- Miej więcej luzu. - zarzuciłem na pożegnanie. Choć z punktu widzenia Sang jestem wariatem, to w mojej głowie jest coś... mądrego? Tak, chyba coś w tym stylu.
- Krew... - zasyczałem. Znowu zapragnąłem czegoś więcej od życia. Zeskoczyłem z drzewa, a moc wiatru pchnęła mnie na dach. Byłem coraz silniejszy, dlatego też moi przeciwnicy też mają tacy być... Nauczycielka z tego co ostatnio doznałem nie jest najlepszym materiałem. Ssałem już lepszą krew, ale mimo to pragnę czegoś nowego. Jeszcze na tyle się nie opętałem, iż zachowałem odrobinę zdrowego umysłu, i nie chciałem zrobić tego na Sang. Jednak co by zrobić...
- Ryu! Co ty robisz? Znowu chcesz krwi? - wyrwał mnie z rozmyśleń głos dziewczyny. Pierwszy raz ktoś nazwał mnie Ryu...
- Tak... - syknąłem, patrząc na Dymitra. Jak mogłem na to wcześniej nie wpaść?
Choć biegaczem nigdy nie byłem najlepszym, dzięki mocy wiatru pobiegłem przez dach szybciej i skoczyłem na chłopaka. Na dziedziniec zaraz wpadła Samanta Tinnyson, nauczycielka czarodziejów.
- Aresto Momentum - użyła czaru, który zatrzymuje na krótką chwilę czas. Szybko podbiegła do mnie, i odepchnęła mnie, a ja wpadłem na kostkę...
- Pragnę krwi... - zaskakująco szybko ugryzłem czarodziejkę, a różdżka wyleciała jej z rąk. Obezwładniłem drugą na wszelki wypadek, i cieszyłem się ze zdobycia. Odgłosu bólu napawały mnie dumą, że udał mi się atak na tak dobrą krew. Bowiem dla mnie każda ma inny smak. Niektóre nawet nazywam, gdyż czasami się powtarzają... To śmieszne, wiem. Niestety, Sang też była wamirką, i wylała na mnie falę wody, co mnie odepchnęło. Akurat ona... Wpadłem na ścianę, wariując. Zacząłem dziwnie się śmiać. Czyżby ta krew, była jakaś inna?
<Sang, Dymitr? Sang, przecież wiesz, że uwielbiam w trudnych sytuacjach zostawiać innych xD Jak ktoś ma genialny pomysł, niech się nie waha :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz