Uśmiechnąłem się lekko. Koń stanął w miejscu, a Sara pomału zeszła. Ściągnęła toczek, a ja w tym czasie wszedłem na konia.
- Nie zakładasz? - Spytała, wyciągając nakrycie głowy w moją stronę.
- Nie, dzięki. Poradzę sobie bez - Posłałem jej chytry uśmieszek. - Wio
I koń ruszył. Najpierw jechałem stępem, aby sobie wszystko przypomnieć. Ruszyłem wodzą, a koń przeskoczył na kłus. Ułożyłem się w pół siadzie i zrobiłem parę kółek. Ponownie ruszyłem wodzą i koń przyśpieszył. Zagryzłem dolną wargę i uśmiechnąłem się do Sary. Od razu ruszyłem wodzą i koń cwałował. Odbijałem się z rytmem konia. Przejechałem kilka kółek, aż w końcu zacząłem przeskakiwać przez przypadkowe przeszkody; Dużą doniczkę z kwiatami, płotek .
Sara? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz