Byłam poddenerwowana całą tą sytuacją.
-Jak chcesz.- Rzuciłam przez ramię. Zdjęłam kask i zaczęłam iść w
kierunku, w którym prowadziły ślady. Chłopak szedł za mną. Po jakiś
pięciu minutach praktycznie cała złość mi przeszła.
- Tak w ogóle to jestem Sara. Wilkołaczyca. Rok drugi.
- Thomas, wilkołak i też rok drugi.
Thomas chodzi już dwa lata do tej samej szkoły, a jeszcze się nie
poznaliśmy zbytnio, trzeba będzie popracować nad kontaktami towarzyskimi
pomyślałam. Szliśmy trochę czasu, aż w pewnym momencie usłyszałam
rżenie. Daleko, ale i tak postanowiłam ruszyć sprintem, w końcu po to
się trenuję, żeby utrzymać formę. Wreszcie dobiegłam do miejsca gdzie
był wałach. Okazało się że wpadł w ciernie. Nie mógł się wydostać.
Podeszłam do niego powoli. Zaczęłam do niego łagodnie przemawiać.
Chłopak podszedł w ślad za mną. Doszłam do wałacha i złapałam za
pierwszą gałąź. Zaczęłam je wyrywać. W końcu koń był wolny.
Na szczęście nie miotał się zbytnio i nie miał pokaleczonych nóg.
Zdjęłam mu siodło i ogłowie i puściłam, żeby się trochę popasł i
ochłonął.
- Co robisz?-Zapytał chłopak, kiedy odłożyłam rząd pod drzewo.
- Niech trochę ochłonie, a ja na razie nie chcę wracać.- Powiedziałam i
złapałam pierwszą gałąź drzewa i zaczęłam się na nie wspinać.
Thomas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz