdzie nie widać Strażników jeśli dyrektorka się dowie, że Ryutaro zamknął ich w klatce to będziemy mieć malutki problemik.-powiedziałam.
-To chodźmy ich wypuścić-odpowiedział Ryutaro, jakby nie posiadał uczuć, czyli jak zawsze.
-Po co? Musimy?-spytał błagalnie Dymitr.-Przecież i tak się wygadają. Perswazja na nich nie działa, już próbowałem.
-Sang bleu tobie udało się na mnie.-mówił Ryutaro- Wtedy w klasie.
-Możemy spróbować.
Zeskoczyliśmy z drzewa i podbiegliśmy pod klatkę. Była już otwarta. Strażnicy chyba się zdenerwowali, bo wyraz ich min nie przypominał śmiechu takiego jak nasz. Usłyszeliśmy głos dyrektorki.
-Musimy się pospieszyć-mówił Ryutaro,- jeśli chcemy zdążyć przed nią.
Podeszłam bliżej Strażników
-Malowaliśmy ścianę pędzlami - mówiłam do nich - Wy cały czas staliście niedaleko nas. A teraz odpoczywamy.Jasne?
Tak-skinęli głowami.
Wróciliśmy na plac samoobrony. W tym momencie podeszła do nas dyrektorka.
Widzę, że się dogadaliście-powiedziała-Nie było problemów?-skinęła na Strażników.
-Nie, nie było żadnych problemów-odpowiedzieli posłusznie.
Ryutaro? Dymitr?
Od Sary-CD Yumi
Wyszłyśmy z mieszkania i ruszyłyśmy na przystanek. Doszłyśmy, a autobus przyjechał jakby na zawołanie. Wsiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać o rożnych rzeczach, droga trwała z jakieś pół godziny, wreszcie wysiadłyśmy w centrum miasta. Ruszyłyśmy w stronę najlepszej pizzerii w mieście. Weszłyśmy do lokalu i zajęłyśmy stolik w kącie sali.
- Co się działo jak mnie nie było?-Zapytał Rose.
- A więc.. zaatakowano wychowawczynie, nic nie ustaliliśmy w związku z Edłordem.-Powiedziała w skrócie Yumi.
- A ogólnie co u was?- Ciągnęła temat Rose. Dziewczyny zaczęły się rozwodzić o swoich problemach sercowy i wyglądzie i takie tam.
- A u ciebie Saro?-Zapytała Rose, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Chcę wrócić do mojego starego stylu.
- Czyli?
- Przefarbować włosy, pójść na zakupy i takie inne.
Yumi Rose Flora
- Co się działo jak mnie nie było?-Zapytał Rose.
- A więc.. zaatakowano wychowawczynie, nic nie ustaliliśmy w związku z Edłordem.-Powiedziała w skrócie Yumi.
- A ogólnie co u was?- Ciągnęła temat Rose. Dziewczyny zaczęły się rozwodzić o swoich problemach sercowy i wyglądzie i takie tam.
- A u ciebie Saro?-Zapytała Rose, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Chcę wrócić do mojego starego stylu.
- Czyli?
- Przefarbować włosy, pójść na zakupy i takie inne.
Yumi Rose Flora
Od Ryutaro-CD Sang blue
Strażnicy, normalna, i podróba cwaniaka. Co ja mam z nimi zrobić? Najpierw wypadałoby pozbyć się strażników. Tylko będą NAM przeszkadzać. Podszedłem do strażników, udając zaciekawionego.
- Interesujące... - wykazywałem niemal jakby prawdziwą fascynację.
- Tak? - zapytał jeden ze strażników.
- Zobaczcie. - wskazałem na ich ubiór.
Obydwoje posłusznie spojrzeli tam, gdzie wskazałem.
Niespodziewanie użyłem mocy wiatru która odepchnęła ich daleko, a ponadto zamknęła w klatach. Byłem niemal przekonany, że jakoś się wydostaną, jednak jeżeli nie mają zdolności paranormalnych jak wszyscy w tej szkole, to mają problem...
- Heh. - zaśmiałem się, i podszedłem do muru. Sang jak moja matka zbeształa mnie jakby psa. - Mam być zestresowany, smutny, czy zdenerwowany? Wybieram... roześmiany. - zaśmiałem się. - Proszę Ciebie, tylko będą mi przeszkadzać w malowaniu. No dobra, to skoro wy nie lubicie malować, to nie róbcie tego. Ja to zrobię. Wy możecie jak już patrzeć. - Dymitr wyglądał, jakby uważał, że jestem wariatem. Nie wiedział jednak, że ja mam plan... nikt by się po takim kimś jak ja nie spodziewał, że postaram się trochę pogodzić wszystkich.
Wziąłem pędzel i zacząłem malować, na tyle chlapiąc, że oblałem dwójkę obok farbą. Zaraz obejrzałem się, i parsknąłem śmiechem. Wtem Dymitr zrobił to samo, tylko... wiadrem. Zagrałem zdenerwowanego, i zrobiłem identycznie to, co on. Tylko ja byłem niebieski, a on zielony. Taki szczegół. Potem, Dymitr oblał mnie.
- Stop! Czy wy oszaleliście?! - krzyknęła Sang.
Ja zaś na odpowiedź, oblałem ją. Na odpowiedź, dwójka oblała mnie. Położyłem się na kostce, i zacząłem śmiać.
- Ale fajnie... - śmiałem się.
- Czy dla ciebie śmieszne jest ,,zafarbowanie" mi ubrań? - zapytała dziewczyna.
- On zawsze tak się zachowuje? - zapytał Dymitr Sang. Ona zaś kiwnęła głową, i też zaczęła się śmiać. Wiedziałem, że zna mnie na tyle dobrze, że rozumie. A Dymitr zdezorientowany, patrzy na nas znowu zdziwiony.
Wstałem.
- Spokojnie, po tygodniu dam ci na tyle w skórę, że poznasz mnie na tyle dobrze, by zrozumieć. - poklepałem go po ramiu. O dziwne, nie chciał mnie zaatakować. Był chyba za bardzo zdezorientowany... a w tym czasie ja za pomocą wiatru pomalowałem mur.
- Ja idę pod prysznic, a wy? - zapytałem, odchodząc.
<Sang? Dymitr? No nie gadajcie, że nie zaśmialiście się, czytając to >
- Interesujące... - wykazywałem niemal jakby prawdziwą fascynację.
- Tak? - zapytał jeden ze strażników.
- Zobaczcie. - wskazałem na ich ubiór.
Obydwoje posłusznie spojrzeli tam, gdzie wskazałem.
Niespodziewanie użyłem mocy wiatru która odepchnęła ich daleko, a ponadto zamknęła w klatach. Byłem niemal przekonany, że jakoś się wydostaną, jednak jeżeli nie mają zdolności paranormalnych jak wszyscy w tej szkole, to mają problem...
- Heh. - zaśmiałem się, i podszedłem do muru. Sang jak moja matka zbeształa mnie jakby psa. - Mam być zestresowany, smutny, czy zdenerwowany? Wybieram... roześmiany. - zaśmiałem się. - Proszę Ciebie, tylko będą mi przeszkadzać w malowaniu. No dobra, to skoro wy nie lubicie malować, to nie róbcie tego. Ja to zrobię. Wy możecie jak już patrzeć. - Dymitr wyglądał, jakby uważał, że jestem wariatem. Nie wiedział jednak, że ja mam plan... nikt by się po takim kimś jak ja nie spodziewał, że postaram się trochę pogodzić wszystkich.
Wziąłem pędzel i zacząłem malować, na tyle chlapiąc, że oblałem dwójkę obok farbą. Zaraz obejrzałem się, i parsknąłem śmiechem. Wtem Dymitr zrobił to samo, tylko... wiadrem. Zagrałem zdenerwowanego, i zrobiłem identycznie to, co on. Tylko ja byłem niebieski, a on zielony. Taki szczegół. Potem, Dymitr oblał mnie.
- Stop! Czy wy oszaleliście?! - krzyknęła Sang.
Ja zaś na odpowiedź, oblałem ją. Na odpowiedź, dwójka oblała mnie. Położyłem się na kostce, i zacząłem śmiać.
- Ale fajnie... - śmiałem się.
- Czy dla ciebie śmieszne jest ,,zafarbowanie" mi ubrań? - zapytała dziewczyna.
- On zawsze tak się zachowuje? - zapytał Dymitr Sang. Ona zaś kiwnęła głową, i też zaczęła się śmiać. Wiedziałem, że zna mnie na tyle dobrze, że rozumie. A Dymitr zdezorientowany, patrzy na nas znowu zdziwiony.
Wstałem.
- Spokojnie, po tygodniu dam ci na tyle w skórę, że poznasz mnie na tyle dobrze, by zrozumieć. - poklepałem go po ramiu. O dziwne, nie chciał mnie zaatakować. Był chyba za bardzo zdezorientowany... a w tym czasie ja za pomocą wiatru pomalowałem mur.
- Ja idę pod prysznic, a wy? - zapytałem, odchodząc.
<Sang? Dymitr? No nie gadajcie, że nie zaśmialiście się, czytając to >
Od Sary-CD Dymitra
- Oczywiście, że żartuję.-Powiedziałam.
- Lepiej tego nie rób.-Powiedział chłopak.
- Chodź, znam przejście jak się stąd wydostać.-Powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Chłopak najpierw ani drgnął, ale później ruszył za mną. Szliśmy w ciszy przez dziedziniec szkoły, aż doszliśmy do akademika z mieszkaniami, obeszliśmy go i doszliśmy do paru pojedynczych drzew. Podeszłam do jednego z nich i i odsunęłam krzak, który zakrywał tunel.
-Właź.-Powiedziałam, a Dymitr wskoczył. Ja weszłam za nim i przyciągnęłam krzaki na to samo miejsce. Ruszyłam tunelem w prawą stronę. Szliśmy w ciemnościach jakieś pięć minut, aż wreszcie doszliśmy do wyjścia w lesie.
- Przy strumieniu jest stado saren, jakby co. Spotkamy się tu za trzy godziny.-Powiedziałam i odeszłam.
-A gdzie jest strumień?-Zapytał chłopak.
-Dwa dwadzieścia minut spacerem prosto.-Powiedziałam i ruszyłam dalej, kiedy odeszłam na wystarczającą odległość przemieniłam się i ruszyłam biegiem przed siebie. Dobiegłam do jakiegoś wzniesienia, usiadałam i zawyłam. Podniosłam się i pobiegłam dalej. Wreszcie zorientowałam się, że biegnę jakąś godzinę, więc postanowiłam zawrócić. Nie biegłam już sprintem tylko przechadzałam się między drzewami. Kiedy trochę odpoczęłam znów ruszyłam biegiem, aż do miejsca spotkania, gdzie wróciłam do postaci człowieka. Oparłam się o drzewo czekając na Dymitr'a.
Dymitr
- Lepiej tego nie rób.-Powiedział chłopak.
- Chodź, znam przejście jak się stąd wydostać.-Powiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Chłopak najpierw ani drgnął, ale później ruszył za mną. Szliśmy w ciszy przez dziedziniec szkoły, aż doszliśmy do akademika z mieszkaniami, obeszliśmy go i doszliśmy do paru pojedynczych drzew. Podeszłam do jednego z nich i i odsunęłam krzak, który zakrywał tunel.
-Właź.-Powiedziałam, a Dymitr wskoczył. Ja weszłam za nim i przyciągnęłam krzaki na to samo miejsce. Ruszyłam tunelem w prawą stronę. Szliśmy w ciemnościach jakieś pięć minut, aż wreszcie doszliśmy do wyjścia w lesie.
- Przy strumieniu jest stado saren, jakby co. Spotkamy się tu za trzy godziny.-Powiedziałam i odeszłam.
-A gdzie jest strumień?-Zapytał chłopak.
-Dwa dwadzieścia minut spacerem prosto.-Powiedziałam i ruszyłam dalej, kiedy odeszłam na wystarczającą odległość przemieniłam się i ruszyłam biegiem przed siebie. Dobiegłam do jakiegoś wzniesienia, usiadałam i zawyłam. Podniosłam się i pobiegłam dalej. Wreszcie zorientowałam się, że biegnę jakąś godzinę, więc postanowiłam zawrócić. Nie biegłam już sprintem tylko przechadzałam się między drzewami. Kiedy trochę odpoczęłam znów ruszyłam biegiem, aż do miejsca spotkania, gdzie wróciłam do postaci człowieka. Oparłam się o drzewo czekając na Dymitr'a.
Dymitr
Od Alice - CD Kuruke
A jednak! Myśli w mojej głowie pędziły jak szalone próbując ułożyć jakaś odpowiedź i przerwać narastające milczenie.
-Też ci dziękuję... -powiedziałam.
-Za co? -Podniósł z niedowierzaniem brwi.
-Za przejażdżkę.To było naprawdę wspaniałe.Ostatni raz jechałam z kimś na koniu... -urwałam.
Tak to było wtedy w przeddzień śmierci mojej rodziny.Jechałam wtedy razem z moją młodszą siostrą ,na gniadej klaczy...Omedze.To było piękne...Ona też nie ustrzegła się śmierci zadanej przez....a raczej przeze mnie... Stop! Szybko porzuciłam myśli ,przecież nie czas na to! Kurke stoi czekając aż jakoś sensownie dokończę zdanie.
-Myślałam.... - zająknęłam się.Tak naprawdę nie wiem co myślałam i nie wiem co chciałam powiedzieć.Mam mętlik w głowie.Muszę jakoś zmienić temat.Może do czegoś bliższego w czasie.
Ach tak ,wciąż nie rozumiem dlaczego odszedł bez słowa ...Ale dlaczego teraz tu przyszedł...czemu...Czemu ...Tak dużo pytań.
- Dlaczego? -powiedziałam...To jedyne słowo ,które przychodziło mi na myśl. Nikt nie zna moich myśli i przez chwilę na twarzy chłopaka widziałam coś na kształt zdumienia i niezrozumienia. Ku mojej uldze po chwili jego twarz się rozjaśniła...Zrozumiał pytanie.
Kurke? (troszkę cię wkopałam)
-Też ci dziękuję... -powiedziałam.
-Za co? -Podniósł z niedowierzaniem brwi.
-Za przejażdżkę.To było naprawdę wspaniałe.Ostatni raz jechałam z kimś na koniu... -urwałam.
Tak to było wtedy w przeddzień śmierci mojej rodziny.Jechałam wtedy razem z moją młodszą siostrą ,na gniadej klaczy...Omedze.To było piękne...Ona też nie ustrzegła się śmierci zadanej przez....a raczej przeze mnie... Stop! Szybko porzuciłam myśli ,przecież nie czas na to! Kurke stoi czekając aż jakoś sensownie dokończę zdanie.
-Myślałam.... - zająknęłam się.Tak naprawdę nie wiem co myślałam i nie wiem co chciałam powiedzieć.Mam mętlik w głowie.Muszę jakoś zmienić temat.Może do czegoś bliższego w czasie.
Ach tak ,wciąż nie rozumiem dlaczego odszedł bez słowa ...Ale dlaczego teraz tu przyszedł...czemu...Czemu ...Tak dużo pytań.
- Dlaczego? -powiedziałam...To jedyne słowo ,które przychodziło mi na myśl. Nikt nie zna moich myśli i przez chwilę na twarzy chłopaka widziałam coś na kształt zdumienia i niezrozumienia. Ku mojej uldze po chwili jego twarz się rozjaśniła...Zrozumiał pytanie.
Kurke? (troszkę cię wkopałam)
Od Davida
A więc mamy mieszkania..Dzielę je z Lenem, Kuruke i jakimś Ryutaro. Moj pokój jest pokojem typowym dla muzyka, którym niestety nie jestem. Mimo to pokój jest ekstra. Rozpakowałem się nagle ktoś do mnie nie zapukał. Poprosiłem, żeby weszła. Moim oczom ukazała się Rose
-Oj przepraszam pomyliłam pokoje-odpowiada.
-A co?-pytam.
-Chciałam iść do Lena.
-A przyszłaś do mnie tak?-pytam.
-Tak-mowi.
-To wejdź, proszę-odpowiadam.
-Skoro nalegasz...-mówi czarownica.
Rose?
-Oj przepraszam pomyliłam pokoje-odpowiada.
-A co?-pytam.
-Chciałam iść do Lena.
-A przyszłaś do mnie tak?-pytam.
-Tak-mowi.
-To wejdź, proszę-odpowiadam.
-Skoro nalegasz...-mówi czarownica.
Rose?
Od Sang blue-CD Dymitra
Następnego dnia czekałam z Mageshą obok boiska samoobrony.
Usłyszałam głos Dymitra i Ryutaro. Wyszli zza drzew...prowadzeni przez Strażników.
-No tak mogłam się tego spodziewać.-syknęłam w ich stronę.
-Nie wiem o czym mówisz.-syknął z uśmiechem Ryutaro.
W tym momencie usłyszałam głos dyrektorki.
-Miło mi, że się dogadujecie.-mówiła-Poznacie się jeszcze lepiej pracując wspólnie.
-Co?-zapytał Dymitr.
-Pomalujecie ścianę wspólnie-ciągnęła dalej i znikła. Przy nas zostało tylko 2-óch Strażników, którzy odsuneli się na dalszą odległość.
Ryutaro?Dymitr?
Usłyszałam głos Dymitra i Ryutaro. Wyszli zza drzew...prowadzeni przez Strażników.
-No tak mogłam się tego spodziewać.-syknęłam w ich stronę.
-Nie wiem o czym mówisz.-syknął z uśmiechem Ryutaro.
W tym momencie usłyszałam głos dyrektorki.
-Miło mi, że się dogadujecie.-mówiła-Poznacie się jeszcze lepiej pracując wspólnie.
-Co?-zapytał Dymitr.
-Pomalujecie ścianę wspólnie-ciągnęła dalej i znikła. Przy nas zostało tylko 2-óch Strażników, którzy odsuneli się na dalszą odległość.
Ryutaro?Dymitr?
Od Dymitra-CD Sang blue
Ona wyszła a ja walnąłem pięścią w stół.Ich wzrok skierowany został na mnie.Spojrzałem na nich jak bym miał zaraz zabić Ryutaro. Przez niego zmarnuje swój cenny czas tak samo jak przez ta dziewczynę.
-Zadowolony z siebie -powiedział Ryutaro
-To nie wchodź mi w drogę i nie pokazuj się na oczy .. -warknąłem niemal
i podniosłem się z miejsca
-Kolejny przygłup w klasie -usłyszałem jego szept do Sange blue
Od razu ruszyłem i złapałem go za szyje przyciskając do ściany ..
-Mało wam -wrzasnęła dziewczyna
-Jak widać jemu mało-wydusi ł Rytaro ..
Z jego twarzy nie znikał ten idiotyczny uśmiech .. wiedziałem ze się nie dogadamy
-Puść go z anim będziesz miał na prawdę poważne problemy -wrzasnęła dziewczyna
łaskawie go puściłem po czym szarpnąłem za drzwi i wyszedłem z sali
<Sange blue/ Ryutaro>
-Zadowolony z siebie -powiedział Ryutaro
-To nie wchodź mi w drogę i nie pokazuj się na oczy .. -warknąłem niemal
i podniosłem się z miejsca
-Kolejny przygłup w klasie -usłyszałem jego szept do Sange blue
Od razu ruszyłem i złapałem go za szyje przyciskając do ściany ..
-Mało wam -wrzasnęła dziewczyna
-Jak widać jemu mało-wydusi ł Rytaro ..
Z jego twarzy nie znikał ten idiotyczny uśmiech .. wiedziałem ze się nie dogadamy
-Puść go z anim będziesz miał na prawdę poważne problemy -wrzasnęła dziewczyna
łaskawie go puściłem po czym szarpnąłem za drzwi i wyszedłem z sali
<Sange blue/ Ryutaro>
Od Sang blue-CD Dymitra
piątek, 19 września 2014
W sali dopiero się zaczęła się normalna zabawa.
-O co tutaj chodzi?- zapytała zdenerwowana dyrektorka?-Jesteś tu niecały dzień i już bójka?-wskazała na Dymitra
-Wszedł mi w drogę.-syknął chłopak.
-Co takiego zrobiłeś?-zapytała Ryutaro z jeszcze większą złością?
-Nic.-odpowiedział jak zwykle spokojnym, opanowanym tonem, tym samym, który mnie najbardziej irytował w takich sytuacjach.
-Nic?-pytała dalej nauczycielka.-A ty co tam robiłaś?-kiwnęła głową w moją stronę.
-Poszłam się pouczyć - odsyknęłam ze śmiechem na ustach.
-Dobrze, skoro nie chcecie opowiedzieć jak do tego doszło-ciągnęła dalej-spędzicie sobotę na malowaniu ściany obok boiska do samoobrony. Liczę na to, że dogadacie się.
Uśmiechnęła się szyderczo i wyszła z sali.
Dymitr?Ryutaro?
-O co tutaj chodzi?- zapytała zdenerwowana dyrektorka?-Jesteś tu niecały dzień i już bójka?-wskazała na Dymitra
-Wszedł mi w drogę.-syknął chłopak.
-Co takiego zrobiłeś?-zapytała Ryutaro z jeszcze większą złością?
-Nic.-odpowiedział jak zwykle spokojnym, opanowanym tonem, tym samym, który mnie najbardziej irytował w takich sytuacjach.
-Nic?-pytała dalej nauczycielka.-A ty co tam robiłaś?-kiwnęła głową w moją stronę.
-Poszłam się pouczyć - odsyknęłam ze śmiechem na ustach.
-Dobrze, skoro nie chcecie opowiedzieć jak do tego doszło-ciągnęła dalej-spędzicie sobotę na malowaniu ściany obok boiska do samoobrony. Liczę na to, że dogadacie się.
Uśmiechnęła się szyderczo i wyszła z sali.
Dymitr?Ryutaro?
Od Dymitra-CD Sang blue
Nie lubię gdy ktoś wchodzi mi w drogę a ten koleś ewidentnie to zrobił. Więc zaatakowałem go od razu. Skończyło się tym że dostałem kopa od dziewczyny. Na która tez już miałem się rzucić gdyby nie to ze Strażnicy
zareagowali i szybko mnie unieruchomili. Nienawidzę tego stawiałem jak zawsze opór. Po chwili zjawiał się wychowawczyni
-Co się tu działo
-On się na mnie rzucił -powiedział koleś ..
Nawet imienia nie znałem
Wychowawczyni spojrzała na mnie
-Co masz do powiedzenia
-Kretyn wlazł mi w drogę t oberwał ... cały czas stawiłem opór strażnikom. Bylem wkurzony jak zawsze .. wiedziałem że jeszcze nie skończyłem z tym chłopakiem i ta dziewczynę tez miałem na liście ..
Cała nasza trójkę zaprowadzono do sali
<Sang Blue>
zareagowali i szybko mnie unieruchomili. Nienawidzę tego stawiałem jak zawsze opór. Po chwili zjawiał się wychowawczyni
-Co się tu działo
-On się na mnie rzucił -powiedział koleś ..
Nawet imienia nie znałem
Wychowawczyni spojrzała na mnie
-Co masz do powiedzenia
-Kretyn wlazł mi w drogę t oberwał ... cały czas stawiłem opór strażnikom. Bylem wkurzony jak zawsze .. wiedziałem że jeszcze nie skończyłem z tym chłopakiem i ta dziewczynę tez miałem na liście ..
Cała nasza trójkę zaprowadzono do sali
<Sang Blue>
Od Sang blue
Po lekcjach chciałam odpocząć. Nadal nie czuję się swobodnie w tej szkole. Zmierzałam w stronę lasu. Sądziłam, że spotkam tam Kuruke lub Ryutaro. Nie zastałam ich tam jednak. Ogólnie w lesie było pusto. Zwykle trudno jest być tu samą. To miejsce opływa samotnością - pomyślała połowa uczniów.
Usiadłam na kamieniu, Magesha obok mnie. Chciałam zadzwonić do rodziców, jednak nie miałam na to ochoty. Zresztą i tak by pewnie nie odebrali. Nie zamierzałam się tym przejmować. W końcu mam chwilę dla siebie. Większość uczniów zaczęła mnie omijać od kiedy Ryutaro rzucił się na dyrektorkę. Przecież to nic takiego. Nie wiem dlaczego każdy się go boi. Dawno go już nie widziałam. Chciałam się z nim zobaczyć. Może pomogłabym mu lepiej się bronić?
Napisałam do niego, by przyszedł, na co odpowiedział pozytywnie. Magesha chyba coś poczuła. To był ten dźwięk. Nikt nie wie skąd pochodzi. Chciałam tym razem się o tym przekonać. Podeszłam bliżej polany oddalając się od skały, na której siedziałam. Jednak w tym momencie usłyszałam głosy wskazujące na kłótnie. Szłam w ich kierunku. Kłótnia zmieniła się w odgłosy walki. Wychodząc zza drzew ujrzałam Ryutaro...leżącego na ziemi z kamieniem w ręku. Obok niego stał jakiś chłopak, którego wcześniej nie widziałam. Ryutaro podniósł się i rzucił na przeciwnika. Ten jednak był szybszy. Złapał Ryutaro za szyję i rzucił nim o drzewo. Podbiegłam do niego kopnęłam go w klatkę piersiową. Tego ciosu się nie spodziewał.
W tym momencie podbiegli do nas strażnicy. Nigdy nie widziałam ich w tak dużej liczbie. Za nimi przybiegła Sonia Cassandra Wing...- wychowawczyni wampirów.
Dymitr?Ryutaro?
Usiadłam na kamieniu, Magesha obok mnie. Chciałam zadzwonić do rodziców, jednak nie miałam na to ochoty. Zresztą i tak by pewnie nie odebrali. Nie zamierzałam się tym przejmować. W końcu mam chwilę dla siebie. Większość uczniów zaczęła mnie omijać od kiedy Ryutaro rzucił się na dyrektorkę. Przecież to nic takiego. Nie wiem dlaczego każdy się go boi. Dawno go już nie widziałam. Chciałam się z nim zobaczyć. Może pomogłabym mu lepiej się bronić?
Napisałam do niego, by przyszedł, na co odpowiedział pozytywnie. Magesha chyba coś poczuła. To był ten dźwięk. Nikt nie wie skąd pochodzi. Chciałam tym razem się o tym przekonać. Podeszłam bliżej polany oddalając się od skały, na której siedziałam. Jednak w tym momencie usłyszałam głosy wskazujące na kłótnie. Szłam w ich kierunku. Kłótnia zmieniła się w odgłosy walki. Wychodząc zza drzew ujrzałam Ryutaro...leżącego na ziemi z kamieniem w ręku. Obok niego stał jakiś chłopak, którego wcześniej nie widziałam. Ryutaro podniósł się i rzucił na przeciwnika. Ten jednak był szybszy. Złapał Ryutaro za szyję i rzucił nim o drzewo. Podbiegłam do niego kopnęłam go w klatkę piersiową. Tego ciosu się nie spodziewał.
W tym momencie podbiegli do nas strażnicy. Nigdy nie widziałam ich w tak dużej liczbie. Za nimi przybiegła Sonia Cassandra Wing...- wychowawczyni wampirów.
Dymitr?Ryutaro?
Od Dymitra-CD Sary
Uśmiechnąłem się to oznaczało tylko jedno .. teraz weekend .. więc zamiast w poniedziałek Lekcje .Runda po mieście z Sara i wracam do domu. Ta perspektywa byłą super Od razu poprawił mi się nastrój
-Dymitr
-Co ?
-Przed chwila twoje oczy były jaśniejsze ..
-Wiem powoli odczuwam pragnienie -powiedziałem
-I co teraz ?
-Nie twoja sprawa
-Trzeba zgłosić to twojej wychowawczyni ..
-Żartujesz sobie ..
<Sara>
Od Sary-CD Dymitra
- Jak już dostaniesz swoje cudo zrobimy rundkę po drogach dookoła akademii, póki nie uciekniesz.-Powiedział.
-Może być.-Powiedział.
- Daj mi chwilę.-Powiedziałam i poszłam do szatni. Wyciągnęłam z kombinezonu i zadzwoniłam do Alex'a. Mojego starego kumpla, który jest mi winien przysługę. Chłopak na początku nie był zadowolony, że zadzwoniłam, ale kiedy mu się przypomniało stare dobre lata, od razu zmienił nastawienie. Wyjaśniłam mu o co chodzi, a on się zgodził. Rozłączyłam się i wróciłam do Dymitr'a.
- Motor będziesz miał pojutrze.-Powiedziałam.
Dymitr
-Może być.-Powiedział.
- Daj mi chwilę.-Powiedziałam i poszłam do szatni. Wyciągnęłam z kombinezonu i zadzwoniłam do Alex'a. Mojego starego kumpla, który jest mi winien przysługę. Chłopak na początku nie był zadowolony, że zadzwoniłam, ale kiedy mu się przypomniało stare dobre lata, od razu zmienił nastawienie. Wyjaśniłam mu o co chodzi, a on się zgodził. Rozłączyłam się i wróciłam do Dymitr'a.
- Motor będziesz miał pojutrze.-Powiedziałam.
Dymitr
Od Dymitra-CD Sary
Pomyślałem chwilę gdzie on jest ..
-U mnie w starym domu w mieście NY na ulicy "Forever one /38"
Dziewczyna pomyślała chwile usmiechnęła się
-Da się to załatwić
-Jesteś pewna
-No jasne ...
-Co chcesz w zamian ..
Spojrzała na mnie dziwnie .. chwila namysłu i odpowiedziała ..
<Sara>
-U mnie w starym domu w mieście NY na ulicy "Forever one /38"
Dziewczyna pomyślała chwile usmiechnęła się
-Da się to załatwić
-Jesteś pewna
-No jasne ...
-Co chcesz w zamian ..
Spojrzała na mnie dziwnie .. chwila namysłu i odpowiedziała ..
<Sara>
Od Dymitra-CD Rosallie
Dziewczyna popatrzyła na mnie..
-W takim razie jesteś ciężkim przypadkiem tej szkoły
-Jprd .. bystra czarodzieja ..
-Zgadłeś ..
-Nie musiałem
Spojrzała na mnie
-Hmm ?
-Czuje to wiem z kim gadam ..
-Aha brawo zdolności jakieś masz ?
-Dokąd Ci się spieszy ?
-Jak widzisz trenuje za to nie wiem co ty robisz
-To Ci nie jest potrzebne -powiedziałem uśmiechając się łobuzersko i minąłem ją idąc dalej ..
<Rosaile,jak chcesz/kto inny>
-W takim razie jesteś ciężkim przypadkiem tej szkoły
-Jprd .. bystra czarodzieja ..
-Zgadłeś ..
-Nie musiałem
Spojrzała na mnie
-Hmm ?
-Czuje to wiem z kim gadam ..
-Aha brawo zdolności jakieś masz ?
-Dokąd Ci się spieszy ?
-Jak widzisz trenuje za to nie wiem co ty robisz
-To Ci nie jest potrzebne -powiedziałem uśmiechając się łobuzersko i minąłem ją idąc dalej ..
<Rosaile,jak chcesz/kto inny>
Od Sary-CD Dymitra
- Niezły. Masz jakiś plan, żeby tu go sprowadzić?
-Jeszcze, żadnego, ale coś się wymyśli.
- Gdzie stoi?-Zapytałam.
- A co Cie to?-Warknął wampir.
- Chciałam Ci pomóc ma kontakty, ale jeśli nie to nie.
- Nikt nie powiedział, że nie.
-Więc ponowie pytanie Gdzie on stoi?
Dymitr
-Jeszcze, żadnego, ale coś się wymyśli.
- Gdzie stoi?-Zapytałam.
- A co Cie to?-Warknął wampir.
- Chciałam Ci pomóc ma kontakty, ale jeśli nie to nie.
- Nikt nie powiedział, że nie.
-Więc ponowie pytanie Gdzie on stoi?
Dymitr
Od Rosallie-CD Danny'ego
Nie wiedziałam co zrobić... Ja narzekałam na to, że fanki wiedzą o moim ojcu więcej niż ja, a on poznał swoją matkę aż za dobrze.
-Nie wiem, czy ci to pomoże, ale ja za to nie powiem ci o ojcu nic więcej, niż największe fanki.
-Ale ty z tego powodu prawnie nie zabiłaś człowieka-odpowiada ze łzami. Widać, że go to trochę skrępowało.
-Ale ja nie jestem wilkołakiem. Twoja rasa często nid panuje nad gniewem.
-Wiszisz? Kolejna wada! Jestem tym, czym jestem.
Teraz postanowiłam schować język za zębami. Po prostu poklepałam go po koleżeńsku...
Danny?
-Nie wiem, czy ci to pomoże, ale ja za to nie powiem ci o ojcu nic więcej, niż największe fanki.
-Ale ty z tego powodu prawnie nie zabiłaś człowieka-odpowiada ze łzami. Widać, że go to trochę skrępowało.
-Ale ja nie jestem wilkołakiem. Twoja rasa często nid panuje nad gniewem.
-Wiszisz? Kolejna wada! Jestem tym, czym jestem.
Teraz postanowiłam schować język za zębami. Po prostu poklepałam go po koleżeńsku...
Danny?
Od Rosallie-CD Dymitra
Jak zwykle wyszłam na bieganie. Skuchając muzyki, nagle poczułam, żektoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i nagle w kogoś uderzyłam. Był to przeciętnie wysoki szatyn, którego jeszcze tu niewidziałam.
-Uważaj jak chodzisz ślepoto!-warknął.
-Może grzeczniej?-odpowiadam.
-Może nie wiesz z kim teraz rozmawiasz..-zaczyna groźnie.
-Sądząc po bardzo jasnej karynacji z wampirem-odpowiadam ze złośliwym uśmieszkiem. Wampir spojrzał na mnie gniewnie. Wstałam. W tedy przypomniało mi się, że nie chcę miećtu żadnych wrogów.
-To ja ci powiem z kim. Zadzierasz z dwuletnim wampirem, który swoje ofiary może liczyć już spokojnie w tysiącach.
-Na poczatku wszystkie wampiry są takie...
-Może i tak, ale nie zabijają aż tylu ludzi.
Dymitr?
-Uważaj jak chodzisz ślepoto!-warknął.
-Może grzeczniej?-odpowiadam.
-Może nie wiesz z kim teraz rozmawiasz..-zaczyna groźnie.
-Sądząc po bardzo jasnej karynacji z wampirem-odpowiadam ze złośliwym uśmieszkiem. Wampir spojrzał na mnie gniewnie. Wstałam. W tedy przypomniało mi się, że nie chcę miećtu żadnych wrogów.
-To ja ci powiem z kim. Zadzierasz z dwuletnim wampirem, który swoje ofiary może liczyć już spokojnie w tysiącach.
-Na poczatku wszystkie wampiry są takie...
-Może i tak, ale nie zabijają aż tylu ludzi.
Dymitr?
Od Dymitra-CD Sary
Popatrzyłęm na motor,po chwili dotarło do mnie ze gadam z Wilkołakiem.Postarałem olać się ten fajt i przyjrzałem motorowi
-A ty masz ?
-Motor .. jakbym tu miał to by mnie nie było
-A czemu ?
-Czy ja Ci wyglądam na kogoś kto się z własnej woli tu marnuje,przybyłem tu z eskorta bo bali się że pozabijam,jestem wampirem od dwóch lat a ofiary liczę w tysiącach. Wiec to bardziej zakład poprawczy dla mnie a nie szkołą.
-Jesteś na czarnej liście?
-Tak .. nawet i rady wampirów .. problemowy .. mniejsza o to mój motor wyciągał w 15 s 320km/h a max to lekko ponad 400km/h
-Co to za motor
-Mtt y2k cudowna machina myślę jak go tu sprowadzić
-masz zdjęcie tego motoru ?
-Na fonie
Poszperałem
-Oto on
Sara?
-A ty masz ?
-Motor .. jakbym tu miał to by mnie nie było
-A czemu ?
-Czy ja Ci wyglądam na kogoś kto się z własnej woli tu marnuje,przybyłem tu z eskorta bo bali się że pozabijam,jestem wampirem od dwóch lat a ofiary liczę w tysiącach. Wiec to bardziej zakład poprawczy dla mnie a nie szkołą.
-Jesteś na czarnej liście?
-Tak .. nawet i rady wampirów .. problemowy .. mniejsza o to mój motor wyciągał w 15 s 320km/h a max to lekko ponad 400km/h
-Co to za motor
-Mtt y2k cudowna machina myślę jak go tu sprowadzić
-masz zdjęcie tego motoru ?
-Na fonie
Poszperałem
-Oto on
Sara?
Od Dymitra
Otrząsnąłem się po walce z banda wampirów starciu na chwilę przytomność. Byłem w Aucie wszędzie kraty i zabezpieczenia. A Przede mną siedział facet w płaszczu.
-Wiesz dokąd jedziesz ?
-A skąd mam niby wiedzieć do jasnej cho*ery -warknąłem
-Do specjalnej szkoły ..
-Co ? chyba wam na mózg padło ze będę się uczył
-To twoja ostatnia szansa .. przysparzasz za dużo kłopotów jak na jednego wampira, jesteś z nami od dwóch lat a zabiłeś co najmniej już
12000 ludzi za bardzo rzucasz się w oczy.
Patrzyłem na niego z nienawiścią ..
-A co jeśli stracę te szanse ?
-Do końca swoich dni będziesz w "In the hel"
Zacisnąłem pieści wściekły .. on mi groził .. Dotarliśmy na miejsce w eskorcie dwunastu Wampirów którzy byli strażnikami wpisano mnie w dokumentacje uczelni oraz przydzielono mieszkanie. Zostałem przedstawiony Dyrektorowi i nauczycielom jako młody niedoświadczony wampir,buntownik,masowy morderca ludzi ..
Przez co od razu wpisano mnie na czarną listę i każdy musiał mieć na mnie oko,w razie mojej ucieczki .. starło by się wielkie nieszczęście z tą szkołą . Po tym wszystkim Bylem sam w pokoju rozpakowałem rzeczy i obmyślałem jak opuścić zajęcia gdy zobaczyłem mój plan lekcji. Wyszedłszy z pokoju a na sobie czułem wzrok strażników ktoś na mnie wpadł ..
-Uważaj jak leziesz ślepoto -warknąłem
<Ktoś>
-Wiesz dokąd jedziesz ?
-A skąd mam niby wiedzieć do jasnej cho*ery -warknąłem
-Do specjalnej szkoły ..
-Co ? chyba wam na mózg padło ze będę się uczył
-To twoja ostatnia szansa .. przysparzasz za dużo kłopotów jak na jednego wampira, jesteś z nami od dwóch lat a zabiłeś co najmniej już
12000 ludzi za bardzo rzucasz się w oczy.
Patrzyłem na niego z nienawiścią ..
-A co jeśli stracę te szanse ?
-Do końca swoich dni będziesz w "In the hel"
Zacisnąłem pieści wściekły .. on mi groził .. Dotarliśmy na miejsce w eskorcie dwunastu Wampirów którzy byli strażnikami wpisano mnie w dokumentacje uczelni oraz przydzielono mieszkanie. Zostałem przedstawiony Dyrektorowi i nauczycielom jako młody niedoświadczony wampir,buntownik,masowy morderca ludzi ..
Przez co od razu wpisano mnie na czarną listę i każdy musiał mieć na mnie oko,w razie mojej ucieczki .. starło by się wielkie nieszczęście z tą szkołą . Po tym wszystkim Bylem sam w pokoju rozpakowałem rzeczy i obmyślałem jak opuścić zajęcia gdy zobaczyłem mój plan lekcji. Wyszedłszy z pokoju a na sobie czułem wzrok strażników ktoś na mnie wpadł ..
-Uważaj jak leziesz ślepoto -warknąłem
<Ktoś>
Od Sary
Zabrałam z pokoju mój stary kombinezon i ruszyłam do miasta po moje nowe cacuszko. Chodź dawno nie jeździłam nie mogłam się do czekać, aż ponownie na niego wsiądę. Dojechałam na miejsce. Dałam sprzedawcy resztę kwoty i zabrałam motocykl
. Wyjechałam na szosę i ruszyłam w stronę akademii. Kiedy byłam na pustej drodze rozpędziłam się do 250km/h. Musiałam się opanować, bo dojeżdżałem do szkoły. Zmniejszyłam obroty, a następnie wjechałam na teren szkoły. Wprowadziłam motocykl do garażu. Zauważyłam jakiegoś chłopaka kręcącego się po garażu. Nie znałam go więc stwierdziła, że pewnie jakiś nowy. Odstawiłam jednoślad na miejsce. Zdjęłam górną część kombinezonu i odniosłam do szatni, kiedy wróciłam chłopak kręcił się po sekcji dla motocyklów.
-Niezłe cacko.-Powiedział, kiedy mnie zauważył.
- Dzięki.-Mruknęłam.
- Ile wyciąga?
- Nie sprawdzałam jeszcze maksymalnych obrotów, ale pewnie koło 280km/h, ale da się jeszcze przy nim po majstrować.
Dymitr
. Wyjechałam na szosę i ruszyłam w stronę akademii. Kiedy byłam na pustej drodze rozpędziłam się do 250km/h. Musiałam się opanować, bo dojeżdżałem do szkoły. Zmniejszyłam obroty, a następnie wjechałam na teren szkoły. Wprowadziłam motocykl do garażu. Zauważyłam jakiegoś chłopaka kręcącego się po garażu. Nie znałam go więc stwierdziła, że pewnie jakiś nowy. Odstawiłam jednoślad na miejsce. Zdjęłam górną część kombinezonu i odniosłam do szatni, kiedy wróciłam chłopak kręcił się po sekcji dla motocyklów.
-Niezłe cacko.-Powiedział, kiedy mnie zauważył.
- Dzięki.-Mruknęłam.
- Ile wyciąga?
- Nie sprawdzałam jeszcze maksymalnych obrotów, ale pewnie koło 280km/h, ale da się jeszcze przy nim po majstrować.
Dymitr
Subskrybuj:
Posty (Atom)