Pierwszy dzień. Ten najgorszy ze wszystkich, gdy musisz zrobić dobre wrażenie. Bawienie się w mieszanie charakterów było mieszanką wybuchową, więc wspiąłem się na dach. Mogłem tam zobaczyć wszystko. W obszarze odsłoniętym przez korony drzew zobaczyłem grupę ludzi, rozmawiających. Pomyślałem, że to inni uczniowie, jednak nie mogłem być przekonany, bo nikogo przecież nie znałem. Potem moją uwagę przykóła nadchodząca pełnia księżyca. Byłem już gotowy. I tak, stałem się wampirem. Zamieniając swe ciało w nietoperza przeleciałem nad lasem, gdzie panowało świeże powietrze, relaksujące mnie osobiście. Na skraju lasu zrobiłem sobie małą stację, by... szczerze sam nie wiem czemu. Po prostu miałem taką chęć. Usiadłem pod drzewem zdenerwowany.
- Samokontrola na widok krwi!? Co to... - powstrzymałem się od wykrzyczenia przekleśtwa. - ...być. Przecież ja nie chcę oswajać się od tego. Nie chcę! Rozumiecie?! Nie chcę! - mówiłem sam do siebie. Zacząłem na tyle się gorączkować, iż chciałem się trochę zranić. Wziąłem kilka gałęzi, i próbowalem zranić sobie prawą rękę. Łaknąłem krwi... mogłem poświęcić dla odmiany nawet swoją, byle ją mieć! Gałęzie łamały się jedna po drugiej, jednak zaraz wpadłem na genialny pomysł. Zacząłem kłami ,,zdzierać" swoją skórę z prawej ręki. Gdy moja akcja osiągnęła sukces zaśmiałem się szyderczo, a równocześnie radośnie, i zacząłem pić. Niestety przesadziłem, i zemdlałem. Lała mi się krew, a ja leżałem w lesie schowany, jedynie niedaleko dwóch osób: Sang blue, oraz Kuruke, które były dosłownie kilka metrów ode mnie.
<Sang blue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz