Obudziłem się w szpitalu. Jak wkrótce po przebudzeniu dowiedziałem się jakie były przyczyny mojej obecności w tym okropnym miejscu. Po prostu wyssałem sobie krew. Na szczęście dla mnie na następny dzień mogłem już wyjść ze szpitala. Aż sam się zdziwiłem. Od razu wróciłem do szkoły, miałem nadzieję, że moja nieobecność nie spowodowała problemów w szkole. Nurtowało mnie wiecznie jedno pytanie. Kto mnie uratował? By dowiedzieć się o tym, następnej nocy wybrałem się w to samo miejsce. Łaziłem - gdyż inaczej tego nie nazwę - przez las rozglądając się. Niestety, nic nie zauważałem. A może tak tylko mi się wydawało...
Wspiąłem się na drzewo, by trochę poleżeć na mocnej, dębowej gałęzi. Dzisiaj nie łaknąłem krwi, wczorajszy dzień zadowolił mnie ,,na zapas". Zacząłem rozmyślać o tym planie lekcji dla wampirów. Krew to część mnie, tak samo pragnienie ssania jej. Dlaczego mam uczyć się odizolowywania od rzeczy, którą niemalże uwielbiam. Te myśli spowodowały zaostrzenie moich zmysłów. Poczułem coś, a raczej kogoś, kto miał krew. Czyli jednak był tutaj jakiś człowiek. Pobiegłem wedle mych zmysłów, i ujrzałem... czerwonowłosą dziewczynkę. Uśmiechnęła się pod nosem na mój widok. W tym momencie zauważyłem jej nienaturalnie długie kły, skąd wywnioskowałem, iż to wampirka. Mruknęła coś pod nosem, jednak nie usłyszałem dokładnie. Sam ja zaś milczałem, obserwując nowo ujrzaną osobę.
<Sang blue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz