Gdy odeszła Julia nie za bardzo wiedziałem co robić. To przeważnie z nią
się szwendałem po szkole. Polubiłem ją. Odeszła bez pożegnania. Jestem
wk*rwiony. By odetchnąć poszedłem na polanę pod drzewo gdzie się
poznaliśmy. Z daleka ujrzałem zarys pewnej dziewczyny. Podszedłem
bliżej. Ona też czytała książke. Czemu wszystkie są takie same ?
-pomyślałem. Usiadłem obok niej. Dopiero po chwili odłożyła książkę i
zaszczyciła mnie krótkim spojrzeniem.
-No cześć - powiedziałem z lekkim uśmieszkiem.
-Przerwałeś mi lekturę - odwzajemniła uśmiech.
Wyrwałem jej książkę z ręki i otworzyłem na którejś stronie.
-Zaraz zobaczymy co to takiego.
-Oddaj! - krzyknęła próbując wyrwać mi książkę. Ja natomiast szybko wstałem. Wyjęła różdżkę i gadała jakieś zaklęcie.
-Accio książka.
Zanim zdążyłem się zorientować trzymała już książkę.
-Czarodzieje - prychnąłem.
-Odezwał się kundel - zaśmiała się.
-Uważaj - podszedłem bliżej i dzieliło nas kilka centymetrów - Niektóre gryzą.
Anabell ? c;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz