Spojrzenia moje i Alice spotkały się. Spojrzałem na ścianę po lewej. Już
chciałem się odwrócić i wyjść ze stajni gdy powstrzymał mnie głos
dziewczyny.
- Co tu robisz? - spytała ostro.
- Nie sądziłem, że cię tu spotkam - odparłem z zakłopotaniem. - W sumie lubię towarzystwo koni, więc przyszedłem do stajni...
- I przypadkiem znalazłeś się w części gdzie mieszka Adonis, tak? - dokończyła Alice.
- Nie przypadkiem.
- Więc?
- Chciałem spróbować zaprzyjaźnić się z twoim rumakiem... A po za tym zdziwiło mnie twoje zachowanie.
- Kiedy?
- Po incydencie z nim - wskazałem głową konia, który patrzył na mnie. -
Tak naprawdę... Wiedziałem co mi grozi i w ogóle... Ale chciałem. A
chcieć to móc; jak to mówią. Przepraszam, że naraziłem twego konia... i w
sumie siebie na twoją odpowiedzialność. Jako starszy kolega powinienem
wykazać się większą roztropnością.
<Alice? Troszkę weny brak...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz