Zbliżał się dzień kary. Umówiłyśmy się z dziewczynami na dziedzińcu. Rosallie wzięła ze sobą eliksiry i poszłyśmy się z nimi spotkać. Na miejscu gdy zobaczyłam te dwie dziewczyny szczęka mi opadła. Może nie uważałam się za brzydką ale gdy na nie spojrzałam tak właśnie się poczułam.
-Cześć - zaczęła Rosallie.
-Miejmy to już za sobą - zignorowała ją i wzięła od niej flakonik. Był w niej mój włos gdyż nagle przedemną stało moje lustrzane odbice. Druga dziewczyna zrobiła to samo.
-A teraz...
-Wiemy co mamy robić.-prychnęła i poszły w stronę mieszkania.
-Musimy sprawdzić czy to zrobią - powiedziała Rosallie
-Nie chce na to patrzeć. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Przy nas zjawił się Klaus.
-Nie mogę się już doczekać.
-Nie eksytuj się tak - zaśmiałam się.
-No co wy. Chyba nie przegapicie takiej okazji.
-Tylko na chwilę - obiecała. - Potem z daleka poczekamy aż wyjdą i wuala (nwm jak to się pisze )
-No dobra.
Rose i Klaus wypili drugi eliksir.
-A ty-spytała?
-Jedyną dobrą rzecz, którą kiedykolwiek otrzymałam od ojca to moce. Był on jednym z początkowych wampirów więc posiadał wiele mocy tak jak jego dzieci...
-To znaczy ze jesteś taką wampirzą księżniczką?
-Nie błagam - uśmiechnęłam się - Ruszamy? Chcę mieć to już z głowy.
<Rosallie? Przyszłaś mnie dobić skarbie? <3 Klaus? jak coś za zrytą psychikę nie odpowiadamy c; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz