Gdy doszliśmy pod mój pokój spojrzałam jeszcze raz na chłopaka.
-No to widzimy się jutro na zajęciach. Spróbój to tego czasu nikogo nie zabić - pocałowałam go delikatnie w policzek na pożegnanie i weszłam do pokoju. O dziwo nikogo nie było. Usiadłam na łóżku i pogłaskałam mojego kociaka. Nie wyglądał zbyt dobrze... Chole*a kiedy ja go ostatnio karmiłam? - skarciłam się w myślach. Wzięłam miską i nasypałam mu karmy dla kotów.
-Przepraszam - powiedziałam. Póżniej tylko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka. Zasypiając słyszałam jak sir.Nicolas zjada swoje jedzenie.
Następnego dnia jak co rano wyszłam na poranny bieg. Tym razem skeciłam w inną uliczkę i pobiegłam do starego opuszczonego domu. Podobno ktoś tu kiedyś mieszkał. Weszłam do środka. Było tu czuć zapach zgnilizny oraz pleśni. Dookoła nie było nic słychać. Cisza. Zamknęłam oczy lecz nagle ktoś wszedł do pokoju. Odwróciłam się i ujrzałam Chena.
-Twój nowy dom ? - spytał z uśmieszkiem
-A ty co tu robisz?
-Pobiegłem za tobą.
Wybuchnęłam śmiechem a chłopak się lekko zaczerwienił.
-Ach tak. To całkiem normalne.
Wyszliśmy z domku na świerze powietrze.
-Mogę ci zadać pytanie?
-Jasne. - odpowiedziałam.
-Jakim sposobem potrafisz się kontrolować?
-Nie wiem, może poprostu zależy mi na innych. Wkońcu kiedyś też tacy byliśmy. - odpowiedziałam.- Masz może ochotę na kawę
-Proponuję się najpierw przebrać.
Zapomniałam że oboje byliśmy w stroju sportowym.
-To jak za 30 min przy wyjściu do akademii?
-Jasne - odpowiedział i oboje pobiegliśmy spowrotem do akademii.
Wzięłam szybki prysznic i założyłam swój ulubiony czarny sweter a do niego ciemne jeansy. Rozplotłam włosy i poszłam w kierunku umówionego miejsca. Był punktualnie a ja jak zwykle się spóźniłam.
-Zawsze się tak guzdrzesz? - spytał z uśmiechem.
-Tylko jak bardzo mi zależy na spóźnieniu - odpowiedziałam szczerząc zęby.
<Chen? :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz