Od Alice

poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Zapoznałam się już z Kate. Nie wiem jeszcze co o niej myśleć. Nie lubię ludzi ,a tym bardziej innych wilkołaków. Nie mogę już wytrzymać w ciasnym pomieszczeniu. Większość osób poszła na lekcje. Ja powinnam zwiedzać szkołę ,ale...Przecież nikt nie musi się dowiedzieć...
Jako ,że szkoła ma iście zamkowy wygląd są tu też stajnie.Są w doskonałym stanie. Kieruję się do ostatniego boksu. Adonis stoi niespokojnie ,drży , widać ,że nie może wytrzymać. Rury boksu są metalowe do jedzenia podano mu jedynie siano i wodę! Warczę z irytacją. Eich - uisce (liczba mnoga od each - uisce) nie cierpią metalu. Jedzą MIĘSO piją krew! Wchodzę do boksu oszalałego na mój widok Adonisa. Zabieram go do drewnianego pomieszczenia ,bez metalu. Od razu staje się spokojniejszy. Biorę szczotki i czyszczę jego piękną połyskującą sierść. , nucąc przy tym ciche ciii ,ciii ,przywołując go niczym morze. Znalazłam całe szczęście ogłowie z plastikowym (smakowym) wędzidłem ,więc nie jest tak źle. Nigdzie natomiast nie widzę siodeł. Nikt normalny nie jechałby na Each - uisce na oklep ,ale ćwiczyłam z moim wierzchowcem wiele lat. Jesteśmy swoimi partnerami. Znam jego psychikę ,jego charakter jest bardzo podobny do mojego. Wsiadam na potężnego rumaka ,otwieram drzwi boksu ,daję łydkę ,potem czuję tylko wiatr we włosach.
Pędzimy razem ,słyszę tętent kopyt Adonisa. Lecimy ,nie straszna nam żadna przeszkoda. Widzę to co jest przede mną i nic innego ,wszystko inne jest rozmyte. Czuję jakby uisce nawet nie podnosił nóg ,a przeszkoda ,przed nami już zostaje pokonana. Jednak każda rzecz musi mieć koniec. Nie chcę się zatrzymywać ,ale widzę piękne rozłożyste drzewo. Nie mogę się powstrzymać. Zatrzymuję wierzchowca. Zdejmuje mu ogłowie ,zakładam naprędce zrobiony jeszcze w stajni kantar. Przywiązuje go łańcuchem ,niestety z metalu. Przynajmniej łańcuch jest dość długi ,Aby koń spokojnie mógł odbiec na około 100 metrów .Jest niespokojny ,możliwe ,że to przez metal ,ale nie mam wyjścia.. W pobliżu czuć sarny. Przynajmniej się naje.
Wchodzę na drzewo ,pod którym przywiązałam uisce. Kora kaleczy mi ręce ,i tak obtarte już od wodzy.
Sadowie się w miejscu skąd widać chylące się już ku zachodowi słońce. Ta przejażdżka wbrew pozorom nie była taka krótka. Czuję zapach wilkołaka. To pewnie ja się spociłam. Naruszyłam dziś chyba z 50 zasad w tej szkole. Mam to w nosie. Tak naprawdę nikt mnie tu nie trzyma ,mogę odejść. Rozważam przez chwilę tą myśl. Nie jestem tu nawet dzień ,warto jeszcze trochę podszkolić się. Słyszę głośne rżenie i krzywię się z niesmakiem. To Adonis.Wygląda na zdenerwowanego ,ale nie widzę powodu. Stoi pod drzewem ,niedaleko niego leży martwa łania ,jego pysk jest pokryty krwią. Przynajmniej będzie miał trochę jedzenia ,bo te niedouczone dziwolągi ,zapewne nadal będą mu dawać siano. Nie zdziwiłabym się gdyby kiedyś po prostu któregoś pożarł.Siedzę na gałęzi. Rozmyślam o tym czego mogę nauczyć się w tej wariackiej szkole. Mijają minuty. Ja wciąż siedzę w bezruchu. Cieszę się spokojem i ciszą. Mój nastrój udziela się Adonisowi ,który ,najedzony i zadowolony siedzi w cieniu drzewa ,jednak wydaje mi się ,że nie jest do końca spokojny ,czuję jego niepewność. Siedzę sama ,jestem szczęśliwa.
Nagle wszystko pryska ,uisce zaczyna szaleć ,usiłując złapać dziwną białą sowę ,ja słyszę ruch. Podnoszę się szybko. BŁAGAM nie chcę jeszcze stąd wylatywać! Przez głowę przelatuje mi tysiąc możliwych wymówek. Wśród gałęzi widzę twarz chłopaka. Spogląda na mnie z ciekawością zielonymi oczami. Odsuwam się od niego (choć i tak dzieliły ns jakieś 2 metry). Stwierdzam ,że miał niewyobrażalne szczęście ,gdyby sam postanowił zejść ,Adonis by go rozszarpał.
-Kim jesteś?-szepczę zdziwiona. Boję się ,ale nie okazuje tego. Nie spodziewałam się tu kogoś spotkać.
-To samo pytanie mógłbym zadać tobie, intruzie -mówi niepewnie i cicho. Jednak da się usłyszeć moc w jego głosie.
Śmieję się smutno pod nosem. Czuję ,że to wilkołak. Milczę w napięciu ,czekam wciąż na odpowiedz mojego pytania.
-Kurke -mówi z niezadowoleniem jakby był sam na siebie zły ,że to powiedział.

kontunuuje Kurke

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy