Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
- Jesteś moim drugim nie-zwierzęcym przyjacielem - powiedziałam. - Zamierzam ci w tym pomóc.
- Skoro jestem drugim nie-zwierzęcym przyjacielem mam być z siebie dumny? - spytał żartem Nick.
- Nie widzę przeciwwskazań.
Usiedliśmy na trawie.
- Więc... - zaczął chłopak. - Masz jakieś pomysły, propozycje jak zniszczyć mur?
- Nie jestem jakimś wielkim specem od spraw z umysłem...
- Masz dar telepatii. Znasz się na tym lepiej niż ja.
- Może masz rację... W każdym razie, ten mur tworzy się gdy osoba ma dosć innych, świata i chce się odgrodzić od świata rzeczywistego. Taka jakby...
- Depresja?
- Za mocne słowo, bo nie myślisz o samobójstwie, ale coś w tym stylu. By taki mur zniszczyć musisz się otworzyć na ludzi i to trwa. Sądzę, że to, iż w miarę akceptujesz mą obecnosć już w jakiś sposób ten mur podważa.
- Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić.
- Zgadzam się. Ale nie mam rzeczy niemożliwych. Ludzie potrafią się zmieniać.
- Ale nie wszyscy chcą.
- W takim razie... Spróbujmy inaczej. Postaraj się mnie tak zaatakować.
- Znowu mnie napadnie zmora.
- Ale wyobraź sobie, że chcesz mnie bliżej poznać... Znać moje wspomnienia i zajrzeć w głąb mego umysłu. W tedy fragment muru wykruszy się by mnie zaatakować, a pózniej ułozy się na nowo. Więc? Spróbujesz?
Nick popatrzył na mnie z pobłażliwością. Ja jednak nie ustępowałam.
<Nick? Takie wyszło masło maślane...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz