Moje myśli znów popędziły...Każda w inną stronę. Obrażać się? Nie to
było b w stylu jakiś wampirzych paniulek... W efekcie wzdycham tylko.
-Dzięki ,że przyszedłeś...Już myślałam ,że... Ech nie ważne ,fajnie ,że
jednak nie masz nic do mnie ,each uisce. -mówię lekko zmieszana.
On tylko uśmiecha się ,jakby pogrążył się we własnych myślach.
Nagle nachodzi mnie straszna myśl...A jeśli dyrektorka się dowie?!
Miałam przecież zwiedzać szkołę ,a nie szaleć na krwiożerczym koniu.
-Oprowadzisz mnie po szkole? -pytam i uśmiecham się przepraszająco.
Kurke unosi jedną brew.No tak jest już dość późno...Nie zdziwiłabym się
gdyby powiedział ,że jest zmęczony i nie ma czasu ,chociaż gdzieś w
głębi duszy wiem ,że mi pomoże. Znam go krótko ,ale to chyba jedyna
osoba w całej tej szkole ,która nie uważa mnie za nową uczennice ,którą
należy ignorować lub ewentualnie uśmiechać się uprzejmie.
Kurke (sorrkie ,że tak długo...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz