Jak zwykle wyszłam na bieganie. Skuchając muzyki, nagle poczułam, żektoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i nagle w kogoś uderzyłam. Był to przeciętnie wysoki szatyn, którego jeszcze tu niewidziałam.
-Uważaj jak chodzisz ślepoto!-warknął.
-Może grzeczniej?-odpowiadam.
-Może nie wiesz z kim teraz rozmawiasz..-zaczyna groźnie.
-Sądząc po bardzo jasnej karynacji z wampirem-odpowiadam ze złośliwym uśmieszkiem. Wampir spojrzał na mnie gniewnie. Wstałam. W tedy przypomniało mi się, że nie chcę miećtu żadnych wrogów.
-To ja ci powiem z kim. Zadzierasz z dwuletnim wampirem, który swoje ofiary może liczyć już spokojnie w tysiącach.
-Na poczatku wszystkie wampiry są takie...
-Może i tak, ale nie zabijają aż tylu ludzi.
Dymitr?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz