-Poczekaj tu chwilę. - oznajmiłam i wyszłam z toalety. Zaraz później wróciłam z peleryna niewidka.
-Skąd ty ją u licha wytrzasnęłaś?!- spytała roztrzęsiona.
-Potter mi pożyczył- uśmiechnęłam się i kazałam jej podejść do mnie. Natychmiast zakryłam nią nas obie.
-Gabinet jest piętro wyżej, nikt nie może nas zobaczyć. -szepnęłam. Już po chwili staliśmy przed drzwiami lokum profesor McGonnagall, mojej ciotki.
-Mam nadzieję, że hasło się nie zmieniło- myślałam na głos- Dumbledore! -krzyknęłam i zaraz pomieszczenie stało dla mnie otworem.
-Jesteś pewna, że powinnam wejść?- usłyszałam Rosie.
-Na sto procent. A teraz chodź nie mamy dużo czasu.-więzłam ja za rękę i poprowadziłam przez gabinet.-Ciociu Minewro!- wrzasnęłam z nadzieja, iż jeszcze nie ma lekcji.
-Melanie to ty?- usłyszałam zza biblioteczki.
-Tak.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem jednocześnie uświadamiając sobie jak bardzo tęskniłam za ta kobietą.
-Moja mała Mel!- krzyknęła i podbiegła mnie uściskać.-A kto to taki?- wskazała na Rose.
-To moja znajoma ze szkoły. Rosalie Manson.- kiedy mówiłam Rose podała jej rękę.
-Miło mi panią poznać.-rzekła.
-Och dziecko! Po co tak oficjalnie! Chodź no tu.- powiedziała i ją także przytuliła.- To teraz mogę przejść do pytania. Co wy tu robicie?
-Dziś rano znalazłam to- podałam jej dziennik. Dolna warga zaczęła jej drżeć.- Czarny Pan najwyraźniej żyje...- spuściłam głowę.
-Melnie... miałam wysłać Ci sowę już dwa dni temu...-zaczęła.
-O czym ty mówisz?!-zapytałam przerażona.
-Twój ojciec... On... on żyje.- wypuściła to z siebie.
-Ale czy to nie Harry go zabił? - zapytała Rosalie.
-Też tak myśleliśmy. Ale najwyraźniej się teleportował... Zmienił postać i zamieszkał w świecie mugoli...
-W takim razie wiemy po co Śmierciośercy nas ścigali...- szepnęła moja towarzyszka.
-Śmierciożercy was gonili?! Melanie i ty dopiero teraz mi o tym mówisz?! Musisz natychmiast przenieść się do Hogwartu. Voldemort najwyraźniej Cie odnalazł i...
-Nigdzie nie idę. Chcę zostać tam. W Szkole dla nadprzyrodzonych.
-W takim razie potrzebny będzie ci ktoś do ochrony...
-Ale my świetnie dajemy sobie rade!- wykrzyknęłam.
-Mowy nie ma! Weźmiecie ze sobą Draco.
-Nigdy w życiu!
-Macie dwie opcje. Albo bierzecie Ślizgona albo zostajecie tu.
-Rosalie. Ty zdecyduj.- powiedziałam.
Rose?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz