Wyszedłem od Sav chwilę po północy. Film, który oglądaliśmy nie był specjalnie straszny, bynajmniej nie dla mnie.
Kiedy wszedłem do pokoju wziąłem prysznic. Chciałbym pójść z nią na bal. Chciałbym iść na bal z kimś, kogo lubię i kto znaczy coś dla mnie.
Dwie pierwsze godziny lekcyjne minęły mi na prawdę szybko. Dzisiaj uczyliśmy się jak kontrolować się na widok krwi. Jeszcze nie do końca mi to wychodzi, ale staram się pilnować.
- Poproszę dwa bilety na bal - powiedziałem do starszej pani, która stała za dość starą ladą. Odebrałem bilety i schowałem do kieszeni bluzy. Po drodze spotkałem Sav. Miałem mętlik w głowie, my nie byliśmy parą, prawda? Wtedy, to był przypływ emocji, przecież nie mogę nic do niej czuć, to takie... nierealne.
- Hej - powiedziałem przytulając ją na powitanie. Było bardzo niezręcznie.
- Pomyślałem, skoro zawsze robimy coś u Ciebie, to może dla odmiany dzisiaj pójdziemy do mnie? - zapytałem z uśmiechem.
- Jasne - odparła lekko zmieszana. Kierowaliśmy się ku mojemu mieszkaniu. Całe szczęście, że dzisiaj trochę ogarnąłem.
- A więc tak mieszkasz - powiedziała z uśmiechem Sav.
- Bilety na bal, co? - zapytała wyjmując dwa bilety z mojej bluzy. - kim jest ta szczęściara? - dodała.
- Prawdę powiedziawszy jedyną dziewczyną, z którą chcę tam iść jesteś ty - powiedziałem przybliżając się do niej.
< Sav :> >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz