Od Bianki cd. Thomasa

piątek, 26 września 2014
-To...lubisz zwierzęta?-zapytałam.
-A co?-odpowiedział pytaniem
-Chodź-powiedziałam
Wyprowadziłam mój samochód.
-Gdzie jedziemy?-zaciekawił się Thomas.
-Zobaczysz-uśmiechnęłam się.
Pojechaliśmy do schroniska, mojego ulubionego.
-Po co...-chciał coś powiedzieć Tom ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Zobaczysz.-zaprowadziłam go do schroniska, a potem do klatki w której siedział pewien piesek.

-Pacz, śliczny, prawda?
-No jasne.
-Chciałabym go wziąć.
-To czemu...
-Bo jest chory.
-Nie widać po nim.
-Bo to taka choroba, nie jest zaraźliwa.
-Jak mi przykro.
-Będzie ci jeszcze bardziej gdy się dowiesz że go usypiają, zawszę przychodzę i go karmię ale nikt go nie chcę, a ta choroba jest bardzo trudna do wyleczenia, wiem że nikogo nie zarazi, ale tutaj ma spokój i ciszę, czego on potrzebuje bo inaczej umrze przez tą chorobę, ona polega na tym że gdy pies się denerwuje lub złapią go wielkie emocje staje się słaby i gdy go nie uspokoisz to zdechnie.
-A czy jak umiera to go boli?
-Podobno nie to się dzieję dość szybko.
-To więc jest prawie to samo co uśpienie, ale gdy go weźmiesz ma szanse na przeżycie, wyleczysz go i będzie jak zwykły piesek.
-Na prawdę jest możliwość...
-Oczywiście-zawołał Thomas.
Gdy to powiedział pewien pan podszedł do pieska i go zaczął wyciągać z klatki.
-Przepraszam, gdzie go pan bierze?-zapytałam.
-Do uśpienia.
-Nie, ja go zaadoptuje.
-Naprawdę ale on ma choro...
-Wiem.
Wypełniłam wszystko co musiałam i zabrałam pieska.
Byłam szczęśliwa i piesek chyba też.
Wtedy Thomas powiedział:

<<Thomas>>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy