Postanowiłam przejść się po szkole. Magesha pobiegła za mną. Nigdy się nie zostawałyśmy. Dzień dopiero wstawał, więc nie musiałam się martwić, że ktoś mnie zobaczy. Nie bałam się tego. Poprostu trudno zawieram nowe znajomości. Wyszłam na zewnątrz. Magesha pobiegła za mną. Nigdy się nie zostawałyśmy. Skierowałam się w stronę drzew. Zawsze natura mnie uspokajała.
Szłam przed siebie, rozmyślając co dzieje się z moim życiem. W tej szkole nie znam nikogo. Czuję się obca... za bardzo obca.
Nagle Magesha przybrała pozę obronną. Ja także coś wyczułam. Z każdą sekundą coś się do nas zbliżało. To był... wilkołak. Nie chciałam robić sobie kłopotów w nowej szkole drugiego dnia. Schowałam się za wielkim dębem. On chyba też nas wyczuł. Zatrzymał się. Mogłam się mu dokładnie przyjżeć. Był wysokim, szczupłym brunetem. Jednak moją uwagę przyciągnęły głębokie, zielone oczy. Chciałam zobaczyć je z bliska. Były takie hipnotyzujące. Gdzieś już takie widziałam. Myśląc jak wrócić do szkoły, by mnie nie zauważył nadepnęłam na gałązkę. Złamała się uwalniając dźwięk. Nigdy nie byłam tak nieostrożna. Chłopak musiał to usłyszeć. Zaczął iść w moją stronę. Kazałam nie ruszać się Mageshie i wyszłam zza drzewa. Patrzyliśmy się na siebie. Przedstawił się
-Ty jesteś ta nowa? Mam na imię Kuruke.
Kuruke?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz