Szedłem zamyślony, kiedy nagle wpadłem na jakąś dziewczynę. Ja uszedlem bez szwańku, ale jej książki rozsypały się. Postanowiłem jej jednak pomóc.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię-mowię.
-Nic się nie stało-odpowiada dziewczyna, powoli wstając, jednak jak na wampira przystało z gracją.
-Ale twoje książki są ciężkie-mówię.-Pomóc ci ?
-Nie trzeba-odpowiada.
-Nalegam.
-No dobra...
-To gdzie je niesiesz?-pytam.
Acacia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz