Gdy przytulałem Julię nagle oprzytomniałem. Dopiero co wróciła i musi
być zmęczona i głodna. Uwolniłem Julię z uścisku na co ta odpowiedziała
podniesioną brwią.
-Choć muszę cię gdzieś zabrać, - oznajmiłem.
-Gdzie konkretnie ?
-No chodź - pociagnąłem ja za rękę ale po chwile szliśmy ramię w ramię.
Zeszliśmy do kuchni. Nakryłem szybko do stołu i odsunąłem krzesło by
mogła usiąść. A potem pomknąłem do kuchni. Co ja robie ? Nie umiem
gotować. Wyjąłem jakąś książę kucharską. Czarna magia. Kartkowałem
strony ale nie było nic na moje umiejętności kucharskie. Nagle znalazłem
pięknie wyglądającą potrawę. Postanowiłem ja zrobić. Niestety kiepsko
się to skończyło. Po paru chwilach przyszła Julia. Gdy mnie zobaczyła
zaczęła się śmiać. Podeszła bliżej i pocałowała mnie w policzek.
-Nie musisz dla mnie gotować. Chodź pomogę ci.- Wzięła miskę z szafki i
pare składników by upiec ciasto. Gdy nasypywałem mąkę nasypałem trochę
na Julię a ona odpowiedziała rozbijając mi jajko na głowie. Po godzinie
pieczenia byliśmy brudni więc gdy ciasto było w piekarniku poszliśmy się
umyć.
-Dla mnie wyglądasz pięknie - uśmiechnąłem się po czym oboje pomknęliśmy do łazienek.
Gdy wróciliśmy ciasto było spalone ale mimo tego uśmiechy pozostały na naszych twarzach.
-Jesteśby beznadziejnymi kucharzami - przyznałem składając pocałunek na jej policzku i ustach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz