Od Lena

niedziela, 24 sierpnia 2014
Siedziałem na jednej z ławek przed szkołą. Nie uczyłem się. Moje myśli były zajęte inną rzeczą. I właśnie tą rzecz trzymałem w ręce. Był to dziennik. Cóż, gdy go znaleźliśmy jedynie go przekartkowaliśmy. Postanowiłem jednak go przeczytać.
Dziś doszedł nowy uczeń. Jest wilkołakiem, co widać między innymi po jego owłosieniu. Ma na imię Edłord. Jest bardzo dziwny. Przylepił się nawet do Sami... Podobno ma jakieś wizje, w których widzi potwory i swojego dziadka. Dziadek każe mu rysować jakieś dziwne obrazki i robić mikstury, które tylko William i Samanta rozpoznają. Mam tylko nadzieję, że te wizje nie są prawdą...
Edłord... Nowy wilkołak... Wizje, mikstury... Samanta i William... Dyrektorki... Szkoła... Smok... Strażnik... Zero... Edłord... Smok... Mikstury... Dyrektorki... Harmonijka... Zero... Potwory... Dziadek...
Te myśli latały mi po głowie jak opętane. 
Jęknąłem łapiąc się za głowę. 
- Pewnego dnia doszedł nowy wilkołak - Edłord - zacząłem porządkować myśli na głos. - On miał wizje. W wizjach widział dziadka. Tworzył rysunki, które rozpoznawała wychowawczyni czarodziejów z bratem. I zaczęły się ataki potworów. O co, kurde, tu chodzi?!
Westchnąłem.
- Te potwory czegoś chyba szukały...
- A ten Edłord jest podejrzany - powiedziała Natasha patrząc na dziennik. - Nie podoba mi się.
- I tak nic z tym nie zrobisz, Nat - stwierdziłem.
- A ten Zero? - ciągnęła Natasha przeglądając dalsze notatki. - O tu jest o nim coś napisane... „Sonia i Zero stali się sobie bliscy... Sonia mówi, że to pierwsza osoba, która zaakceptowała jej inność. Pierwsza spośród wampirów jak mniemam, bo ja, Sami i Tetto bardzo ją polubiłyśmy. Ciekawe jakie to...”
- Nie czytaj na głos takich rzeczy! - upomniałem ducha zamykając notatnik. - To prywatne sprawy.
Jaką inność? - przemknęło mi w myślach.
- Odezwał się dociekliwy tajemnicy - powiedziała obrażona Nat.
Odchyliłem głowę do tyłu.
- Kim byl ten Zero? - spytałem jakby sam siebie. - Wiemy, że Edłord był wilkołakiem... Ale Zero? Był kochankiem pani Soni (chyba), ale nie jest powiedziane, że był wampirem.
- Nie wiemy nawet jak ma na nazwisko - usłyszałem nagle obok siebie głos. Spojrzałem w tamtą stronę. Obok mnie siedziała Rosallie.
- Nie powiem przestraszyłaś mnie. Długo tu siedzisz?
- Nie. Ale ty tak, jak mniemam.
- Próbuję to wszystko rozgryźć - wskazałem zeszyt.
- A kotś już to próbował, czyż nie?
Spojrzałem na Rose.
- Niejacy najmłodsi szamani - ciągnęła czarodziejka. - Monica i Edward. Nie uważałeś na rozmowie z dyrektorkami?
<Rose?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy