Zerknęłam na nieznajomą, a ona zaczęła dość wymownie lustrować mnie wzrokiem.
- To ty? - Zapytała zdziwiona, a może bardziej zdegustowana?
- My się znamy? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Zapraszałaś mnie tutaj?
Wytrzeszczyłam oczy.
- Niet, znaczy się - nie! - Zaprzeczyłam żywo gestykulując. - To jest ta szkoła dla nienormalnych? - Wskazałam na ogromny budek znajdujący się za bramą przy której stałyśmy.
- Szkoła Nadprzyrodzonych, jeśli już. Szukasz tu czegoś? - Zapytała z wyrzutem.
- Hmm... Azylu? Miejsca, gdzie nie uznają mnie za wariatkę?
- A jesteś kimś "specjalnym"?
- Szamanką, z tego co wiem.
- To tak, to jest Szkoła Nadprzyrodzonych.
Dziewczyna ponownie powróciła do gapienia się w dal. Stałam obok niej trochę zdezorientowana.
- Nie powiesz mi co i jak? - Zapytałam.
- Nie? - Odpowiedziała takim tonem, jakbym przed chwilą zaproponawała jej wspólną wycieczkę na bagna. W stroju w którym teraz stoi.
Machnęłam zrezygnowana ręką i przeszłam przez bramę mając nadzieję, że reszta uczniów nie będzie tak zarozumiała. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na datę wygrawerowaną w marmurowym portalu gmachu szkoły.
- 1458 - Przeczytałam w myślach.
Podeszłam do drewnianych drzwi i silnie szarpnęłam za klamkę. Moim oczom ukazał się zimny i dość nieprzyjazny przedsionek. Był zaniedbany, zakurzony i zupełnie pusty. Może chociaż na święta wystawiają tu choinkę. Pchnęłam następne drzwi, a wejściowe zamknęły się z trzaskiem. Szyby w oknach zadrżały.
- Może głośniej! - Krzyknął ktoś z głębi korytarza.
Jak najdelikatniej zamknęłam drzwi dzielące przedsionek i korytarz. Jedyne czego tu brakowało to światła i uczniów. Rozejrzałam się. Nic nadzwyczajnego. Wejścia do sal, schody, okna.
- Przepraszam! - Krzyknęłam w pustkę korytarza. - Czy ktoś mógłyby mnie oprowadzić?
<Acacia? Ktokolwiek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz