Leżałem gdzieś daleko od akademi na mokrej trwie, słyszałem szum morza, tylko szum poza tym nic, można było to nazwać ciszą. Myslałem o wszystkim, o sobie, dlaczego z nikim nie rozmawiam? Czemu udaję że wszystko jest okej? Wciąż nie może się pogodzić z pewnymi istotnymi faktami w jego życiu, myśli że jest sam. Boi się z kimś zaprzyjaźnić, czuję w sobie chłód i agresję, nie panuję nad tym. Nie wie co ze sobą zrobić aby nie popełnić błędu, nie chce ryzykować i tak już to zrobił zbyt wiele razy. Czy ktoś go zrozumie? Czy on tu wogóle pasuje?
Wstałem. Ruszyłem naprzód i biegłem. Zmieniłem się w wilka i biegłem dalej. Po kilku minutach zbliżyłem się do granic akademi. Zatrzymałem się i zmieniłem w człowieka, ruszyłem naprzód, zatrzymałem się na dziedzińcu i usiadłem na ławce. Odchyliłem głowę w tył i wciągnąłem powietrze patrząc na szare niebo, nałożyłem kaptur i skierowałem się w stronę akademika. Wszedłem po schodach, idąc korytarzem zatrzymałem się przy jakichś drzwiach, zapukałem nie wiedząc kto jest po drugiej stronie. Czas kogoś poznać.
<<Ktosiu?Może jakaś dziewczyna?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz