Od Acacii

poniedziałek, 6 października 2014
Wysiadłam z autobusu. Szkoła wydawała mi się dziwna. Przed wejściem było pusto. Założyłam plecak, w rękę wzięłam torbę, do której wskoczyła Mercy. Szłam niepewnie. Bałam się tego miejsca. Nie znam tu nikogo. Gdyby nie Meruś, byłabym całkiem sama. Uchyliłam wielkie wrota kierujące na dziedziniec. Było na nim sporo uczniów. Miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Po kilku dłuższych chwilach znalazłam akademik. Było w nim jasno. Wpadało do niego dużo światła. Zostawiłam swoje rzeczy. Na biurku leżał mój plan. Spakowałam się, rozłożyłam legowisko Mercy i wyszłam. Zapomniałam zapiąć plecak. Weszłam na główny korytarz. Ktoś mnie szturchnął. Wywróciłam się, a moje książki porozsypywały się po podłodze. Zaczęłam je zbierać, gdy zobaczyłam, że ktoś mi zaczął pomagać.
<Ktoś? Coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chat blogowy