Postanowiłam nie przejmować się zachowaniem Ryutaro. A nawet wziąć z niego przykład. Ostatnio za często się denerwuje.
Pobiegłam za nim. Dogoniłam go w mgnieniu oka. Usiedliśmy na skale.
-Co tu robisz?-syknął Ryutaro-śledzisz mnie?
-Co ty.-odpowiedziałam-po prostu nudzi mi się trochę. A ty tak łazisz bez celu, więc chciałam się dołączyć. Ogólnie gratuluję.
-Czego?-pytał
-Cała szkoła o tobie mówi-ciągnęłam dalej-Wszyscy są w szoku. Nawet się ciebie boją.
-A ty się nie boisz?-spytał ironicznie
-Niby czego? Przecież to ja cię powstrzymałam.-wybuchnęłam śmiechem. Gdyby nie ja to zagryzł byś całą klasę.
Chłopak też się uśmiechnął, mimo starań, by nie okazywać tego.
Usłyszałam trzask gałęzi i dziwny dźwięk. Ryutaro też musiał to usłyszeć. Przestaliśmy się śmiać. Magesha wychyliła się z krzaków. Jednak to nie ona wydawała ten odgłos. Jakby szmer.
-Słyszysz?-zapytałam Towarzysza.
Skinął głową na potwierdzenie. Ruszyliśmy w kierunku dźwięku.
Ryutaro? Wierzę w ciebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz