-Dlaczego nie mówią o tym na lekcjach?-zapytałam
-Mówią-odpowiedziała.-tylko trzeba czasami na nie chodzić.
-Ominęłam tylko kilka...naście-syknęłam. Tymczasem Ryutaro zwijał się z bólu na ziemi.-Jak mu pomóc?
Dziewczyna popatrzyła na wychowawczynie.
-Potrzeba eliksir-oznajmiła nauczycielka-Jest już robiony.
-On potrzebuje go teraz!-krzyknęłam.-On tu cierpi, a wy nic nie robicie!
-Nic innego mu teraz nie pomoże-powiedziała Rosallie.
Chciałam się już na nią rzucić. Jednak Dymitr położył mi rękę na ramieniu.
-Długo mamy jeszcze czekać?-zapytałam zdenerwowana, gdy Ryutaro znowu krzyknął. Tym razem zaczął wymiotować krwią.
-Jeszcze chwilę-odpowiedziała nauczycielka próbując mnie uspokoić.
-Chyba nie mamy tyle czasu-warknął Dymitr.
Ryutaro przestał wymiotować krwią. Jednak nie wskazywało to na nic dobrego. Był cały szary. W jego organizmie było mało krwi. Za mało.
-On nie może dłużej czekać-syknęłam.
Zbliżyłam się i klęknęłam obok niego. Wysunęłam swoje kły i przebiłam własną skórę na nadgarstku. Podsunęłam mu rękę do ust. Po chwili zaczął pić. Zaczął przybierać normalne barwy. Wzięłam rękę niczym zdąrzył zorientować się co się dzieje.
Ryutaro?Dymitr?Rosallie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz