Ja i Mel spojrzałyśmy na ciocię M z szokiem.
-Jak to?-pytam.
-Tom rzeczywiście się zmienił i w tedy powiedziałam mu o Mel. Nawet śmierciożercy się w to zaangażowali udając,że za niepowodzenia obwiniają Melanię. Jednak oni też zgodzili się przejść na jasną stronę mocy.
-Czyli zło na tym świecie już nie istnieje?-pyta Mel.
-Nie w takim stopniu jak było-odpowiada Tom.
Poczułam,że rodzina chce być teraz razem. Powiedziałam Mel,że będę w Hogwarcie. Przeniosłam się tam. Mel się pogodziła z ojcem..Chyba teraz moja kolej. Prawda?
Odpaliłam laptopa. Weszłam na skype. Na szczęście był dostępny.
-Hej Rose!-odpowiada.
-Hej...
-Co cię gryzie? Sukienka?-pyta. Spojrzałam na nią. Rzeczywiście. Była cała brudna i podarta.
-Szczerze..to chyba wyrosłam z tych balerin i sukienek...Tato.
Ojciec spojrzał na mnie. Nie odzywałam się do niego przez rok,a teraz nagle tato?Jestem na prawdę podła.
-Przepraszam tato-odpowiadam ze łzami w oczach.
-Szczerze to ja cię też rozumiem-mówi.-Pewnie trudno jest mieć ojca skandalistę co?
-Trochę-odpowiadam.
-A co do twojego wyrośnięcia z sukienek..Jak to się stało?-pyta zszkowany.
-Tyle miałam przygód w nowej szkole,że bardzo trudno jest biegać w sukience i balerinach.Po za tym od krótkiego czasu chcę wrócić do swojego naturalnego brązu..
-To czemu tego nie robić? Już na twoim koncie są pieniądze. Masz za nie kupić mnóstwo ciuchów i zmienić styl na jaki chcesz.
-Ale ja nie chcę...-zaczynam.
-Moich pieniędzy?-pyta.-Mam ich dużo.W sam raz tyle by rozpieszczać najmłodszą córeczkę.
W końcu wróciła Mel.
~Malani?Bez sensu ale weny brak C:~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz