- Czemu nie? Po nocy szkoła też wygląda fajnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się. Wyszliśmy z jej pokoju, a ona zamknęła za sobą drzwi.
Kończyłem już z oprowadzaniem jej po szkole. Praktycznie cały czas rozmawialiśmy o błahych sprawach.
Otworzyłem drzwi do jednego z ostatnich pokoi. Sam byłem tu po raz pierwszy i gdy zobaczyłem jego wnętrze zamilkłem.
Pod ogromnymi oknami ukrytymi za ciężkimi kotarami stał jakby wielki stół przykryty czarnym materiałem.
- Co to za pokój? - spytała Alice wchodząc głębiej. Również się wślizgnąłem i zamknąłem cicho drzwi.
- Muszę się przyznać, że jestem tu po raz pierwszy - powiedziałem bardzo cicho jakby nie chcąc zakłócić ciszy panującej w tym wielkim pokoju.
Podszedłem do stołu. W półmroku nie mogłem dostrzec jego wyraźnych kształtów, a z daleka wyglądał jak wielki i ciężki stół. Teraz widziałem jego kontury. Był to fortepian! Zrzuciłem materiał i otworzyłem klapę. Ukazały się białe i czarne klawisze.
- Umiesz grać? - zgadnęła Alice.
- Trochę - odparłem i spojrzałem w oczy dziewczyny.
- Zagraj.
Zaśmiałem się myśląc, że żartuje, jednak po chwili zorientowałem się, że mówi na serio. Tak jak wielu „artystów” nie lubiłem chwalić się moimi umiejętnościami czy talentami. Jednak zgodziłem się.
Powoli usiadłem na stołku i położyłem ręce na klawiaturze. Zacząłem grać.
Grałem piosenkę z Władców Pierścieni, których bardzo lubiłem. Była to piosenka, którą Pippin śpiewał w białych komnatach Minastirith.
<Alice? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz