Kiwnęłam Davidowi na zgodę. Szliśmy pomiędzy drzewami przed siebie. Po około godzinie byłam zmęczona. Sprawnymi kocimi ruchami wdrapałam się na pobliskie drzewo i usiadłam na gałęzi.
- Wskakuj. Chyba że nie umiesz się wspinać. - Pokazałam miejsce obok siebie z zażartowałam z przyjaciela. Z wysiłkiem jakoś się wdrapał na drzewo.
- Jak ty z taką łatwością tu się wspięłaś? - spytał zaskoczony
- Lata praktyki. - Odpowiedziałam spokojnie. Widać że był zmęczony wspinaczką. Postanowiłam zrobić mu nazłość.
- Kto ostatni na szczycie drzewa ten ciamajda. - Zawołałam i zaczęłam wspinać się coraz wyżej. David zrobił to samo. Śmiejąc się wspinaliśmy się coraz wyżej. Pod koniec drogi przyjaciel mnie dogonił, a nasze twarze były blisko siebie. Pierwszy raz od wielu tygodni czułam się szczęśliwa.
David?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz