Dokładnie badałem przejście, którędy przeszła Flora. O ile ona była szczupła i drobna, o tyle ja nie i nie mógłbym tak łatwo przejść na dach. Zostałem na dole
- Kuruke?! - usłyszałem wołanie.
- Jestem na dole! - odparłem.
Zauważyłem głowę dziewczyny, patrzącą na mnie z dachu.
- Nie wychylaj się tak! - ostrzegłem wilkołaczkę. - To niebezpieczne.
- Nic mi nie grozi! Tu jest w miarę równo; bo widzisz...!
Nie dokończyła. Usłyszałem dźwięk jakby dachówka się obluzowała i ześlizgnęła, a po chwili Flora zaczęła przechylać się coraz bardziej machając rękami.
Wiedziałem, że spada.
Szybko podbiegłem do miejsca gdzie mniej więcej miała spaść. Po chwili poczułem ciężar najpierw na wyciągniętych w górę rękach, a później na piersi. Przewróciłem się na plecy z głuchym stęknięciem. Aż zabrało mi oddech.
- Wszystko gra? - spytałem dziewczynę po chwili.
- Nie uwierzysz! - zaczęła. - Ten smok najprawdopodobniej był obrośnięty futrem! Rudym!
Pokazała mi kępkę rudych włosów, które trzymała w ręce.
- Floro - zacząłem. - Krwawisz.
Dziewczyna zdziwiła się. Przyłożyłem jej palec do czoła, gdzie miała małe przecięcie... Ale skąd się wzięło?!
<Floro? Moja droga.... :)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz