Nasze spojrzenia się spotkały. Po raz pierwszy zobaczyłam dokładnie jego
błękitne oczy. Na serio miały odcień oceanu, w którym można by było
utonąć...
Przestań, przywołałam się do porządku. Przyszłaś tu, aby mu wszystko wyjaśnić. Nie możesz się dekoncentrować.
- A więc... - odwróciłam wzrok. - Nie przyszłam tutaj, aby się tylko
przywitać. - wzięłam głęboki wdech. - Wyjechałam bo... nie mogłam
wytrzymać tego, że widuję tutaj tylu ludzi i muszę ich unikać, by
przypadkiem nikogo nie dotknąć. - rzuciłam mu przelotne spojrzenie.
Widziałam, że zrozumiał o co mi chodziło. - Uznałam, że nie pozostało
mi nic innego, jak odejść gdzieś, gdzie nie będę miała możliwości
zrobienia komukolwiek krzywdy. A dlaczego się z tobą nie pożegnałam? -
zmusiłam się, by spojrzeć mu w oczy. - Bo... przez ten czas jak się
znamy... bardzo się do ciebie przywiązałam, chociaż wiedziałam, że
nigdy nie będę mogła normalnie z tobą porozmawiać. I wiedziałam, że nie
zniosłabym naszego pożegnania. Nawet trudno mi było napisać tą
cholerną karteczkę! - uniosłam się. Wzięłam kolejny głęboki wdech. -
Kiedy wyjechałam, miałam dużo czasu na trening. Ćwiczyłam umiejętności.
Chciałam się dowiedzieć, czy mam jakąkolwiek szansę na życie. -
uśmiechnęłam się lekko. - I zobacz, do czego doszłam. - wyciągnęłam
niepewnie dłoń w stronę Thomasa, który z przerażeniem przyglądał mi się,
lecz kiedy zobaczył moje pełne spokoju spojrzenie, rozluźnił się.
Sięgnęłam po jego rękę. Kiedy dotknęłam jego skóry, a on nie zwijał się w
konwulsjach poczułam ogromną dumę. Udało mi sie! Spojrzałam ponownie
na Tommy'ego, czekając na jego reakcję.
<<Thomas?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz