Zmieniłem się z wilka w człowieka i przygwoździłem wilkołaka. Ręce
wykręciłem mu na kark, a kolano oparłem mu między łopatkami. Był silny i
ledwo dawałem radę, jednak gdybym go puścił mogłoby to się skończyć dla
mnie i dla Sary śmiertelnie.
- Żyjesz? - spytałem dziewczyny.
- Tak - odparła. Spojrzałem na nią. Lewą rękę trzymała przy policzku, a jej palce były czerwone od krwi.
- Jest źle - stwierdziłem patrząc na nią. - Otwórz mi przejście. Przyda się pomoc czarodzieja.
- Niby jak? - spytała Sara.
- Tak jak przed chwilą - odparłem. - Musisz się pośpieszyć. Długo go tak nie utrzymam!
Sara podbiegła do ściany i zaczęła uderzać po kolei w każdy kamień. Ja zaś skupiałem się na trzymaniu wilkołaka.
Był nieco inny niż ja. Nie zamieniał się w wilka, a w coś co miało w
sobie coś z małpy i wilka. Chodził na dwóch wielkich, tylnich łapach.
Głowa i kark były ogromne. Był nieco przygarbiony, ale to dlatego, że
musiał patrzeć prosto, a nie w górę. Łapy były większe od mojej twarzy,
zakończone ostrymi i długimi pazurami.
Usłyszałem odsuwanie ściany. Sarze się udało. Do pomieszczenia wbiegła
pozostała czwórka. Najpierw spojrzeli na Sarę. Później na mnie, a na
końcu na wilkołaka.
- Rosallie - powiedziałem. - Zatamuj krwawienie Sary i pomóż mi go spętać... Magią. Okey?
<Rosallie? Sara? Flora? Len? Yumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz