Na strychu było okno. Klamka była oporna, ale w końcu otworzyłam okno i energicznym wybiciem z rąk wskoczyłam na dach. Zdążyłam tylko zobaczyć skrawek powiewającej szaty znikający za oknem na przeciwko smoczego gniazda.
- Jest tam coś? - spytała Sara, wchodząc na dach.
- Był tu chyba jakiś uczeń - zameldowałam. - Zobaczyłam tylko, jak znika w oknie.
- Chodźmy tam! - powiedział Kuruke, który do nas dołączył, i razem poszliśmy do tamtego okna.
- Jeśli ktoś tu szukał śladów tak jak my, to chyba wiem, dokąd poszedł. Za mną! - Poprowadziłam Sarę i Kuruke wzdłuż dachu.
Tak naprawdę nie wiedziałam, gdzie poszedł i nawet kim jest poszukiwany uczeń, ale liczyłam na to, że towarzysze prędko się nie zorientują, że nic nie wiem.
To był zwykły fart, że natrafiliśmy na okno klasy, w której ktoś był. Po cichu usadowiliśmy się, żeby móc dokładnie usłyszeć rozmowę.
Jacyś uczniowie rozmawiali z wychowawczyniami. Wynikało z tego, że znaleźli w gnieździe jajo, z którego wykluł się mały smok, i kilka innych rzeczy. Ostrożnie zerknęłam do klasy. Byli tam ta dziewczyna i ten chłopak, których widziałam na początku mojego pobytu tutaj, jakaś inna dziewczyna i nauczycielki. No i smoczątko. Wyglądało jak mały lisek!
No i dodatkowo pani Hannah... usłyszałam jak nazywają ją Sonia. To już coś.
Po chwili wszyscy wyszli.
- I co teraz? - spytałam. - Śledzimy ich?
*Sara, Kuruke?*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz