-Hej, a co powiecie na surfing? -spytał Andrew, kolega Dymitra
-Jasne! -krzyknęliśmy wszyscy
Surfowaliśmy... Hm... 2 godziny jak nie więcej. Zaczęło się ściemniać. Któryś z chłopaków rozpalił ognisko. Siedliśmy wkoło niego i rozmawialiśmy. I wtedy okazało się, że nie wzięłam ręcznika. Dymitr wziął mnie pod ramiona. Niestety, wszystko się kończy i musieliśmy wracać. Było świetnie. Grupką jechaliśmy w stronę szkoły. Gdy byliśmy pod mieszkaniami, pożegnałam się z Dymitrem.
-Do zobaczenia... -powiedziałam i lekko go pocałowałam.
<Dymitr?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz