Przytuliłam się do Lucasa.
-Przeprasza za nich...-jąknęłam-Nikt się im nie stawia.
-Co oni od ciebie chcieli?-zapytał.
-Nie wiem...-ciągnęłam dalej-Ale się dowiem.
Odsunęłam się od chłopaka, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam.
-Przyjedź po mnie natychmiast!-warknęłam do telefonu.
-Sang...
-Lepiej wróć do mieszkania.-przerwałam mu-Proszę.
-Nie mogę.-powiedział.
-Tak będzie lepiej.
-Nie zostawię cię.
-Dziękuję.-szepnęłam i przytuliłam się do niego.
Po chwili na dziedziniec wjechał samochód. Wysiadł z niego wysoki mężczyzna. W szybkim tempie zbliżył się do nas.
-Sang bleu-powiedział troskliwym tonem-Co się stało?
-Ty się pytasz co się stało?-krzyknęłam-Co Max i Alex robili w mieście?
-Mieli pojechać po ciebie.-odpowiedział.
-Alex chciał ją uderzyć!-krzyknął Lucas.
-Co takiego?-zapytał-kto to?-Ojciec dopiero teraz spostrzegł.
Lucas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz